"...Dobrym Słowem" - z poniedziałku III tyg. wlk. postu (25.02.2008)

Boże, jaki jesteś?

2 Krl 5, 1-15a; Ps 42; Łk 4, 24-30

Każdy z nas odkrywa w sobie ogromne pragnienie żywego Boga i często zaczyna przenosić je na własne wyobrażenia. Stwarza sobie obraz Pana Boga. Ktoś kiedyś powiedział, że Pan Bóg stworzył nas na własny obraz i podobieństwo, a my odwzajemniliśmy się Mu tym samym. To znaczy, stworzyliśmy Pana Boga na swój obraz i podobieństwo. Z jednej strony odczuwamy ogromne pragnienie – jak łania pragnąca wody ze strumienia – by zobaczyć Boga żywego. Z drugiej strony widzimy, że to, jak postrzegamy Boga, nie przenosi się na konkretne owoce łaski w naszym życiu. Z trzeciej strony Pan Bóg, chcąc dostać się do naszego pragnienia, używa różnych sposobów, także lekceważenia.

Bliskość i prostota Pana Boga może wywołać sporo kłopotów. Pojawiają się one szczególnie u osób mających błędne pojęcie o Nim.

Dziś słowo Boże ukazuje dwie osoby uwikłane w błędne wyobrażenia o Bogu. Są to: trędowaty Syryjczyk Naaman oraz sparaliżowani własnymi pomysłami na Mesjasza mieszkańcy Nazaretu.

Przyjrzyjmy się najpierw postawie wodza wojsk syryjskich, Naamana – dzielnego wojownika chorego na trąd.

Kiedyś podczas napadu, gromady Syryjczyków zabrały z ziemi Izraela młodą dziewczynę, którą przeznaczono do usług żonie Naamana. Ona rzekła do swojej pani: «O, gdyby pan mój udał się do proroka, który jest w Samarii! Ten by go wtedy uwolnił od trądu».

Niby przypadek, ale i w takich okolicznościach Pan Bóg potrafi znaleźć sposób dotarcia ze swoją mocą. Uprowadzenie kogoś, kto wyznaje Boga Jahwe, to także uprowadzenie łaski Bożej towarzyszącej tej osobie. Pan Bóg zawsze pozostaje blisko swych wyznawców. Dzięki temu uprowadzeniu istnieje poważna szansa uzdrowienia Syryjczyka Naamana.

Król Syryjski dowiaduje się o tej sytuacji i posyła list do króla izraelskiego. – List ten zostaje źle odebrany. Król izraelski widzi w nim wręcz wypowiedzenie wojny czy szukanie jakiejś zaczepki.

Kiedy Elizeusz – prorok cały sercem wierny Bogu – dowiaduje się o tym, pyta króla: «Czemu rozdarłeś szaty? Niechże on przyjdzie do mnie, a dowie się, że jest prorok w Izraelu».

W tym momencie otrzymujemy możliwość usłyszenia z ust samego Naamana, jak błędne wyobrażenia o Bogu on ma. Kiedy prorok Elizeusz podejmuje się zadania wyproszenia u Boga uzdrowienia dla chorego na trąd Naamana, poleca mu przez posłańca: «Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!»

Rzecz warta zauważenia, a zdawałoby się, że to tylko mała wzmianka. Jest to bardzo istotny punkt. Każe mu przez posłańca. Sposób działania Pana Boga jest zaskakujący. Zupełnie jakby nie brał poważnie pod uwagę tego, kto zwraca się do niego z bardzo trudną sprawą. A jednak...

Sam Naaman przyznaje się do tego, jak on wyobrażał sobie działanie Boga.

«Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar, rzeki Damaszku, nie są lepsze od wszystkich wód Izraela? Czyż nie mogłem się w nich wykąpać i być oczyszczony?»

Wyznanie Naamana jest bardzo potrzebne. Zwróćmy uwagę, że Boże słowo, które drobiazgowo relacjonuje takie wypowiedzi – często je kilkakrotnie powtarza – czyni to, aby słuchacze, czyli my, zaobserwowali pewne procesy, dziejące się także w nich. Ułatwia nam to też mówienie o naszych trudnościach. Nawet gdybyśmy mieli błędne wyobrażenia, trzeba je przedstawiać, trzeba je z siebie wypowiadać.

Pełen gniewu zawrócił, by odejść. Lecz słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: «Mój ojcze, gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: "Obmyj się, a będziesz czysty"».

Druga istotna, choć wydawałoby się, że marginalna wzmianka zawarta w słowie Bożym: słudzy przekonują swojego pana.

Odszedł więc Naaman i zanurzył się siedem razy w Jordanie według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony. Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: «Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem».

Błędne wyobrażenie o Bogu, jakie ma Naaman, bardzo utrudnia spotkanie Tego, który niesie mu zdrowie.

