"...Dobrym Słowem" - z czwartku III tyg wielkan. (10.04.2008)

Na pustej drodze

Dz 8, 26-40; Ps 66; J 6, 44-51

Rozeznanie Bożego słowa to pewien proces naznaczony niepewnością, napięciem, a często też swoistą pustką – tak jak pusta była droga. Nieraz trzeba oczekiwać, wyglądać. Bóg nie przestaje mówić i dzisiaj do nas. On posyła swoje natchnienia. Rozeznajemy je często na zasadzie przechodzenia przez pewną pustkę, ciemność. Opisane w Dziejach Apostolskich wydarzenie, przełomowe dla urzędnika etiopskiego, staje się tak ważne dzięki słowu, nad którym on się pochyla. To słowo jest wyjaśniane przez Filipa.

Bez pokory, bez świadomości tego, że otwierając Ewangelię, nie sięgamy do gazety, tylko do mocy samego Boga, spaprzemy to rozważanie. Dlatego bardzo istotna jest na początku każdego spotkania z Dobrym Słowem modlitwa – krótkie, ale intensywne wołanie Ducha Świętego. To On natchnął te teksty i kiedy po nie sięgamy, On do nas przychodzi. Wchodzimy z Nim w komunię świętą Jego mocą.

Duchu Święty, prosimy o dar takiego zasłuchania w Twoje słowo, abyśmy mogli odkryć moc zmartwychwstania Jezusa, czyli siłę potrzebną do pokonania każdej ciemności, śmierci, naszych rozczarowań życiem, upadków, słabości. Prosimy, abyśmy mogli odkryć, że Ty dajesz wszystko, uzdalniasz nas w całym wymiarze do tego, co potrzebne, aby przeżyć dzień, wieczór, każdą chwilę w sposób właściwy. Daj nam, Duchu Święty, to przekonanie, że rozważając Twoje słowo, zyskujemy czas, a nie tracimy go.

Wędrujemy razem z chrześcijanami rozproszonymi pod wpływem prześladowań po śmierci Szczepana. Dziś towarzyszy nam Filip. Jesteśmy świadkami jego niezwykłego spotkania z Bogiem, który przychodzi do niego przez anioła i bardzo konkretnie poleca mu: «Wstań i idź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta».

Takie natchnienie czy przynaglenie, budzące się w spotkaniu Filipa z aniołem posłanym od Pana, jest przełożone na konkretny akt posłuszeństwa. Słowo skierowane przez Boga wymaga posłuszeństwa. Posłuszeństwo słowu wiąże się często ze swoistą niepewnością. Nie potrafimy natychmiast rozeznać, na ile to słowo pochodzi od Pana Boga, a na ile jest wytworem naszych wyobrażeń, że Bóg do na mówi. Tak, jak mówił Chrystus – po owocach ich poznacie.

Trzeba zaznaczyć także jedną bardzo ważną rzecz, że te owoce nie pojawiają się natychmiast. Nie jest tak, że od razu jesteśmy w stanie rozeznać, że coś rzeczywiście pochodzi z natchnienia Bożego. Nieraz potrzebny jest czas. A bywa i tak – jak w przypadku Filipa – że miejsce, do którego zostaliśmy posyłani przez słowo Pana, okaże się jakimś pustkowiem, fiaskiem, niepowodzeniem.

Filip otrzymuje konkretny obraz: ma się udać na drogę, która będzie pusta. W miejscu pustym – jak mówią komentatorzy – odpowiednim do spokojnego dialogu, dokonuje się spotkanie, decydujące o przełomie w życiu dworzanina i urzędnika królowej etiopskiej, Kandaki, zarządzającego całym jej skarbcem, który wracał, czytając w swoim wozie proroka Izajasza.

Pierwsza bardzo ważna uwaga: Rozeznanie Bożego słowa to pewien proces naznaczony niepewnością, napięciem, a często też swoistą pustką – tak jak pusta była droga. Nieraz trzeba oczekiwać, wyglądać. Bóg nie przestaje mówić i dzisiaj do nas. On posyła swoje natchnienia. Rozeznajemy je często na zasadzie przechodzenia przez pewną pustkę, ciemność. Opisane w Dziejach Apostolskich wydarzenie, przełomowe dla urzędnika etiopskiego, staje się tak ważne dzięki słowu, nad którym on się pochyla. To słowo jest wyjaśniane przez Filipa.

Duch powiedział do Filipa: «Podejdź i przyłącz się do tego wozu». Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza, i zapytał: «Czy rozumiesz, co czytasz?»

Pada niezmiernie ważne pytanie, związane z dwoma wnioskami, jakie mamy wyciągnąć, korzystając z rozważań Dobrego Słowa. Po pierwsze, słowo Boże należy czytać dobitnie i ze zrozumieniem. Po drugie, pytanie: Czy rozumiesz, co czytasz?, powinien nam w pierwszej kolejności postawić Kościół, który ma mandat, uprawnienie, do wyjaśniania nauki zawartej w słowie Bożym.

