Dobre Słowo 16.02.2010 r.
„Kanonizowane” bzdury
Dziś w Ewangelii pada z ust Jezusa, jak z automatu, wyjątkowa seria pytań, ale żadne z nich automatyczne nie jest, bo każde ma na celu rozbudzenie refleksji. Jezus rzeczywiście stawia pytanie za pytaniem, a sprawa wiąże się z reakcją uczniów na Jego ostrzeżenie.
Po próbie, kuszeniu, jakiemu został poddany przez faryzeuszów, Jezus zwraca się do swoich uczniów w słowach: Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda. W trosce o formację uczniów Jezus bardzo mocno akcentuje konieczność bycia czytelnym, jednoznacznym – czego brakuje u faryzeuszów i u Heroda. Grają na dwa fronty, są obłudni, robią coś na pokaz dla uzyskania doraźnych korzyści. Jezus bardzo pilnuje swoich uczniów, aby nie wpadli w te sidła, aby nie dali się zakwasić taką postawą. To pouczenie jest na tyle istotne, że powinno stanowić dla idących za Nim uczniów punkt do rozważań. Tymczasem okazuje się, że uczniowie bardziej zajmują się tym, że zapomnieli o chlebach, co uniemożliwia spożycie posiłku.
Uczniowie zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden mieli z sobą w łodzi. Zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba. To z pewnością mocno ruszyło Jezusa. Dlatego pytania pojawiają się jedno za drugim: Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie; macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?
Wyobrażamy sobie tę serię pytań, tę przenikliwość Jezusa, ogromną troskę i zdecydowanie w Jego oczach, w postawie i ruchach ciała, pełne dbałości podejście do uczniów, których tak bardzo kocha i chce chronić. Tak ogromnie pragnie w nich obudzić wolność dzieci Bożych, które we właściwych proporcjach patrzą na problemy i odpowiednio ich hierarchię ustawiają. Te pytania padają rzeczywiście jedno po drugim.
Można też sobie wyobrazić, jak odpowiadają uczniowie: „Dwanaście”. – „A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?” Odpowiedzieli: „Siedem”. I rzekł im: „Jeszcze nie rozumiecie?”
Praca nad uczniami trwa. To jest bardzo ważny punkt tej pracy, choć może się wydawać, że niewiele on wniesie do życia uczniów, bo przecież jeszcze nie raz zawiodą Mistrza, jeszcze nie raz wykażą się otępiałym umysłem. Jezus jednak nie ustaje i pracuje nad nimi.
Często tak jest w naszym życiu, że potrafimy sobie ubzdurać jakiś problem, który problemem nie jest, nawmawiać sobie tysiące bzdetnych rzeczy i zajmować się nimi tak, jakby to były największe świętości, zupełnie pomijając to, co naprawdę istotne, co niesie nam Boże słowo – wyzwolenie, bycie dzieckiem Boga tak szalenie kochanym, że oddaje za nie życie Jednorodzony Syn Boży, nieustannie nam przebaczający i podnoszący nas ciągle na nowo. Może być tak, że zupełnie spychamy na margines tę podstawową prawdę o nieodwołalnej miłości Boga do serca każdej i każdego z nas, o niebywałej cierpliwości do nas, a stawiamy w centrum kompletne bzdury, wmawiając sobie, że to jest najważniejsze: Bóg mnie już nie kocha… Bóg o mnie zapomniał… Za mało daje mi dowodów tego, że jestem prowadzony… Czuję się zepchnięty na margines… Ja się nie liczę… itd. Największa z tych bzdur może brzmieć: Żebym osiągnął ten status społeczny… Żebym poprawił w sobie to… Żebym miał uporządkowane relacje… – To kompletne bzdury! Moglibyśmy zapytać: Czy rzeczywiście bzdurą jest to, że uczniowie mają tylko jeden chleb, podczas gdy każdy z nich pewnie potrzebuje dużo zjeść? Czy bzdurą jest, że przy tym, co robi dla nich Jezus, oni nie potrafili zadbać o taką prostą rzecz, jak posiłek. Czy to rzeczywiście jest bzdura? – Tak. To jest bzdura, bo jeżeli troszczymy się o królestwo Boże i jego sprawiedliwość, to reszta będzie dodana.
Siostro i bracie, czy jakieś bzdury nie zaprzątają twojego umysłu?
Co sprawia, że odsuwasz na bok, zupełnie marginalizujesz, prawdę podstawową: Jesteś kochany nieodwołalnie, nawet kiedy tego nie doświadczasz?
Gdzie Jezus staje przed tobą z otwartością swojego umysłu i Serca, z determinacją, która nie ma sobie równych, aby wyzwalać w tobie wolność dziecka Bożego, abyś mógł żyć prawdą o nieodwołalnej miłości Boga?
Gdzie otępiały stał się twój umysł, twoje myślenie?
Gdzie kręcisz się wokół rzeczy, które są bzdurami?
Jezu, otwórz nam serca, abyśmy uważnie słuchali słów, które do nas kierujesz. Napełnij nas mocą Świętego Ducha, który z bezładu i pustkowia, jaki sobie często czynimy z naszego pięknego, choć kruchego życia, czyni przefantastyczną przestrzeń wolności, radości, mającej swe źródło w Tobie.
Ksiądz Leszek Starczewski