Bardzo jednoznaczne pytanie skierowane jest do każdego, kto rozważa Boże słowo: Jak jest z moimi wyobrażeniami o Panu Bogu?

Jakie mam wymagania względem Tego, który nieustannie obsypuje mnie łaskami, wciąż przychodzi do mnie z tym, czego potrzebuję do codziennego życia?

Na ile jestem świadom obrazu Boga, jaki noszę w sobie?

Na ile ten obraz weryfikuję w prostocie i pokorze znaków, którymi Pan Bóg do mnie się zwraca?

Moglibyśmy powiedzieć, że poprzez to, że Elizeusz sam nie wychodzi do Naamana, ale poleca mu coś, co wydaje się sposobem kompletnie niedostosowanym do choroby, a także poprzez to, że przemawiają do niego słudzy, Syryjczyk doświadcza lekceważenia. Ale w ten sposób słowo Boże zwraca uwagę na wiele szczegółów z naszego życia – na to, co wydaje się nam drugorzędne, marginalne. To także jakiś sposób na nasze błędne wyobrażenia o Panu Bogu.

Swoiste zlekceważenie nas... Niewykluczone, że Pan Bóg i tym sposobem chce się dostać do twojego serca napompowanego jakimiś falsyfikatami, podróbkami oryginału, czyli czymś, co jest błędnym wyobrażeniem o Bogu.

Pan Bóg używa i takich sposobów, żeby zwrócić naszą uwagę, żebyśmy podjęli refleksję. Przez coś chce nas zlekceważyć...

W czym ostatnio poczułeś się zlekceważony w relacjach do Pana Boga?

Przez co Pan Bóg niejako chce oczyścić twoje wyobrażenie o Nim?

Na ile jesteś otwarty w kroczeniu za Panem Bogiem na zaskakujące sytuacje, a na ile trwając w uporze, że to na pewno nie Pan Bóg, nie chcesz badać tego, co przynosi ci życie?

Św. Jakub powie: Wszystko badajcie, co szlachetne zachowujcie.

Prośmy o Ducha Świętego, który pomoże nam oczyścić się z trądu fałszywych wyobrażeń o Bogu.

Wołajmy bardzo gorąco razem z psalmistą: Boże mój, pragnę ujrzeć Twe oblicze. Chcę zobaczyć, jak wyglądasz, jaki jesteś. To pragnienie jest we mnie wpisane.

Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Dusza moja Boga pragnie, Boga żywego, kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?

Prośmy razem z psalmistą, który bardzo rzetelnie i szczerze relacjonuje to, co dzieje się w jego sercu.

Każdy z nas odkrywa w sobie ogromne pragnienie żywego Boga i często zaczyna przenosić je na własne wyobrażenia. Stwarza sobie obraz Pana Boga. Ktoś kiedyś powiedział, że Pan Bóg stworzył nas na własny obraz i podobieństwo, a my odwzajemniliśmy się Mu tym samym. To znaczy, stworzyliśmy Pana Boga na swój obraz i podobieństwo. Z jednej strony odczuwamy ogromne pragnienie – jak łania pragnąca wody ze strumienia – by zobaczyć Boga żywego. Z drugiej strony widzimy, że to, jak postrzegamy Boga, nie przenosi się na konkretne owoce łaski w naszym życiu. Z trzeciej strony Pan Bóg, chcąc dostać się do naszego pragnienia, używa różnych sposobów, także lekceważenia.

Dziękujmy Panu Bogu za odkrycia, jakich pozwala nam dokonać w świetle Bożego słowa. Dziękujmy Mu za dostrzeżenie momentów, w których po prostu nas zlekceważył, kazał nam się obmyć siedem razy w Jordanie, tak jak Naamanowi.

Co jest obecnie odpowiednikiem polecenia siedmiokrotnego obmycia się w Jordanie w moim życiu?

Jakie wydarzenie, jaki znak, jakie przemyślenia, mógłbym porównać z tym, co stało się udziałem Syryjczyka Naamana?

Zwróćmy uwagę, że Syryjczyk Naaman, pomimo oporów i błędnych wyobrażeń, poddaje się sygnałom wychodzącym od posłańca Elizeusza i od własnych sług.

Wołajmy razem z psalmistą, prosząc, żeby Pan Bóg znajdował dalej sposoby – a my żebyśmy potrafili im ulegać – na oczyszczanie nas z tego, co sprawia, że klękając do modlitwy, nie modlimy się do Niego, tylko do siebie samych. Przychodząc na Mszę Świętą, nie szukamy Jego, tylko siebie samych.

Wołajmy razem z psalmistą, który mówi: Ześlij światłość i wierność swoją, niech one mnie wiodą, niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą i do Twoich przybytków. I przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który jest moim weselem i radością, i będę Cię wielbił przy dźwiękach lutni, Boże, mój Boże.