Wyjaśnianie słowa to niezwykle żmudny proces, owocujący różnego rodzaju komentarzami, tak bogato dziś dostępnymi w wielu księgarniach katolickich. Jest to niezmiernie ważna prawda. Pismo i słowo nie jest do indywidualnego wyjaśniania, do prywatnych wizji. Nawet kiedy otrzymujemy jakieś osobiste natchnienia, przynaglenia do tego, żeby rozumieć tekst tak, a nie inaczej, zawsze obowiązkowo winniśmy poddać to pod osąd Kościoła. Wierność Kościołowi to wierność Zbawicielowi działającemu w Kościele.

Dzisiaj prowadziliśmy dość intensywny dialog z przyjacielem – księdzem, mocno zaangażowanym w posługę słowa. Zwróciliśmy dużą uwagę na to, że to w Kościele spoczywa depozyt wiary, w nim jest przechowywany skarb wyjaśniania słowa. Kościół, na podstawie różnych doświadczeń, tak, a nie inaczej interpretuje teksty i tego trzeba się trzymać. Nie do prywatnego wyjaśniania jest słowo Boże.

Duch przynagla Filipa, upoważnionego przez apostołów do głoszenia słowa, do praktycznego przekładania go na pomoc materialną przez troskę o wdowy, ubogich. Dla nas jest to wyraźny sygnał: mamy dochować wierności Kościołowi.

Zwróćmy uwagę, ile było prób naprawy Kościoła w czasach św. Franciszka z Asyżu, ilu pojawiło się tych, którzy chcieli Kościół zreformować... Ale robili to poza jednością z papieżem. Franciszek udał się do papieża, powiedział mu o swoim śnie. Od niego otrzymał także błogosławieństwo do reformowania Kościoła.

Nie zapomnijmy o tym szczególnie dziś, w czasach, kiedy o Kościele mówi się często nieprzychylnie. Niektórzy dostają biegunki, kiedy danego dnia nie powiedzą czegoś złego na Kościół. Trwajmy w Kościele – w takim, jaki jest. W tej chwili jest taki, jaki jest. Ma takie sługi. Ma takich, a nie innych słuchaczy, odbiorców Dobrego Słowa, ale jest to Kościół, w którym obecny jest jedyny Zbawiciel tego świata. Jedyny. I nie ma innego.

Stąd dwa wnioski, które warto rozważyć, i dwa pytania, które warto sobie zadać: Czy to, co czytam, konfrontuję ze zdrowymi komentarzami nauki Kościoła, dostępnymi w tylu wspomnianych księgarniach katolickich, czy witrynach?

Na ile dziękuję za Kościół, do którego należę od chrztu świętego?

Na ile modlę się za tych, którzy mają wyjaśniać Pismo Święte?

Urzędnik etiopski mówi: «Jakżeż mogę rozumieć, jeśli mi nikt nie wyjaśni»? I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim.

Drogie siostry i drodzy bracia, nie powinniście dawać spokoju tym, którzy zostali upoważnieni do głoszenia słowa, aby to słowo wam wyjaśniali. Pierwsza czynność polegająca na tym, że nie daję spokoju komuś, kto jest upoważniony do głoszenia słowa Bożego, to modlitwa za tego człowieka.

Na ile modlę się za powołanych do głoszenia Bożego słowa?

Na ile stanowi to dla mnie bardzo ważną, pierwszą troskę modlitewną, aby modlić się za głoszących słowo Boże, aby nie ustali, aby czynili to z wielkim oddaniem, aby pogłębiali swoją wiedzę, znajomość Pisma?

Filip wyjaśnia słowo bardzo stopniowo. Zresztą dworzanin grzecznie i szczerze prosi: «Proszę cię, o kim to prorok mówi, o sobie czy o kimś innym?» Filip dowiaduje się, że czyta fragment z proroka Izajasza.

A Filip wychodząc z tego tekstu Pisma opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie. Bo słowo Boże, które rozważamy, ma ciągle ukazywać jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Nowy Testament wyjaśnia Stary Testament, a w Starym Testamencie jest ukryty Nowy Testament przez różne zapowiedzi. Byłoby błędem odrzucać teksty Starego Testamentu, bo Nowy Testament jest lepszy... Nie. One stanowią jedną całość. Są pewne znaki – o których Jezus mówił podczas spotkania z tłumem otaczającym Go po rozmnożeniu chleba – zapowiadające to, co objawiło się w pełni w Jezusie. Mojżesz swoim oddaniem Bogu, głoszeniem Prawa, zapowiada Jezusa, który w pełni, doskonale, ukaże zażyłość z Ojcem. Chce wprowadzić w nią także swoich wyznawców. Manna – chleb z nieba – zapowiada prawdziwy Chleb, o którym Jezus przez długi czas mówi, przygotowując uczniów do przyjęcia tajemnicy Eucharystii, wyjaśniając znaki Starego Testamentu słuchającym Go ludziom. Zostawia im wybór. Ale tłumaczy to.

