"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z wtorku XVI tyg. zw. "I" (24.07.2007)

Andrea Previtali, Zanurzenie armii faraona w Morzu Czerwonym, 1515-20, Galeria Akademii, Wenecja. Pobrano ze strony: CGFA - http://cgfa.sunsite.dk/p/p-previtali5.htmSzorstkość Boga?

Wj 14,21-15,1; Wj 15; Mt 12,46-50

Po ludzku rzecz ujmując, w dzisiejszej Liturgii Słowa dostrzegamy dwie dość szorstkie postawy Pana wobec ludu, a nawet Jego najbliższych. Po ludzku rzecz biorąc, Jezus zbija kapitał przyjaciół, krewnych, znajomych, kosztem rodziny. Drugi obraz to Izrael zbijający kapitał potęgi kosztem Egiptu, który tonie, bo nie udaje mu się przejść przez to samo morze, przez które przeszedł Naród Wybrany. Spróbujmy spojrzeć na te sytuacje w świetle Ducha Pana, którego On nam daje. Nie myślmy o tym, co ludzkie, ale o tym, co Boże. To, co ludzkie, i to, co Boże, łączy się i spełnia w Chrystusie.

Panie, który mówisz, spraw, abyśmy słuchali, rozważali i wypełniali to, co czytelnie nam przedstawiasz.

Po ludzku rzecz ujmując, w dzisiejszej Liturgii Słowa dostrzegamy dwie dość szorstkie postawy Pana wobec ludu, a nawet Jego najbliższych. Po ludzku rzecz biorąc, Jezus zbija kapitał przyjaciół, krewnych, znajomych, kosztem rodziny. Drugi obraz to Izrael zbijający kapitał potęgi kosztem Egiptu, który tonie, bo nie udaje mu się przejść przez to samo morze, przez które przeszedł Naród Wybrany.

Spróbujmy spojrzeć na te sytuacje w świetle Ducha Pana, którego On nam daje. Nie myślmy o tym, co ludzkie, ale o tym, co Boże. To, co ludzkie, i to, co Boże, łączy się i spełnia w Chrystusie.

W Starym Testamencie czytamy o wyprowadzeniu Izraela z Egiptu mocną ręką, której symbolem jest wyciągnięta ręka Mojżesza. Pan dwukrotnie wzywa do tego wielkiego proroka, przywódcę, ojca tego narodu. Symbol ten przedstawia mocną rękę Pana. Żydzi przechodzą przez Morze Czerwone. Weźmy pod uwagę, że: Pan cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc i uczynił morze suchą ziemią. Kiedyś wywiązała się akademicka dyskusja na ten temat. Ktoś w seminarium przeczytał nowinkę egzegetyczną, że najprawdopodobniej Mojżesz wykorzystał okoliczności przypływów i odpływów, aby przeprowadzić naród. Cóż to więc za cud? Kontrargument stanowi stwierdzenie, że cudowny jest już sam fakt, że morze cofnęło się akurat wtedy, kiedy Izrael przechodził.

Ale nie to jest istotą naszych rozważań. Wchodzimy właśnie w ten zgrzyt, w tę szorstkość, która pozornie ma tu miejsce. Bo Bóg zbija kapitał kosztem Egiptu. Jeżeli to ludzkie spojrzenie staje się jedynym sposobem tłumaczenia tekstów świętych, jest profanacją. Zejdź mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie – usłyszał Piotr, kiedy zaczął interpretować zachowanie Jezusa w kluczu tylko ludzkim, kiedy widział w Nim Mesjasza, przywódcę, prezydenta, który będzie rządził. Schodzimy z oczu Jezusowi, kiedy wpatrujemy się w Niego po ludzku, bez pomocy Ducha.

Jakie jest zatem właściwe spojrzenie na przeprowadzenie Izraela przez Morze Czerwone? Patrzymy na kontekst. Biblię tłumaczy się Biblią. Widzimy ogromne starania Jahwe o to, żeby dogadać się z faraonem. To były ogromne inwestycje, dopasowane, jak każda mądra miłość, do sytuacji osoby, której się coś tłumaczy. Jak pamiętamy, mądra miłość wchodzi w położenie człowieka skażonego grzechem i próbuje przemówić do jego mentalności. Na faraona działały znaki. Ale krnąbrnie przeciwstawiał się im. Jeden, drugi, trzeci, czwarty... Plagi egipskie. Pan dopuścił nieszczęścia jako konsekwencje krnąbrności. Skoro Egipcjanami nie wstrząsnęła śmierć pierworodnych, nie chcieli się zatrzymać, tylko pchali się dalej, to popadli w następne nieszczęście. Oczywiście nie jest to ulubiony sposób Pana Boga na wytłumaczenie ludziom, że tak się nie powinno robić. On nie bawi się ludźmi. Tak można myśleć tylko i wyłącznie wtedy, kiedy stosuje się ludzki sposób mówienia o tym.

Kara Boża w Biblii oznacza dopuszczenie konsekwencji ludzkiej głupoty, ludzkiego grzechu. Jeżeli na nazywanie tego grzechu po imieniu człowiek nie reaguje, to Pan dopuszcza jego konsekwencję. Jest ona jasna. Wcześniej Pan Bóg prosi, błaga, dochodzi do zgrzytu, w końcu dopuszcza konsekwencję. Mówiąc inaczej – jest to wybór mniejszego zła. Św. Augustyn mawiał, że jeśli Pan Bóg dopuszcza zło, to tylko takie, żeby się większe nie przytrafiło. Co może być większą tragedią od śmierci? Wieczna śmierć.

Zatem pozorna szorstkość Boga jest Jego mądrością. W miłości potrzebna jest też szorstkość. Czasem wychodzi ona w relacjach chłopiec-dziewczyna, mąż-żona. Żona nie zawsze chce, żeby mąż okazywał jej miłość przez czułość, przytulenie. Jeżeli mąż o tym nie wie, na siłę okazuje czułość i spotyka się z oporem, to niewłaściwą i niedojrzałą reakcją jest obrażanie się. On nie rozumie, że to nie ten moment i nie ten sposób wyrażania czułości. Nie dlatego, że ona chce od niego odejść i go nie kocha. Tylko to nie jest ten moment. Szorstkość też jest potrzebna.

Trzon fragmentu Księgi Wyjścia wiąże się z radością przejścia przez Morze Czerwone suchą nogą. Wtedy Mojżesz i synowie Izraela razem z nimi śpiewali taką pieść ku czci Pana. Po czytaniu lektor nie mówi dziś: „Oto Słowo Boże”, bo za chwilę kantor wyśpiewa ciąg dalszy.

Gdy Izraelici widzieli wielkie dzieło, jakiego dokonał Pan wobec Egipcjan, ulękli się Pana. Pojęcia „lękać się Boga” czy „bojaźń Boża” oznaczają troskę o to, aby nie stracić z Nim żywej relacji. Izraelici zatroszczyli się o to, aby nie stracić żywej relacji z Panem. Zrozumieli, że tak trzeba, uwierzyli Panu i Jego słudze Mojżeszowi.

Jak Mojżesz wypełnia wolę Boga? – wyciąga rękę. Tak niewiele nieraz trzeba. Proste gesty. A wyciągnięte dłonie, to gest posłania Ducha Jahwe, bo jeszcze o Duchu Świętym w Starym Testamencie się nie mówi. Dopiero Jezus objawia Jego tajemnicę.

Mojżesz wyciąga więc rękę. Podobnie czyni ksiądz, dokonując tym prostym gestem wielkich rzeczy. Czyni go w czasie rozgrzeszenia, w czasie Eucharystii, kiedy nad chlebem i winem wyciąga dłonie, żeby Duch Święty w tajemniczy sposób sprawił, że staną się one Ciałem i Krwią Jezusa.

Popatrzmy jeszcze na szorstkość samego Jezusa, w którego kluczu próbujemy rozwikłać średnio przyjemny komentarz skierowany do Jego bliskich. Czy słowa Syna zabolały Mamę, Maryję? Pamiętamy, że bolało ją bardzo, kiedy zgubiła Go w świątyni jako dwunastoletniego chłopca. Powiedziała Mu wtedy: Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. W scenie z dzisiejszej Ewangelii nie usłyszymy reakcji Maryi, ale wiemy przecież, kto się sprawdzi pod krzyżem jako krewny Jezusa. Ona tam będzie. Mama jest. Chowała słowa Boga w swym sercu, rozważała je, rozmyślała nad wszystkimi wydarzeniami. Z tego przechowywania słowa w sercu wypływa wierność. Bo wiara rodzi się ze słuchania słowa Bożego.

Pan wiernie trwa przy nas nawet wówczas, gdy my nie dochowujemy Mu wierności. Bliskim Chrystusa nie jest się raz na jakiś czas, czy raz na zawsze. Bliskim Chrystusa można się stawać i staje się non stop. Bóg ciągle zaskakuje. Jeżeli ktoś jest księdzem i myśli, że już wszystko wie, jeżeli ktoś ustalił, że jest chrześcijaninem raz na zawsze, zatrzymał się na obrzędowości, to się cofa. Wiara nie rozwijana zwija człowieka. Chodzi o żywą relację, żywą troskę o wiarę. Ciągle jest coś do zrobienia. Ciągle Pan zaskakuje. Więc prawdziwy krewny, prawdziwa mama i prawdziwi bracia Jezusa to ci, którzy aktywnie, mobilnie, dynamicznie pełnią wolę Bożą. Wsłuchując się w słowo Boże odszukują, co Bóg chce przez nie powiedzieć i pełnią Jego wolę raz w mniej, raz w bardziej udany sposób, bo bratem i siostrą Jezusa jest ten, kto pełni wolę Ojca, nie kto głosi słowo. Ksiądz wyszedł i powiedział kazanie. Zobaczymy, co będzie robił... Nie może być tak, że tylko słuchamy słowa. Zobaczymy, jak będzie w praktyce. Kto pełni wolę Ojca po rozważeniu słowa, jest bratem, siostrą i matką Jezusa.

Mamy dziś dwa na pozór szorstkie zachowania Pana wobec ludzi. Są one niezbędne, abyśmy skonfrontowali swoje życie ze słowem Bożym. Rozważajmy to słowo i wołajmy o Ducha Świętego. Non stop oddychajmy Duchem Świętym, aby jeszcze ściślej, jeszcze mocniej zjednoczyć się z Panem. Bo czasy są złe, jak mówi św. Piotr. Ratujcie się z tego przewrotnego pokolenia. Bogiem ich brzuch, losem zagłada, dodaje św. Paweł.

Oto moja matka i moi bracia. Kto pełni wolę Ojca mego, który jest w niebie, ten mi jest bratem siostrą i matką.

Jak jest ze słuchaniem, rozważaniem słowa Bożego i wypełnianiem woli Pana?

Który z przykładów z ostatnich dni w moim życiu potwierdza słuchanie i wypełnianie Jego słowa? Konkretnie.

Gdzie jeszcze usilniej mam wołać o Ducha Świętego, bym nie odpadał od tekstu rozważanego Bożego słowa, gdy jest dla mnie trudne, ale szukał, natarczywie pytał, wgłębiał się?

Maryjo, Matko Słowa, która w mocy Świętego Ducha tak przejęłaś się tym, co mówi do Ciebie sam Bóg i z tego przejęcia się pełnego miłości dałaś nam Jezusa, wstawiaj się za nami, abyśmy my innym dawali Jezusa przez konkretne zachowania.

Z Panem! –

ks. Leszek Starczewski