Jezus rozpoczyna swoją działalność w Nazarecie od stwierdzenia, że proroctwa właśnie się wypełniają i to w Jego Osobie. Z pierwszej reakcji mieszkańców mógłby wnioskować, a my razem z Nim, że istotnie zostanie przyjęty. Ludzie czekali na kolejne słowo, które powie. Dokładniejsze tłumaczenie mówi, że wręcz wisieli u Jego ust swoimi spojrzeniami. Wypatrywali, co dalej powie, przyświadczali pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego.

Ta chwila jednak nie trwała zbyt długo. Rozdwojenie wśród słuchających Jezusa następuje bardzo szybko. Pojawiają się wątpliwości, bo przecież to jest Ktoś, kogo znamy. Przecież to Syn Józefa i Maryi. Znamy Jego krewnych.

Jezus, rozpoznając te nastroje, natychmiast je demaskuje.

«Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman».

Odwołanie się do wydarzeń z historii Izraela, które kompromitują wiarę Narodu Wybranego, nie jest przypadkowe.

Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.

Mieszkańcy Nazaretu mają inne wyobrażenia o Mesjaszu. Oni poustalali sobie, jak powinien wyglądać, jaka ma być ich droga zbawienia i odpowiedzi na zbawienia. Absolutnie nie dopuszczaj wersji dziejącej się właśnie w tej chwili. – Odrzucają czas zbawienia, to dziś, w którym mają zaszczyt uczestniczyć.

Chrystus demaskując to, działa z miłości. Również przez to zdemaskowanie chce dotrzeć do serc opornych współziomków.

Istotne jest to, że Chrystusowe działanie jest ciągle świadome, pełne Ducha Świętego i kierowane w tymże Duchu. Ono zmierza do objawiania chwały Bożej. Nawet mimo zamiaru strącenia Jezusa, który podejmują uniesieni gniewem mieszkańcy Nazaretu – nie są w stanie tego uczynić.

On jednak przeszedłszy pośród nich, oddalił się. Zostaje wybrana inna godzina oddania życia, objawienia chwały Ojca. Jezus w pełni kontroluje ten czas. On ma świadomość, w którym momencie to się dokona.

Pokora i bliskość Boga mogą sprawić wiele kłopotów. Rzeczywiście ci, którzy są z Chrystusem obyci, bo mają Go na co dzień, nagle mogą najzwyczajniej w świecie się z Nim minąć, oczekując zupełnie innego Mesjasza.

Drogie siostry i drodzy bracia, na co dzień blisko mamy Boże słowo. Codziennie otrzymujemy zaproszenia na Mszę Świętą i możemy w niej uczestniczyć – o ile nie koliduje to w dniu powszednim z naszymi obowiązkami. Każdego dnia Bóg posyła mnóstwo prostych znaków, przez które daje wyraźnie naszemu sercu doświadczać, że w tych okolicznościach nie ma przypadków, że On nas prowadzi.

Na ile prosimy o łaskę wiary potężniejszej od przyzwyczajeń, mającej siłę przebicia się przez rutynę do rzeczywistej bliskości Boga na wyciągnięcie ręki, którą sięga się po Pismo Święte?

Prośmy o łaskę wiarę. Prośmy o to, aby nasza nadzieja pokładana w Panu i w Jego słowie, sprowadzała na nas łaskę i obfite odkupienie. Abyśmy mogli każdego dnia, w naszym myśleniu i działaniu, przecierać szlaki do prawdziwego oblicza Boga. Aby nasza odpowiedź była pełna pokory. Abyśmy nie bali się przyjmować nawet przykrych doświadczeń, które bardzo uczą nas pokory, które nas zaskakują, bo oto mieliśmy tysiące innych zamierzeń, a tu choroba, cierpienie czy też sytuacja powodująca, że całkowicie zmieniają się nam plany, bo musimy gdzieś zostać.

Wołajmy, aby łaska wiary, obficie rozlana, dokonywała w nas cudów przemiany, nawrócenia naszego serca. Podejmujmy także to, do czego Chrystus w Wielkim Poście w swoim Kościele nas wzywa, co pomaga nam łaskę wiary wzmocnić. Podejmujmy post, wyrzeczenia, modlitwę, czyli żywą rozmowę z żywym Bogiem, i jałmużnę, czyli przyjście komuś z materialną pomocą, przynoszącą konkretną ulgę drugiej osobie.

Pan idzie z nami, drogie siostry i drodzy bracia. Przychodzi do nas w prostocie. Jest wymagający. Jego bliskość wymaga naszej bliskości. A żeby być blisko Pana, potrzebujemy oczyszczenia. Dlatego nasze dzisiejsze rozważania zakończmy modlitwą, którą Kościół zanosi przed czytaniami w czasie Mszy Świętej: Miłosierny Boże, nieustannie oczyszczaj i umacniaj swój Kościół, a ponieważ nie może on istnieć bez Ciebie, niech kieruje nim Twoja łaska.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski