"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z I Niedzieli Adwentu "C" (3.12.2006)

Tęsknić z odwagą

Perspektywa adwentowego oczekiwania jednoznacznie wiąże się z przyjściem Pana – zarówno tym pierwszym, które historycznie miało już miejsce, jak i powtórnym, którego z tęsknotą wypatrujemy. Nie wolno pominąć i tego trzeciego, codziennego przychodzenia Pana i Jego obecności pośród nas w Świętym Duchu. Możemy przecież doświadczać jej przez wiarę na każdym miejscu, w duchu i w prawdzie. Rozpoczynając zatem, z woli Pana, kolejny Adwent naszego życia, mamy wyraźny dowód na to, że jeszcze nie jesteśmy gotowi na tyle, abyśmy mogli doświadczać pełni zbawienia w wiecznym zjednoczeniu z Nim. A skoro tak, to i następne nasze liturgiczne oczekiwanie mamy przeżyć zgodnie z zaleceniami Tego, za którym tak naprawdę mocno tęsknimy.

Przyjrzyjmy się podpowiedziom, skierowanym do nas przez Pana w Liturgii Słowa pierwszej niedzieli Adwentu, w nowym cyklu liturgicznym roku, oznaczonego literą C.

Z pierwszą sugestią zjawia się prorok Jeremiasz, który użycza ust Jahwe, zdecydowanie wkraczając w rzeczywistość ludu ze słowami mocnymi nadzieją.

Pan mówi: «Oto nadchodzą dni, kiedy wypełnię pomyślną zapowiedź, jaką obwieściłem domowi izraelskiemu i domowi judzkiemu. W owych dniach i w owym czasie wzbudzę Dawidowi potomka sprawiedliwego; będzie on wymierzał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W owych dniach Juda dostąpi zbawienia, a Jerozolima będzie mieszkała bezpiecznie. To zaś jest imię, którym ją będą nazywać: "Pan naszą sprawiedliwością"».

W pomieszaniu i zagubieniu, w jakich znajdują się Juda i Izrael pod wodzą swych przywódców, w czasie krnąbrności wobec Słów Jahwe i własnych pomysłów na życie, a także zagrożenia niewolą babilońską, Pan mówi o pomyślnym wypełnieniu zapowiedzi, obwieszczonych ukochanemu ludowi.

Zupełnie jakby nie chciał koncentrować swych wyznawców na trudnych czasach, lecz kierował ich serca ku wierności, do jakiej się zobowiązał, będąc ich Bogiem. Nic tak nie wzmacnia, jak wierność Pana, i nic nie osłabia bardziej, niż zamykanie się w świecie trudności.

Nadejdzie dzień i czas, w którym Jahwe wzbudzi, z królewskiego rodu Dawida, potomka sprawiedliwego. Wymierzanie przez niego prawa i sprawiedliwości na ziemi pozwoli dostąpić Judzie zbawienia i Jerozolimie bezpieczeństwa. Będzie to na tyle skuteczne działanie, że mieszkańcy nazwią stolicę: "Pan naszą sprawiedliwością". Spełni się zatem ogromne pragnienie każdego ludzkiego serca, a mianowicie pragnienie sprawiedliwości. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie – powtarzamy tyle razy w różnych okolicznościach życia. I to po części prawda. Rzeczywiście, każde ludzkie serce wcześniej czy później tego doświadczy. Sprawiedliwość ma swe źródło w Bogu i to od Niego ona przychodzi. Jahwe zapowiada, że na pewno przyjdzie. Jednocześnie poleca ludowi oczekiwać na czas spełnienia obietnicy.

I do nas, umęczonych różnego rodzaju niesprawiedliwością, Pan zwraca swe pełne pokoju oblicze i kieruje zachętę, abyśmy pamiętali o Jego wierności. Nie chce u swych wybranych zwycięstwa rozpaczy i odsuwa widmo załamania się w wierze właśnie przez to, że składa obietnicę i dochowa jej wierności. Tylko ze względu na wierność Pana jest sens znosić niesprawiedliwość. On spełni to, co przyrzekł.

Jako wyznawcy Chrystusa jesteśmy wezwani do pokładania w Nim nadziei, jeśli nawet niejednokrotnie będzie ona wystawiona na szyderstwo i upokarzające próby!

A z pewnością taki czas przyjdzie, jeśli już nie przyszedł.

Święty Piotr przypomina wyznawcom Pana wszystkich czasów: (…) przyjdą w dniach ostatecznych drwiący szydercy, którzy będą postępowali według swych własnych pragnień, mówiąc: „Gdzie jest zapowiedź Jego przyjścia? Odkąd bowiem pomarli ojcowie, wszystko tak samo trwa, jak od początku stworzenia”.

Powiedzenia typu: Gdyby Bóg był... czy wprost: Boga nie ma, bo tyle zła, zdają się uwspółcześniać wymienione przez świętego Piotra zarzuty. Z pewnością będą się mnożyć powątpiewania, szyderstwa i zaprzeczanie sensu kolejnego Adwentu. W najlepszym razie, co ostatnio udaje się wręcz doskonale, komercja i szał przedświątecznej gorączki skutecznie wyeliminują głębszy wymiar oczekiwań na powtórne przyjście Pana u tych, którzy się im poddadzą. Znów może w wielu sercach pozostać przekonanie, że to tylko taka tradycja. Fala ateizmu może zalać i nas.

Święty Piotr, znając pojawiające się zarzuty odnośnie do opóźnień w powtórnym przyjściu Pana, rozwija swoją myśl w dalszych słowach listu:

O tym jednym zaś nie zapominajcie, umiłowani, że jeden dzień dla Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie odwleka Pan ogłoszonej obietnicy – choć niektórzy sądzą, że odwleka – lecz jest dla was wspaniałomyślny, nie chcąc, aby ktokolwiek zginął, lecz aby wszyscy doszli do nawrócenia. (2P 3, 8-9)

Tęsknota Pana za nami ma spotkać się z naszym wyczekiwaniem na Jego powrót. W każdym czasie może On przyjść, zatem czujność jest nam niezbędną pomocą w wypatrywaniu Paruzji. Pan Bóg zostawia nam tyle możliwości, aby do Niego się zbliżać. Psalmista podejmuje modlitwę, w której prosi Boga o wsparcie w drodze do Niego:

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń,  Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję. Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski dla strzegących Jego praw i przymierza. Bóg powierza swe zamiary tym, którzy się Go boją, i objawia im swoje przymierze.

Trwanie przy Panu i kroczenie Jego śladami jest naszym zadaniem i najlepiej zagospodarowanym czasem w oczekiwaniu na Jego przyjście. Nie potrzeba tu wielkich filozofii, ale ukierunkowania serca na Pana i Jego wskazania. Siłę czerpiemy także ze wzajemnego wsparcia, jakie daje wspólnota wyznawców Chrystusa. Dodajmy tu koniecznie – żywa wspólnota, czyli taka, która nie pozwoli zanieczyszczać wiary stęchlizną przyzwyczajeń i rutyny.

Święty Paweł kieruje do Tesaloniczan jasne przynaglenie:

Bracia: Pan niech pomnoży liczbę waszą i niech spotęguje waszą wzajemną miłość dla wszystkich, jaką i my mamy dla was; aby serca wasze utwierdzone zostały jako nienaganne w świętości wobec Boga, Ojca naszego, na przyjście Pana naszego Jezusa wraz ze wszystkimi Jego świętymi.

Wykonywanie codziennych zadań ze świadomością ich wiecznego przeznaczenia staje się dla naśladowców Chrystusa właściwym klimatem oczekiwania Pana. Podejmowanie ciągle tych samych – na pozór – obowiązków, drobnych rzeczy stanowiących powszedni dzień, nie jest bez znaczenia tylko w jednej perspektywie – czekania na Pana.

Na ile budzę w sobie świadomość niepowtarzalności tak szybko upływających dni?

Gdzie one zmierzają w moim życiu?

Ile jest we mnie tęsknot za Panem, wypełnionych zadaniami wypływającymi z powołania i miejsca, w jakim się obecnie znajduję?

Jak często odnoszę moje życie i jego sens do pełni, jaką daje tylko Bóg?

Jezus wychodzi naprzeciw zdarzeniom, które będą wstrząsać ziemią i niebem. Swoim wyznawcom mówi o nich z wyprzedzeniem, aby gdy nadejdą, nie dali się sparaliżować strachowi, który nie pozwala świadomie oczekiwać na Jego powrót.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.

Wezwanie do nadziei i odwagi w warunkach całkowicie im zaprzeczających jest jasno wyrażone przez Pana. Właśnie mnożące się niepokoje i bezradność wobec przerastających ludzkie siły potęg nazwane są przez Pana po imieniu wcześniej, niż doświadczać ich będą Jego uczniowie.

To niesamowite, że Jezus nie kryje tego przed nami, ale z całą powagą i mocą uprzedza nas o tym! Na dodatek wówczas, gdy moce niebios zostaną wstrząśnięte, wzywa swych naśladowców do odwagi i zdecydowanej postawy oczekiwania, z podniesioną głową, na bliskie już odkupienie! Biada nam, gdy o tym zapomnimy albo zaczniemy „po swojemu” tłumaczyć pojawiające się zjawiska. Jeszcze gorzej, gdy przyjmiemy postawę lekceważenia czy obojętności na konkretne sygnały i znaki czasu! Najpoważniej sobie zagrozimy, gdy nasze serca zatruje głuchota na Boże Słowo.

I przed tym Pan z miłością nas ostrzega.

Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym.

Każdy czas jest właściwy na powtórne przyjście Pana. Decyzja, kiedy to nastąpi, należy do Niebieskiego Ojca. Co dzień Kościół karmiony jest Słowem Życia, każda chwila ma znaczenie i wpływa na nasze zbawienie bądź na pozbawienie się go.

Nie dajmy się zwieść zniechęceniu, które skutecznie chce nas poniżyć, oszukać i uśpić w czujności. My naprawdę mamy skąd czerpać mądrość i siły do życia.

A na koniec, bracia, prosimy i zaklinamy was w Panu Jezusie: według tego, coście od nas przejęli w sprawie sposobu postępowania i podobania się Bogu i jak już postępujecie, stawajcie się coraz doskonalszymi. Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam przez Pana Jezusa.

Razem z Panem, któremu zależy na przygotowaniu nas do spotkania z Nim w wieczności, weszliśmy w czas Adwentu. To dar złożony w nasze ręce. Pan chce nas doprowadzić do Siebie, bo Jemu zależy na nas.

Dobry jest Pan i prawy, dlatego wskazuje drogę grzesznikom. Pomaga pokornym czynić dobrze, pokornych uczy dróg swoich.

Dziękujemy Ci, Panie, za miłość, przez którą budzisz w nas tęsknotę za Tobą. Uwielbiamy Cię w przynagleniach, jakimi dodajesz nam odwagi w drodze do Ciebie. Wspieraj nas, abyśmy z należytym staraniem oczekiwali Ciebie, który byłeś, jesteś i który przychodzisz.


Z PANEM – adwentowo –

ks. Leszek Starczewski