Mimo wszystko... (1 III 2010 r.)

Dobre Słowo 1.03.2010 r.

Mimo wszystko...

Nie czyń nam, Panie, według naszych grzechów – brzmi dziś odważna modlitwa psalmisty. Jeżeli ktoś doświadczył na sobie skutków grzechu, przeżył lub przeżywa miażdżącą moc grzechu, to dobrze wie, co kryje się za tą modlitwą.

 

Co dzieje się w sercu człowieka, który tak staje przed Bogiem i w taki sposób mówi? – Działa w nim Boży Duch. Nie czyń nam, Panie, według naszych grzechów. To Boży Duch przynagla do takiego słowa, żeby w takiej postawie mógł stanąć przed Bogiem bardzo słaby i grzeszny człowiek, mający świadomość, że żyje tylko dzięki miłosierdziu Boga. Dzięki modlitwie, którą w nim rozpoczyna Boży Duch. Nie czyń nam, Panie, według naszych grzechów, to znaczy, nie rób nam tego, co myśmy zrobili Tobie. Jest to prośba wydobywająca się z głębokiego przeżycia własnej słabości i nędzy.

Psalmista mówi: Nie pamiętaj nam win przodków naszych, niech szybko nas spotka Twoje miłosierdzie, bo bardzo jesteśmy słabi. Spragniony jak oddechu dla swojego serca, jak spękana ziemia wody – tak właśnie psalmista staje przed Bogiem. Wspomóż nas, Boże nasz, Zbawco – i dodaje – dla chwały Twojego imienia nas wyzwól i odpuść nam grzechy przez wzgląd na swoje imię. Całkowicie rozbrojony ze swoich pysznych zapędów opierających się na własnych siłach, wie, z jakiego względu te prośby kieruje – ze względu na imię Boga, na Jego obecność i chwałę pośród ludu, którą trzeba głosić. Odpuść nam grzechy przez wzgląd na swoje imię.

To odniesienie do Bożej obecności jest drugie po doświadczeniu przeżycia swojej nędzy. Psalmista nie odnajduje żadnych innych powodów do tego, żeby zostały mu odpuszczone grzechy. Prosi tylko i wyłącznie ze względu na obecność Boga, na Jego życie i zbawcze działanie. Czuje się jak pojmany przez swoje grzechy, głupotę, słabość, namiętność, upadki.

Woła wraz z tymi, którzy podobnie przeżywają doświadczenie niewoli grzechu: Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie i mocą Twojego ramienia ocal na śmierć skazanych. Nosząc w sobie grzech, wewnętrzne skłócenie z sobą samym, z drugim człowiekiem, ze światem, nosi się wyrok potępienia. Świadomość tego jest miażdżąca dla ludzkiej natury i kondycji. Ku takiemu doświadczeniu wychodzi Boży Duch i inicjuje tę piękną, bardzo przejmującą modlitwę: Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie i mocą Twojego ramienia ocal na śmierć skazanych.

Drodzy odbiorcy Dobrego Słowa, Pan przygląda się naszemu życiu i zaprasza, abyśmy Jego oczami spojrzeli na nie i na te wydarzenia, które obecnie je stanowią. Na słabości, dolegliwości, na jakąś walkę, na pychę, krnąbrność, na upór serca – cokolwiek w tej chwili dzieje się w naszym życiu. Słowo Boże zaprasza nas do tego, abyśmy pozwolili Bożemu Duchowi nad tym bezładem i pustkowiem, czy nad tymi radościami i nadziejami, wzbudzić modlitwę, która odniesie nas do Boga pełnego miłosierdzia.

Prorok Daniel zdając sobie sprawę z tego, dlaczego naród spotyka kara niewoli, poddaje się takiej modlitwie i staje wobec Boga, który jest wielki i straszliwy. Pan jest wierny i tym, którzy kochają i przestrzegają Jego przykazań, pozwala doświadczyć tej wierności i wspaniałości. Staje w imieniu całego ludu i jednoznacznie określa to, co się stało: Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań. Nie byliśmy posłuszni Twoim sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu do naszych królów, do naszych przywódców, do naszych przodków i do całego narodu kraju. Tak się zachowaliśmy. Tak zareagowaliśmy na Twoją wrażliwą miłość, tyle nas ona obchodziła. Po prostu odeszliśmy od niej. Weszliśmy w swoje nawyki, przyzwyczajenia, swoje wyobrażenia Ciebie i szczęścia.

I mówi Daniel z całą odwagą, ale jednocześnie z bólem: Tobie, Panie, należy się sprawiedliwość, nam zaś wstyd na twarzach, jak to jest dziś: we wszystkich krajach, do których ich wypędziłeś z powodu niewierności, jaką Ci okazali. Tak, człowiek czuje się jak wypędzony, kiedy nie dochowuje wierności Bogu.

Powtórzmy to z całą mocą: Dzisiaj słowo zaprasza nas, abyśmy po  doświadczeniu tego wypędzenia, pojmania przez grzech, tej bardzo wielkiej słabości, pozwolili Duchowi Świętemu w nas działać. Modlitwą mamy wołać do Boga, jęczeć, kwilić, aby On mógł objawiać swoją świętość, swoje wielkie miłosierdzie i łaskawość. Stając przed Bogiem ze wstydem na twarzy, z piekącym rumieńcem, z doświadczeniem bólu noszonego w krzyżu, po odkryciu swojej niewierności, możemy liczyć na Jego miłosierdzie, bo Pan – mówi prorok Daniel – nasz Bóg jest miłosierny i okazuje łaskawość, mimo że zbuntowaliśmy się przeciw Niemu i nie słuchaliśmy głosu Pana, naszego Boga. Okazuje łaskawość mimo wszystko. Mimo buntu, bezczelności, krnąbrności, braku uległości serca, mimo własnych wyobrażeń o Bogu, dalekich od tego, jaki Bóg jest, mimo oskarżeń – mimo wszystko jest miłosierny i okazuje łaskawość. Takiego Boga rozpoznaje Daniel i przed takim wyznaje grzechy swoje i ludu. To jest inicjowane działaniem Bożego Ducha.

Odbiorcy Dobrego Słowa, Boży Duch jest gotowy zająć się naszymi sercami teraz, w tej godzinie. Może czujesz do siebie jakąś nienawiść, wściekłość z powodu błędów życiowych – obecnych czy wcześniejszych. Może nosisz w sobie ból, o którym nikt nie wie, tylko Bóg. Boży Duch chce się nim zająć. Wołaj z tego bólu do Boga. Mimo że przyczyniłeś się do tej sytuacji, do zgorszenia, do upadku, mimo że nie odnajdujesz w sobie żadnych motywacji, poza wielką słabością, goryczą i rozczarowaniem, Bóg chce okazać ci miłosierdzie i swoją łaskawość.

Jezus takiego Boga przynosi, objawia i ku takiemu prowadzi serca ludzi pojmanych przez grzech, zniewolonych, zamkniętych w sobie. Mówi: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny”. W dokładniejszym tłumaczeniu: Stawajcie się miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Spoglądajcie na siebie nawzajem pełnymi miłosierdzia oczami Boga, mimo że jesteście zbuntowani, nie widzicie w sobie powodów do tego, żeby wierzyć, że jeszcze coś pięknego zdarzy się w waszym życiu. Stawaj przed sobą, patrząc na siebie oczami miłosiernego Boga i stawaj się miłosierny.

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Poznawaj głębię prawdy o twoim sercu. Nie tylko twoją skłonność do grzechu, ale cudowny dar, jaki jest w każdym sercu – tęsknotę za Bogiem, który będzie miłosierny i wciąż jako pierwszy będzie kochał miłością miłosierną i przebaczającą. Zawsze. Zawsze, droga siostro i drogi bracie, cokolwiek się będzie działo.

Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni. Odkrywaj głębię tej prawdy, by nie potępiać nikogo, nie potępiać siebie.

Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Przechowywanie w sobie grzechu, brak odpuszczenia grzechów sobie czy drugiemu człowiekowi sprawia, że grzech działa w nas niszczycielsko. Nosimy w sobie ogromne zło, które tak naprawdę nas męczy. Brak przebaczenia nas niszczy.

Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone, czerpiąc z daru, jakim jest odpuszczenie  podarowane przez samego Boga.

Dawajcie, a będzie wam dane. To, co otrzymaliśmy, jest do rozdawania. Cóż mam, czego bym nie otrzymał – mówi święty Paweł. Rozdając miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą, dostaniemy od Pana jeszcze więcej. Bo kto daje – mnoży. Kto gromadzi dla siebie, ten ograbia – uboży siebie samego. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.

Jezus staje dziś przed nami, aby poszerzyć miarę naszego serca, myślenia o sobie, o Bogu, o drugim człowieku, w realiach naszych grzechów, niedomagań i słabości. On zaprasza do modlitwy, w której zawsze jest pierwszy, bo Jezus ciągle wstawia się za nami.

Pozwól się wciągnąć, w Duchu Świętym, w modlitwę z twojego miejsca życia, z twoich sytuacji. Nie porównuj ich do innych. Zbliż się z nimi – takimi, jakie są. Daj się Bogu kochać. Daj Bogu kolejny raz zaszaleć miłością miłosierną i przebaczyć, i pociągnąć cię jeszcze bliżej Jego Serca.

Ksiądz Leszek Starczewski