"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z Wtorku XXXI t.z."II" (7.11.2006)

Wszechświat otulony potęgą Miłości

Flp 2,5-11; Ps 22; Łk 14,15-24 

Potężna jest miłość, z jaką zabiega o nas Pan. W obdarzeniu nas pełnią zbawienia zdecydowanie zaskakuje sposobami, które Bóg objawia, aby do nas dotrzeć. To nie kaprys chwili, czy przelotny altruistyczny gest, wykonany dla „świętego” spokoju. Bóg Ojciec angażuje się w życie umiłowanych dzieci całym Sobą. Jego Syn, Jezus Chrystus, ogołocił samego siebie i jako sługa oczekuje u drzwi serca, abym zechciał je otworzyć.

Święty Paweł wygłasza Filipianom niezwykły hymn o uniżeniu Syna Bożego. Wniknięcie w głębię jego treści pozwala odkryć stanowczość, z jaką Chrystus przynosi moc zbawczą.

On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby być na równi z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi i w tym, co zewnętrzne, uznany za człowieka. Uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.

Tylko miłość jest w stanie przyjąć prawdę o takich zabiegach Boga o człowieka. Kalkulacje i przełożenie tego na układy marketingowo-komercyjne kończą się fiaskiem. Tu potrzeba nam – jak mawiał ks. prof. Tischner – w sposób szczególny ocalić wiarę od wybuchu rozumu. Jezus – w najgłębszym uniżeniu wobec Ojca, posłuszeństwie skrwawionym cierpieniem i zmiażdżonym śmiercią, oraz pokorą wobec tajemnicy miłości, jaką Bóg chce objawić – przyjmuje śmierć i to przez bestialskie ukrzyżowanie! Tu bez kolan, zgiętych w najczulszych poruszeniach serca, nie mamy czego szukać! Traci sens dalsze rozważanie, jeśli z tych wyjątkowych Tekstów uczynimy „znane już nam na pamięć” zdania!

Przez takie dążenie ku Ojcu Jezus nadaje właściwy wymiar ludzkim zmaganiom o Niebieski Dom! Jego ogromna Miłość nigdy nie zawaha się i nie cofnie – chce pomóc każdemu, szczególnie słabnącym w drodze za Panem!

Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca

Cały wszechświat objęła i utuliła Miłość Ojca, którą dobitnie ukazał Boży Syn, Jezus Chrystus. Przez Jego Serce, pokorne i uległe wobec planu Ojca, nasze serca stają się zdolne przejść każdą drogę, aby żyć w wiecznej chwale Boga! Filipianie i każdy bez wyjątku człowiek ma swego Pana i Mistrza. Nie jesteśmy pozostawieni na pastwę jakiegoś ślepego i kapryśnego fatum. Droga siostro i drogi bracie w wierze, na Miłość Pana, nie dajmy się uwikłać w oszustwo grzechu, który czyni nas cwaniakami, wybrednie odrzucającymi zatroskanie samego Boga o nas! To On wywyższa Jezusa i uczyni to z każdym, kto podejmuje z Nim ciągle na nowo swoje życie, jako dar Jego ofiarnej miłości, bez względu na nastroje, mody czy porażki!

Bracia: Niech was ożywia to dążenie, które było w Chrystusie Jezusie – dobitnie wzywa apostoł Paweł.

Wyznawcę Pana ożywia zdecydowane dążenie. On wie, dla Kogo żyje i każdego dnia na nowo mierzy się ze światem. Ujmowany działaniem Świętego Ducha, którego mocy Pan udziela mu także przez rozważane Słowo, uczeń jest dynamizowany do życia z Mistrzem. Życia takiego, jakie On prowadził. To przecież także i do mnie dziś zwraca się Pan mój i Bóg mój.

Jakie dążenia są we mnie? W czym upatruję siłę ożywiającą moją codzienność? Jak często zginam kolana przed tajemnicą miłości Pana do mnie?

Chrystus, zagadnięty przez jednego z uczestników świątecznego posiłku słowami: «Szczęśliwy ten, kto będzie ucztował w królestwie Bożym», podejmuje kolejny wątek zbliżający do Boga. Chodzi o pełnię zbawienia, do której Niebieski Ojciec zaprasza każdego człowieka tak, jak się zaprasza na wielką ucztę.

Jezus mu odpowiedział: «Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu. Kiedy nadszedł czas uczty, posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: "Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe". Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać.»

Dar zbawienia został skierowany do wszystkich ludzi, bo wszyscy jesteśmy dziećmi jednego, zbawiającego Boga. Jezus ukazuje realizm tego zaproszenia w obrazie ziemskiej, wielkiej uczty, wydanej przez pewnego człowieka. Jego goście poczynają się wymawiać – Wtedy zaczęli się wszyscy jednomyślnie wymawiać. Ciekawe, że znajdują powody, które powinny spotkać się – według nich – ze zrozumieniem, a nawet usprawiedliwieniem w oczach wydającego ucztę. Proszę cię, uważaj mnie za usprawiedliwionego – mówią do sługi wysłanego z zaproszeniem dwaj pierwsi, a inny: "Poślubiłem żonę i dlatego nie mogę przyjść". Ważna prawda dociera do nas z tej obserwacji, a mianowicie – człowiek naprawdę potrafi oszukiwać siebie samego. Zawsze, jeśli tylko zechce, znajdzie sobie wymówkę, aby nie skorzystać z Bożego zaproszenia.

Pamiętam, jak tłumaczył mi Ksiądz Proboszcz na pierwszej, wiejskiej parafii, na której pracowałem jako neoprezbiter: Proszę księdza, warto pamiętać, że jeśli ktoś Pana Boga nie chce, to choćby ksiądz pojechał do niego do domu i zaproponował, że może sprawować w jego intencji Eucharystię nawet u niego w domu, to on wyjdzie do drugiego pokoju i powie, że ma ważniejsze zajęcia.

Rzeczywiście – jest w tym bolesna prawda. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie! – uczył nas w czasie jednej z pielgrzymek do Polski Jan Paweł II. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego „wolno”? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i rodakom, i narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć „nie” temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat?! Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło (Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św. odprawionej na Błoniach, Kraków, 9 czerwca 1979).

Odrzucenie zaproszenia nie zniechęca jednak gospodarza uczty. Ma pomysł, co dalej zrobić. "Wyjdź co prędzej na ulice i zaułki miasta i wprowadź tu ubogich, ułomnych, niewidomych i chromych". Sługa oznajmił: "Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce". Na to pan rzekł do sługi: "Wyjdź na drogi i między opłotki i zmuszaj do wejścia, aby mój dom był zapełniony. Albowiem powiadam wam: Żaden z owych ludzi, którzy byli zaproszeni, nie skosztuje mojej uczty".

W swoim Synu Ojciec Niebieski znajdzie prawdziwie chętnych. Nie przestaje szukać i dzisiaj. Nawet jeśli byłaby to „mała trzódka”, to i tak ją odnajdzie! Ci, którzy naprawdę pragną Boga, znajdą się w każdej epoce i w najczarniejszych nawet czasach. Zmuszanie do wejścia to nic innego, jak tylko obraz zdecydowanych zabiegów Gospodarza niebieskiej uczty o najbardziej potrzebujących.

Pozostaje mieć nadzieję, jak twierdzi o. Silvano Fausti SJ, że Jego Dom będzie pełny dopiero wówczas, gdy wszyscy będą zbawieni. Dla Ojca każde puste miejsce opłakuje nieobecność Syna, który zagubił się, aby szukać wszystkich.

Jednak – co warto dodać – nie ma tu działania na siłę, łamiącego ludzką, wolną odpowiedź każdego z nas.

W jednym z Listów Wspólnoty Domowego Kościoła przeczytałem naukę ks. Jana Mikulskiego. Oto jej fragment: Gdyby Bóg pozbawił człowieka wolnej woli, ten ostatni pewnie nie byłby w stanie uczynić czegoś, co jest sprzeczne z wolą Bożą, ale wtedy człowiek byłby niewolnikiem, pozbawionym radości, która płynie z dobrowolnego dawania siebie Bogu i innym ludziom, czyli radości płynącej z dobrowolnego daru z siebie samego. Mając możliwość takiego oddania się Bogu, człowiek wchodzi w strumień Bożego działania i czyni tylko to, czego Bóg pragnie, ale dokonuje się to na drodze świadomego wyboru, który jest znakiem najwyższej wolności człowieka. Z pewnością jest to połączone z niemałym wysiłkiem, ale gdy człowiek naprawdę zrealizuje poddanie siebie Panu Bogu, równocześnie uczestniczy w wielkiej radości, której inaczej byłby pozbawiony. Człowiek może Bogu powiedzieć "nie", ale może też powiedzieć "tak". Bardziej interesująca jest oczywiście ta druga odpowiedź. Można się Bogu sprzeciwić, można się nawet zniecierpliwić, stracić cierpliwość jak lud izraelski idący przez pustynię (por. Lb 21,4), ale lepiej mówić Bogu tak, gdyż za taką decyzją idą błogosławione owoce.

Tu rzeczywiście potrzeba ożywiającego dążenia serca człowieka na wzór Serca Chrystusa. Niech was ożywia to dążenie, które było w Chrystusie Jezusie - przypomnijmy raz jeszcze Apostoła Narodów.

Wszechświat, otulony Miłością Pana, jest miejscem, w którym i my mamy obowiązek zdecydowanie zabiegać o Dom Ojca. Krok za krokiem.

Jak nam to idzie?

Z Panem –

ks. Leszek Starczewski