Dobre Słowo 16.03.2010 r.
Czekaj i bądź wierny
Gdy ktoś przebywa w tłumie, często staje się tłumokiem. Tłumok to ktoś bez wyrazu, bez swojego zdania, chowający się często za plecami innych. Chojrak. To mniej więcej ktoś ze społeczności forumowiczów – jedyne, co ma do zaoferowania, to jakaś ksywa – nick. Odważnie grzeje jeden tekst za drugim, ale gdyby przyszło mu powiedzieć to samo pod swoim imieniem i nazwiskiem, ze swoją twarzą, to mogę się założyć, że zostałaby bardzo nikła grupa. Ktoś przebywający w tłumie jest tłumokiem.
Nieraz można być przygaszonym przez tłum, na przykład przez klasę. Ktoś bardzo chce coś powiedzieć, ale inny się wyrwał. Potem ten pierwszy mówi: Już miałem to powiedzieć, ale znów mnie uprzedził! Ten to się zawsze wepchnie! Może być przez te okoliczności bardzo przygaszony. To strasznie przykre doświadczenie – odsunięcie, niezauważenie czy pominięcie. Nieraz można być przygaszonym przez całe życie i pod koniec powiedzieć: Ja to miałam być piosenkarką… Ja to miałem być kiedyś kierowcą rajdowym… – Miałem, ale nie byłem, bo coś mnie przytłamsiło, bo wszedłem w tłum i stałem się tłumokiem.
Dzisiejsza Ewangelia przedstawia mniej więcej podobną sytuację. W Jerozolimie znajduje się sadzawka, po hebrajsku nazywająca się Betesda. To takie źródło, które w pogańskich czasach było kojarzone z bóstwem zdrowia. Ludzie chorzy przybywali tam, żeby tylko wyzdrowieć. Natomiast wśród wyznawców Prawa Mojżeszowego panowało przekonanie, że przychodzi tam anioł, dotyka sadzawki, woda się porusza i wtedy kto pierwszy do niej dobiegnie, ten odzyska zdrowie. Dlatego wokół sadzawki leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Trzydzieści osiem lat czekał, cierpiał na swoją chorobę, był sparaliżowany, nie mógł się ruszyć. Ktoś go pewnie tam przyniósł.
Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: Czy chcesz stać się zdrowym? – Ale pytanie. – A po co tu leżę? Przecież to chyba jasne! – Ale Pan Jezus zawsze pyta bardzo osobiście. – To przecież jasne, skoro przyszłam na Mszę Świętą, to cudeńka powinny się dziać! Pan Jezus patrzy na nas wszystkich i każdego z osobna pyta: Czy chcesz coś uzyskać? Chcesz się ze Mną spotkać?
Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną. Przechlapane. Nie mam szczęścia – można by powiedzieć.
Jedna rzecz jest w dzisiejszej Ewangelii niezmiernie ważna, a nawet najważniejsza. Mimo że chory nie miał człowieka, mimo że mu się nie udawało wejść pierwszemu do sadzawki, był tam dzień za dniem. Przez trzydzieści osiem lat! Kto tyle czeka?! Najważniejsze przesłanie brzmi: czekał. I się doczekał. Kto szuka znajduje, kto puka, temu otworzą. Ale trzeba szukać wytrwale, bo może się okazać, że w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy wszystko wskazuje na to, że dzisiaj też się coś nie uda – właśnie się udaje. Dlatego człowiek czekał wytrwale.
I rzeczywiście znalazł się ktoś taki, jak Jezus, kto przemówił do niego: Wstań, weź swoje łoże i chodź! To znaczy: Weź już odpowiedzialność za swoje życie! Nie bądź tłumokiem! Nie oglądaj się na innych. Daj się wyciągnąć z tłumu i wydostać Temu, który widzi cię i dostrzega, nawet kiedy ty nie widzisz. Mało tego, widzi cię nawet wtedy, kiedy panuje ciemność, bo dla Niego mrok jest jak światło.
Kiedy dzisiaj słuchamy tej Ewangelii, to wynika z niej wskazanie: Troszczcie się o przyjaźń. Jeżeli postawimy na pierwszym miejscu przyjaźń z Jezusem, to On da nam dobrych i mądrych przyjaciół. A Pan Jezus w swojej przyjaźni jest wierny, nawet kiedy my nie dochowujemy wierności.
Na koniec pewna historia, która wydarzyła się w Łodzi na jednym z cmentarzy. Przy pewnym grobie zadomowił się pies, którym w końcu zainteresowały się służby cmentarne. Chciały go przegonić, ale on zawsze przychodził pod ten sam grób. Dlaczego? – Był tam pochowany jego pan. Jeżeli pies wpadł na to, że trzeba być wiernym mimo wszystko, aż po grób, to my też możemy na to wpaść.
Zostań wierny i wytrwały, nawet gdy wydaje się, że cię wszyscy mijają. Jest Ktoś, kto cię nigdy nie minie. Zostań wierny.
Ksiądz Leszek Starczewski