To tłumaczenie i zostawienie wyboru dokonuje się w relacji Filipa do dworzanina.

W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę. Dworzanin powiedział: «Oto woda; cóż przeszkadza, abym został ochrzczony?» To jest jego decyzja. Odpowiedział Filip: «Można, jeśli wierzysz z całego serca». Odparł mu: «Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym». I kazał zatrzymać wóz, i obaj, Filip i dworzanin, zeszli do wody. I ochrzcił go.

Każde spotkanie ze słowem Bożym winno być okazją do refleksji i do kolejnego opowiedzenia się po stronie Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela, Syna Bożego.

Na ile, droga siostro, drogi bracie, rozważając Dobre Słowo, stawiasz sobie także takie pytania?

Na ile wzmacnia to twoją wiarę?

Na ile jest to dla ciebie okazja do poznania Jezusa, objawiającego się w nowy sposób w kontekście takich wydarzeń, przeżyć, jakie są za tobą, w tobie i jakie cię czekają?

Na ile zapraszasz Go, na ile prosisz, aby był twoim Zbawicielem w spotykających cię wydarzeniach?

Na ile prosisz z całego serca, aby przymnożył ci wiary?

Cała ziemia i całe niebo chwali swojego Boga. W tym Bogu nabierają sensu, znaczenia. Psalmista mówi: Niech cała ziemia chwali swego Boga. Cała ziemia jest naznaczona łaską Bożą, więc każde miejsce, nawet pusta droga, czytanie słowa Bożego początkowo jawiące się jako bezsensowne, wcześniej czy później naprowadza na spotkanie z Bogiem, który chce nam wyjaśniać słowo, do nas przyjść, aby nas wzmocnić.

Błogosławcie ludy naszemu Bogu i rozgłaszajcie Jego chwałę, bo On życiem obdarzył naszą duszę  i nie dał się potknąć naszej nodze.

Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, którzy boicie się Boga, opowiem, co uczynił mej duszy. Do Niego wołałem moimi ustami, chwaliłem Go moim językiem.

Doświadczenie spotkania z Panem przychodzącym w słowie, wzywa nas do konkretnego świadectwa. Mało tego, prześladowania czy różne przykrości, które stają się naszym udziałem, kiedy kroczymy za Panem, są niesamowitą okazją do zaświadczenia o Nim. Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, którzy boicie się Boga, opowiem, co uczynił mej duszy.

Oczywiście składanie świadectwa ma dokonywać się w mądry sposób, połączony przede wszystkim z praktyką życia, z wiernością codziennym obowiązkom, które mamy spełniać, ale ma być także mówieniem wprost, kiedy zostaje ku temu stworzona okazja, tak jak w przypadku spotkania Filipa z dworzaninem etiopskim. Była pusta droga, czyli okazja do głębszej rozmowy.

Nieraz nie doświadczamy takich sytuacji. Mamy tylko jakieś flesze naszych relacji z drugim człowiekiem. Gdzieś mignie nam w rozmowie jeden czy drugi tekst. Bywa tak, że brakuje nam okazji, żeby odpowiedzieć na zarzuty czy krytykę pod adresem Kościoła, wyśmiewanie go. Właśnie dzisiaj opowiadał mi jeden z licealistów o zdarzeniu, jakie miało miejsce na lekcji PO podczas ćwiczeń udzielania pierwszej pomocy. Ktoś upadł, był skonany, zrezygnowany. Ktoś inny z kpiną powiedział: Taki umęczony, jak pod krzyżem.

Niby banalna sprawa. Młody człowiek, który mi o tym opowiadał, mówił, że przeżył to i chciał coś odpowiedzieć. Wytłumaczyłem, że nie byłoby to w tym momencie najlepsze świadectwo. Powiedziałem: Wtop tego człowieka w twoją modlitwę. Przykrości przeżywane w związku z tym, że ktoś niewłaściwie rozumie sens wiary, religii, przekładaj na modlitwę za tego człowieka. A przyjdzie czas, że z tej modlitwy zaczerpniesz taką mądrość, że przy następnej okazji coś powiesz.

Bóg mnie wysłuchał, przyjął głos mojej modlitwy. Jeżeli Bóg wysłuchuje modlitw – a wysłuchuje, o tym zapewnia nas słowo Boże – to również takich, w których przedstawiamy przykrości związane z wykpiwaniem naszej wiary, z ośmieszeniem Kościoła. A jeżeli wysłuchuje modlitw, to daje siłę i moc Ducha Świętego, który w odpowiednim czasie da nam też słowo mądrej obrony.

