Smutek przemienić w radość
Jezus idzie ze smutkiem i trwogą konania, żeby zasiać ziarno, żeby oddać swoje życie. Ten smutek poniekąd udziela się Jego uczniom, bo nie może być uczeń nad Mistrza. Ale ten smutek jest konieczny i ta śmierć jest konieczna, i zasiew ziarna jest konieczny, żeby zwyciężyło życie i radość, której nic już nie będzie w stanie zaburzyć, zakłócić. Zwycięży życie wieczne. Taka jest nasza wiara, taka jest wiara Kościoła, że ten, kto idzie za Chrystusem i doznaje smutku z powodu różnych trudności, jakie spotyka i spotykać będzie, ma obiecane życie w pełni radości i w pełni szczęścia. Bóg potrafi przemieniać smutek w radość.
Chrystus, zwracając się do swoich uczniów, zauważa obecną ich kondycję. Nie mówi ponad głowami. Chce ogarnąć swoim słowem również stan ich smutku, bo życie składa się i ze smutku, i z radości. To Bóg potrafi przemienić smutek w radość. To Bóg obiecuje, że ci, co płacząc idą i niosą ziarno na zasiew, powrócą z radością niosąc swoje snopy.
Jezus idzie ze smutkiem i trwogą konania, żeby zasiać ziarno, żeby oddać swoje życie. Ten smutek poniekąd udziela się Jego uczniom, bo nie może być uczeń nad Mistrza. Ale ten smutek jest konieczny i ta śmierć jest konieczna, i zasiew ziarna jest konieczny, żeby zwyciężyło życie i radość, której nic już nie będzie w stanie zaburzyć, zakłócić. Zwycięży życie wieczne. Taka jest nasza wiara, taka jest wiara Kościoła, że ten, kto idzie za Chrystusem i doznaje smutku z powodu różnych trudności, jakie spotyka i spotykać będzie, ma obiecane życie w pełni radości i w pełni szczęścia. Bóg potrafi przemieniać smutek w radość.
Korzystając z daru rozważanego słowa, pytajmy samych siebie, czy potrafimy w kroczeniu za Chrystusem docenić smutek i zawodzenie z powodu różnych przeciwności i czy ten smutek i zawodzenie rzeczywiście wiążą się z tym, że idąc za Chrystusem, przeżywamy liczne ataki – wewnętrzne, w postaci różnych myśli, wspomnień, oskarżeń z przeszłości, i zewnętrzne w formie docinków, uwag, przykrości. Bo jeżeli to jest taki smutek i taki ból jednoczony z Chrystusem, to znaczy, że idziemy we właściwą stronę.
Pytajmy samych siebie, czy czasem nie jest to smutek przeciwny, o którym mówił św. Piotr w swoim liście. Czy nie cierpimy jako złoczyńcy, ludzie, z którymi nie można w domu wytrzymać, bo tylko gderają, marudzą i narzekają. O wszystko i do wszystkich mają pretensje.
Pytajmy, czy nie jest to smutek niezwiązany z chodzeniem za Chrystusem, tylko z tym, że mało o nas mówią, mało nas doceniają, że nam ciągle jest źle na tym świecie.
Chrystus pyta nas o to dzisiaj i jednocześnie zapewnia, że jakiekolwiek spostrzeżenia towarzyszyłyby tym pytaniom – odkrycie, że kroczymy za Nim, czy też że idziemy w przeciwną stronę – to jeszcze jest czas na przemyślenie swojego życia. Jeszcze jest czas, żeby nad nim pracować. Dowodem tego jest ten dzień i dar słowa, z którym Pan się do nas zwraca.
Różne chwile przeżywamy, chodząc za Chrystusem. Są też chwile lęku. Słyszymy dziś o zalęknionym sercu apostoła Pawła, który bał się iść głosić słowo po doświadczeniu odrzucenia i wyśmiania. I takie przeżycia Pan napełnia swoją obecnością, kiedy mówi do niego w widzeniu: "Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście.”
Do nas też Pan kieruje to słowo. Jakiekolwiek doświadczenia, jakiekolwiek przeżycia kierują tobą teraz – przestań się lękać! Czerp z pokoju, który przynosi zmartwychwstały Chrystus. Składaj czytelne świadectwo o tym, do kogo należysz, z kim trzymasz w chwili smutku, zawodzenia i radości. On przychodzi do nas po to, aby obdarzać siłą na następny krok, na następną chwilę życia.
Dziękujemy Ci, Jezu, że i smutek, i zawodzenie uwzględniasz. Że i lęk potrafisz opanować. Jesteś Bogiem, który pokonał śmierć i prowadzi nas do pełni życia.
Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.