Służyć Chrystusowi
Kto chciałby służyć Chrystusowi, niech idzie za Nim, a gdzie On jest, tam będzie i Jego sługa. On jest zarówno w momencie ukrzyżowania, oddania życia na krzyżu, jak i w momencie zmartwychwstania. I to On ma prawo do naszych serc, bo nabył je z miłości. To On liczy, że nasza wiara będzie opierała się na słowie, które do nas kieruje, i na miłości, którą to słowo budzi.
Miłość do życia objawia się przez pragnienie pełni. Tak jak przyjaźń chciałaby rozwijać się i być niezwykle kreatywną, płodną, tak życie jest nastawione na pełnię. Żeby ta pełnia mogła się objawić, niezbędne jest przejście przez obumieranie, przez śmierć. Jeśli brakuje obumierania dla tego, co chciałoby już teraz zrealizować pełnię, już teraz wszystko zrozumieć, już teraz mieć za sobą wszelkie problemy – człowiek zostaje sam, skazany na swój egoizm.
Dzisiaj liturgia słowa zachęca nas do otwierania się na pełnię przeżywania wiary we wspólnocie, z drugim człowiekiem, z którym warto podejmować w świetle wiary refleksję nad życiem, jego problemami i radościami.
Zasiewem wiary na ziemiach polskich była śmierć św. Wojciecha, jednego z męczenników, który cały poddał się miłości Chrystusa. Jak ziarno rzucone w glebę obumarł, by przynieść plon obfity, aby wiara mogła rzeczywiście znaleźć swój bardzo konkretny wymiar na naszych polskich ziemiach.
Potrzebujemy kogoś, z kim moglibyśmy wspólnie rzucać światło wiary na wydarzenia naszego życia. Inspiruje nas do tego postawa św. Wojciecha. Zachęca nas Chrystus, który w bólach zakłada wspólnotę Kościoła. Apostoł Paweł zaś pisze do Filipian: Sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej. Co ma na myśli, wyjaśnia zaraz: Trwajcie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajcie się zastraszyć przeciwnikom.
Ta prawda o konieczności dzielenia się swoją wiarą z innymi jest tak zasadnicza i kluczowa, że kiedy nie zostanie zastosowana, człowiek może znużyć się swoim sposobem wyznawania wiary. Można mieć mnóstwo bogactw, wielką wiedzę, masę doświadczeń, przeżyć, które charakteryzują relację z Panem, ale jeśli zabraknie dzielenia się, świadectwa złożonego o tej wierze, wówczas staje się ona jałowa, nieprzydatna, kompletnie niekreatywna, niepłodna, nie oddziałuje na innych.
Czerpiąc z relacji z Panem, nie zapomnijmy zatem, że On daje, byśmy przekazywali dalej. Przekazując nie tracimy, lecz zyskujemy. Przekazujemy w bólu, w cierpieniu, a czasem i w męczeństwie, bo przecież złożyć świadectwo wierze to znaczy często otrzymać policzek. Wiąże się to z walką naznaczoną cierpieniem. Chciałoby się już być z Panem. Paweł apostoł mówi o tym Filipianom, że doznaje z dwóch stron nalegania, ale skoro odkrywa, że Pan daje mu czas, daje mu wszystko, co potrzebne do pogłębiania więzi z Nim, to ma to jakiś określony cel: pozostawać w ciele – to bardziej dla was konieczne.
Droga siostro i drogi bracie, troska o rozwijanie się w wierze obejmuje świadectwo, wspólnotę, drugiego człowieka. Jeśli składam świadectwo, jeżeli mam czas na rozmowę z drugim człowiekiem, z bratem, siostrą o mojej wierze, to znaczy, że dbam o to, by moja wiara nabierała właściwego rozmiaru, by rzucała światło w sposób konkretny na bardzo rzeczywiste problemy życia i by prowadziła mnie do pełni szczęścia, pełni zbawienia, pełni życia.
Kto chciałby służyć Chrystusowi, niech idzie za Nim, a gdzie On jest, tam będzie i Jego sługa. On jest zarówno w momencie ukrzyżowania, oddania życia na krzyżu, jak i w momencie zmartwychwstania. I to On ma prawo do naszych serc, bo nabył je z miłości. To On liczy, że nasza wiara będzie opierała się na słowie, które do nas kieruje, i na miłości, którą to słowo budzi.
Droga siostro i drogi bracie, co z twoim świadectwem składanym o wierze w Chrystusa innym ludziom?
Gdzie w tobie istnieje przekonanie, że z łaski, dla Chrystusa, nie tylko mamy w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, bo toczymy walkę, żeby w niczym nie dać się zastraszyć przeciwnikom i żeby żadne wydarzenie nie zgasiło w nas światła wiary?
Ile w spotkaniach z Panem, w modlitwie, jest konkretnego wołania o wzmocnienie odwagi wiary w twoim sercu i w sercu osób, z którymi się spotykasz?
Jezu, ufni w to, że nawet sytuacje, kiedy lecą nam łzy z oczu, gdy przeżywamy cierpienie, dokonuje się wzmocnienie naszej wiary i przynosi ona plon obfity. Prosimy, nie daj, abyśmy ulegli zniechęceniu. Wzmacniaj nas w tych chwilach, kiedy dla Ciebie nie tylko mamy się cieszyć i przeżywać chwile radosne, ale także cierpieć. Nie pozwól, aby z perspektywy naszego życia zniknęła pełnia zbawienia, do której zmierzamy, byśmy nie zapomnieli, że cierpienia teraźniejsze są przejściowe, że tak naprawdę liczy się to, dla kogo je znosimy i dla kogo podejmujemy codzienny trud. Tym Kimś jesteś Ty, który z miłości do nas oddałeś swoje życie. Jesteś jak ziarno pszenicy, które wpadłszy w ziemię obumarło i przyniosło plon obfity, dało nadzieję, że warto mierzyć się z codziennością w drodze do nieba.
Pozdrawiam w Panu ks. Leszek Starczewski.