Błogosławiony Bóg, który nie odepchnął mej prośby, i nie oddalił ode mnie swej łaski. Ten Bóg przychodzi do ciebie, droga siostro i bracie, przed tobą staje, w tobie znajduje swojego przyjaciela, karmi cię słowem, jak chlebem.

Tak przedstawia się też Chrystus. Przedstawia się jako Syn Ojca, który pociąga do siebie każdego człowieka.

Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał.

To pociągnięcie obejmuje wszystkich przez dar życia naturalnego, a szczególnie przez dar życia nadprzyrodzonego, objawionego w chrzcie świętym. To pociągnięcie nie jest niewolnictwem. Należy przez nie rozumieć wszelkiego rodzaju okazje do refleksji stwarzanej przez różne wydarzenia życia, przez znaki, przykrości i powodzenia, radości i smutki. Ojciec niebieski przypomina przez nie o swoim istnieniu.

Najpełniejszym i najpiękniejszym znakiem jest oczywiście Jezus Chrystus, który mówi: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Jezus mówi, że ci, którzy do Niego przychodzą, mają gwarancję wiecznego życia.

Wczoraj na jednym z komercyjnych kanałów telewizji pokazywano pewien sposób na zachęcanie młodych ludzi do chodzenia do kościoła. Wypowiadał się duszpasterz akademicki z Wrocławia. Rozwiesili tam plakaty, na których był obrazek jak z westernu, przedstawiający Chrystusa z podpisem: Wanted dead or alive – poszukiwany żywy lub martwy. Pytany przez dziennikarza, jak to skutkuje, jaka jest nagroda za znalezienie martwego lub żywego Jezusa, duszpasterz odpowiedział: Życie wieczne. Twórcom plakatu nie chodziło tylko o techniczną sztuczkę, mającą na celu zwerbowanie ludzi do Kościoła, ale o przekazanie jakiejś głębi. Stosowanie takiej właśnie techniki nie jest celem samo w sobie. Ten duszpasterz twierdzi, że dzięki temu plakatowi przyszło na ich spotkania sporo ludzi.

Jezus mówi: Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Dam mu wszystko. Dam mu nawet siłę, która sprawi, że wstanie do życia w dniu ostatecznym.

Napisane jest u Proroków: "Oni wszyscy będą uczniami Boga". Takie jest pragnienie Boga. To pragnienie Boga przedstawia Chrystus.

Jezus mówi dalej: Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.

Kto rzeczywiście szuka prawdy, piękna, dobra, miłości, wcześniej czy później – jak mówiła św. Teresa Benedykta od Krzyża – dotknie Boga, bo źródło prawdy, dobra, piękna i miłości jest w Nim. Jezus mówi o tym wprost: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie.

Chrystus chce, abyśmy w Nim rozpoznawali Ojca. Przedstawia Siebie jako Chleb Życia, czyli najprostszy, podstawowy pokarm przyjmowany przez człowieka. Nie chodzi tu tylko o Eucharystię – chociaż jest to mowa wygłaszana przez Jezusa w celu przygotowania słuchaczy do tajemnicy Eucharystii, która jest szczególnie wymownym Chlebem Życia. Chodzi o cały styl życia i nauczania Jezusa – o Jego zachowanie, reagowanie na ludzi, na dzieci, na przekupniów w świątyni, na tych, którzy Go krzyżowali, na ubogich, cierpiących.

Przejęcie stylu życia Jezusa to karmienie się zdrowym Chlebem, dobrym pokarmem. Ten Chleb zstępuje z nieba.

Ojcowie wasi spożywali mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.

Jezus bardzo mocno podkreśla, że Jego słowa mają moc życia wiecznego. To nie jest kwestia mody, popularności, ale kwestia wieczności.

Droga siostro, drogi bracie, gratuluję ci decyzji rozważenie Dobrego Słowa również i dzisiaj. Sięgasz po życie wieczne. Sięgasz po moc, która wcześniej czy później w tobie się uaktywni i pomoże ci przetrwać najgorsze chwile – nawet chwile ciemności. Dlatego każde rozważanie, spotkanie ze słowem Bożym, powinna kończyć modlitwa wdzięczności za pokarm dający wieczne życie, tak dostępny, jak chleb, co go po kościołach rozdają.

Panie Jezu, dziękujemy Ci za dar Twojego przyjścia w tym słowie i za dar Twojej miłości, która pokonuje przeszkody naszego życia. Wspieraj nas w codziennym, krok po kroku, zmierzaniu do Ciebie, abyśmy trzymając się mocno słowa, które rodzi wiarę, doszli do spotkania z Tobą w niebie.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski