"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z Piątku XXX t.z."II" (3.11.2006)

 

Trzymani wiernością Pana

Flp 1,1-11; Ps 111; Łk 14,1-6

Wierny jest nasz Pan. Rozpoczął w nas dobre dzieło i odpowiedzialnie prowadzi je ku pełni zbawienia. Oczyszcza i umacnia nas swoim Słowem, które codziennie posyła z Serca do serc. Liczy na naszą współpracę, bo w niej rozwija w nas swoją miłość.

Święty Paweł ożywia tę świadomość w umiłowanej wspólnocie Filipian. Jest ona szczególnie bliska jego sercu, o czym będziemy się przekonywać w miarę dalszej lektury listu, w liturgii Kościoła. Apostoł pisze go z rzymskiego więzienia do wyznawców Pana. Słyszy o ich wytrwałości w wierze i konkretnym przełożeniu jej na czyny. To właśnie od Filipian doznaje wielorakiej pomocy przez modlitwę, pisane do niego listy, a także przesyłane do więzienia wsparcie finansowe.

Dziękuję Bogu mojemu, ilekroć was wspominam zawsze w każdej modlitwie, zanosząc ją z radością za was wszystkich, z powodu waszego udziału w szerzeniu Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej.

Apostoł traktuje ich jako mających udział w szerzeniu Ewangelii przez wspólne znoszenie dla Pana jej trudów. Źródłem prawdziwej pociechy nie jest jednak serdeczna zażyłość ze wspólnotą, choć odgrywa ona ogromnie ważną rolę, ale Chrystus, dla którego dzieła wspólnie wszystko znoszą.

Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. Słusznie przecież mogę tak o was myśleć, bo noszę was wszystkich w sercu jako tych, którzy mają udział w mojej łasce: zarówno w moich kajdanach, jak i obronie Ewangelii za pomocą dowodów. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi, ożywiony miłością Chrystusa Jezusa.

Potrzebujemy niewątpliwie serdecznych zażyłości międzyludzkich i warto z całą mocą o nie zabiegać, pozwolić im pięknieć w nas i przez nas. Jednak nie powinniśmy zapomnieć, że mają one służyć doskonaleniu miłości ku Panu i sobie nawzajem. Nie wolno dopuścić, aby zamykały nas w sobie. Dzięki odkrywaniu w ich pięknie obecności Chrystusa – czasem na odległość, w trudach więzienia, jak Paweł – ku Niemu prowadzi nas każda okoliczność życia. Nabieramy głębszego poznania i wyczucia oceny tego, co lepsze, przygotowując się na powtórne przyjście Pana. O to apostoł zabiega w modlitwie przed Panem w więzieniu.

A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, nabytym przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga.

Warto pytać się o naszą troskę o braci i siostry w wierze. Na ile wspieramy się w drodze do niebieskiego domu Ojca? Jak wspólnie przyczyniamy się do szerzenia Ewangelii? W jaki sposób daję o niej świadectwo? Jak ją głoszę, a jak bronię? Na ile perspektywa zmierzania ku spotkaniu Chrystusa przy powtórnym Jego przyjściu ożywia moją codzienną wędrówkę?

Nierzadko może być tak, że słabnie nam świadomość celu naszych zmagań. Jakoś mało realne i niezbyt dopasowane do otaczającej nas rzeczywistości wydają się zapewnienia o tym, że świat jest wciąż miłowany przez Boga i człowiek nie przestaje być celem zabiegów miłości Pana. Mocną próbą dla wiary jest zwątpienie, które „tylko czeka”, aby mu ulec, szczególnie w sytuacjach zaprzeczających sensowi głoszenia Ewangelii Pana. Gdy widzimy, co ludzie robią sobie ze Słów Pana...

A Chrystus co na to? Przecież to On jest Tym, który w wierze nam przewodzi i ją wydoskonala.

Dziś po raz kolejny jesteśmy świadkami uzdrowienia, jakiego dokonuje wśród ludu. Odnajdujemy Pana w atmosferze świątecznego posiłku. Nie są to „komfortowe” okoliczności głoszenia Ewangelii – dom przywódcy faryzeuszów i szabat. Śledzony Jezus nie skupia się na przeszkodach, tylko na dobru, jakie ma objawić.

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił.

Perspektywa dobra, które ma źródło w Bogu, jest siłą pokonującą wszelkie przeciwności, schematyczne ustalenia, czy wściekłe ataki zła. Mam w sobie budzić świadomość, do Kogo zmierzam i Kto jest Panem mojego życia! Często o tym zapominamy. Skoro człowieka stać na „ludzkie odruchy”, to co dopiero powiedzieć o działaniu Pana względem nas!

A do nich rzekł: «Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet w dzień szabatu?» I nie mogli Mu na to odpowiedzieć.

Właśnie Pan zmierza ku nam i pokonuje wszelkie przeszkody, aby pomnażać w nas działanie swej łaski. Jego nie da się zniechęcić nawet tym, że my często się zniechęcamy. On naprawdę chce nas doprowadzić do Siebie. To nie nasze nastawienie, czy humory o tym decydują, ale Jego wierna miłość.

Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa.

 

Zakończmy rozważania modlitwą kolekty tego tygodnia:

Wszechmogący, wieczny Boże, pomnóż w nas wiarę, nadzieję i miłość i daj nam ukochać Twoje przykazania, abyśmy mogli otrzymać obiecane zbawienie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków.

Pozdrawiam w Panu!

Ks. Leszek Starczewski