Trzymać się światła
Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. To niezwykle ważna deklaracja, którą składa Chrystus. Dużo w niej odpowiedzialności i bardzo praktycznej mądrości, jaką dzieli się z nami. Jezus powołuje się na autorytet swojego Ojca, który Go posłał. Wiara w Jezusa to wiara w Boga większego od wszystkiego, trzymającego rękę na pulsie, potrafiącego właściwie, mądrze zaopiekować się człowiekiem.
Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi tego, który Mnie posłał. To odwołanie się do autorytetu Ojca stanowi całość misji Jezusa. On ciągle mówi, że jest zjednoczony z Ojcem, że nie jest sam, że jest z Nim Jego Ojciec, że On i Ojciec stanowią jedno. To dla nas bardzo ważny motyw do rozważań. Za rozważaniami słowa Bożego, za spotkaniami w Eucharystii z Chrystusem, kryje się spotkanie z Bogiem, który nas stworzył i ku sobie nas prowadzi. Świat nie wymknął Mu się spod kontroli.
Przyszedłem na świat jako światło. Ta deklaracja właściwie kładzie nas na ziemię, powala na kolana. Mamy światło. Żeby ono mogło rzeczywiście dotykać naszych ciemności, potrzebujemy konkretnej podpowiedzi, jak po to światło sięgać. Jezus za chwilę mówi: Jeśli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić. Ten, kto słucha Jego słów i je zachowuje, troszczący się o światło w swoim życiu. To ważna deklaracja Chrystusa, tym bardziej, że często odnosimy wrażenie, czy też żywimy przekonanie, przeżywając różne doświadczenia, że zostaliśmy pozostawieni w ciemnościach, że to, co dzieje się w naszym życiu, a jest dla nas niezrozumiałe, przerażające, co nas przerasta, to ciemności, w których musimy sobie jakoś radzić. Otóż nie! Każdy kto we Mnie wierzy nie pozostaje w ciemności. Ojciec nie pozostawił Jezusa. Jezus nie pozostawi nikogo ze swoich wyznawców, bo wie, czym może się to skończyć. Odpowiedzialnie traktuje swą misję. Dlatego powołuje się ciągle na autorytet Ojca, żeby podkreślić, że tak jak Ojciec Jego nie zostawi, tak i On nie zostawi tych, którzy trzymają się słowa, pokładając w nim wiarę, szukając w nim miłości i światła.
Wyznawca Chrystusa przez ciemność jest przeprowadzany. Dobry Pasterz przeprowadza nawet przez ciemną dolinę, a kiedyś nam wyjaśni, dlaczego akurat musiała być ciemna dolina. Niewykluczone, że to jest też zmyłka dla wroga, który nie spodziewa się, żeby w ciemności ufać światłu, które jest bardzo mizerne, jak lampa świecąca w ciemności, o czym napisze św. Piotr, dając obraz działania słowa. Zły wie, jest o tym przekonany, że najtrudniej zachować człowiekowi ufność w ciemności. Czego się tu trzymać w ciemności? Jezus prosi, żeby trzymać się Jego słowa. Bardzo jasno i konkretnie mówi: kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział.
Trzymać się słowa, to znaczy karmić się życiem wiecznym, to znaczy zdobywać wieczność w ciemności, która jest czasem konieczna, żeby docenić światło. Doświadczenia obumierania są niezbędne, żeby zatęsknić za życiem.
Droga siostro i drogi bracie, nie pozostajesz w ciemnościach, nawet jak w nich jesteś, jeśli tylko dochowujesz wierności słowu Boga. Jak bardziej chciałbyś, żeby konkretnie do ciebie przemówił i zapewnił, że trzyma rękę na pulsie, że jest dla ciebie światłem, jeśli nie w ten właśnie sposób, mówiąc do ciebie to słowo? – Jestem światłem, trzymaj się słowa. Kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, ale w Tego, który Mnie posłał. A kto trzyma się mojego słowa, jest karmiony życiem wiecznym. Przykazanie Jego jest życiem wiecznym, mówi Jezus o słowach, które usłyszał od Ojca. Ojciec nakazał Mu, aby je powiedział i oznajmił.
W jakie sytuacje życiowe, przeżywane obecnie, lampa Bożego słowa nie została wniesiona?
Gdzie słowo Chrystusa, będące światłem, jest przez ciebie przyjmowane, a gdzie najzwyczajniej w świecie zostało wzgardzone, odsunięte na bok, przesunięte w czasie, wyrzucone poza twoje priorytety?
Dziś Chrystus zaprasza, żeby wziąć to światło na nowo, żeby znów je rozpalić. Dziś Chrystus bardzo wyraźnie chce kolejny raz wziąć odpowiedzialność za twoje ciemności, nawet kiedy po ludzku rzecz biorąc i w zgodzie z prawdą, to nie On jest ich winien. Chce wziąć winę na siebie. Po co? – Po to tylko, żebyś mógł do Niego się zbliżyć, żebyś Go szukał w ciemnościach. Nawet takich, które ewidentnie sam na siebie sprowadziłeś. Chrystus jest światłem nawet w tych ciemnościach. Daje słowo, którego rozważanie pozwalają trzymać się światła.
Trzymaj się światła, jakie niesie ze sobą słowo Boga. Trzymaj się go jak lampy, która świeci w nocy, aż dzień zaświta, aż wyjdziesz z ciemnej doliny, bo tak się stanie, bo nie pozostaniesz w ciemności. Nawet gdyby okazało się, że wszystko naokoło wskazuje, że nie ma wyjścia, to w Chrystusie zawsze wyjście jest. On zna rozwiązanie nierozwiązywalnych spraw.
Panie, dziękujemy Ci za Twoją obecność w słowie. Bardzo Cię prosimy, budź w nas głód słowa, pragnienie rozważania go, trzymania się go bardzo mocno, żeby to życie, które nam wysłużyłeś, które jest wieczne, mogło w nas dokonywać cudu przemiany naszego myślenia, działania i otwierania się na dalsze prowadzenie. Tego prowadzenia nie odmawiasz przecież nikomu, do niego się zobowiązałeś i jesteś mu wierny. Obiecałeś doprowadzić nas do pełni zbawienia.
Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.