"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z II Niedzieli Adwentu "C" (10.12.2006)

Bóg chce pokazać twoją wspaniałość

Ba 5,1-9; Ps 126; Flp 1,4-6.8-11; Łk 3,1-6 

W oczekiwaniu na powrót Pana nie przestajemy Go wciąż na nowo odkrywać, obecnego pośród nas. Przychodzi w Słowie, aby nadawać sens szybko upływającym dniom naszego życia. Dziś wyraźnie nawołuje swych wyznawców do podjęcia trudu przygotowania drogi, po której pragnie ku nam się zbliżyć. Pan najwyraźniej chce nas wystroić i wyprostować.

 

Naród, mający powrócić z niewoli, słyszy wołanie proroka Barucha, w którym rozbrzmiewa tęsknota Jahwe za Jego Oblubienicą – umiłowanym ludem. Pan chce ukazać piękno tych, którzy powracają do swej ziemi z wygnania. Upokorzeni, mocno doświadczeni, ale przez to bardziej zwróceni ku Jahwe, wracają pełni radości do tęskniącego za nimi Boga. Wszystko, co jest pod niebem, ma zobaczyć radość oczu Stwórcy! Pan niejako chce się pochwalić swoim ludem, chce zachwycić się tymi, którzy ku Niemu zwracają swe serca!

Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Oblecz się płaszczem sprawiedliwości pochodzącej od Boga, włóż na głowę swą koronę chwały przedwiecznego! Albowiem Bóg chce pokazać twoją wspaniałość wszystkiemu, co jest pod niebem. Imię twe u Boga, na wieki będzie nazwane: „Pokój sprawiedliwości i chwała pobożności!”

Pełną pogardy wędrówkę w niewolę, poniżenie i wylewane na wygnaniu łzy, Pan zamienia na nową nadzieję, oczyszczoną przez czas próby. Bóg pamiętał o swym ludzie w czasie bolesnych doświadczeń zniewolenia i pozornego opuszczenia, jak mogli to odczuwać Hebrajczycy. Teraz wręcz po królewsku będą przez Niego przyniesieni do Jeruzalem.

Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał.

Wyszli od ciebie pieszo, pędzeni przez wrogów, a Bóg przyprowadzi ich niesionych z chwałą, jakby na tronie królewskim.

Czas próby, przez który przechodzi lud, jest ważnym etapem na drodze uczenia się wiary w Pana. To bolesne posunięcie, na jakie Jahwe wyraża zgodę – niewola – najskuteczniej pozwala wyprostować relację z Nim. Ucisk i ból potrafią wyleczyć lud z egoizmu i wyniosłości, ze wzgardy Słowem Jahwe oraz znużenia i zniechęcenia w wierności Panu.

Albowiem postanowił Bóg zniżyć każdą górę wysoką, pagórki odwieczne, doły zasypać do zrównania z ziemią, aby bezpiecznie mógł kroczyć Izrael w chwale Pana. Na rozkaz Pana lasy i drzewa pachnące ocieniać będą Izraela.

Pan dba o swój lud także i przez dopuszczanie na niego przykrych doświadczeń. To też odruch Jego miłości.

Ile mają trwać i jak wyglądają etapy oczyszczenia?

Jahwe wybiera czas i sposób, w jaki najskuteczniej oczyści swych umiłowanych z tego, co przeszkadza im być pięknymi Jego miłością.

Lud, który poddaje się w wierze prowadzeniu Pana przez doświadczenie niewoli, doświadcza także radości powrotu. Radość Jahwe udziela się powracającym.

Z radością bowiem poprowadzi Bóg Izraela do światła swej chwały z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem.

Czas łez i bólu Pan zamienia z właściwą sobie sprawiedliwością i miłosierdziem na radość i światło swej chwały.

Lud, jak zauważa psalmista, wręcz nie może się odnaleźć w tak potężnej przemianie, jakiej Jahwe dokonał względem niego.

Gdy Pan odmienił los Syjonu, wydawało się nam, że śnimy. Usta nasze były pełne śmiechu, a język śpiewał z radości. Mówiono wtedy między poganami: «Wielkie rzeczy im Pan uczynił». Odmień znowu nasz los, Panie, jak odmieniasz strumienie na Południu.

Nie wolno nam zapomnieć o niezwykle ważnym elemencie oczyszczenia serca z tego, co uniemożliwia kontakt z Bogiem, a mianowicie o naszej współpracy. Bez niej nie ma szans na przemianę ludzkiego serca. Na czym ma polegać i w czym ma się przejawiać nasze współdziałanie z Panem?

W odpowiedzi na to pytanie przychodzi nam z pomocą święty Jan Chrzciciel. To on, w nawoływaniach kierowanych do ludu, posługuje się proroctwem Izajasza:

«Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi. I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.»

Niezbędne ze strony człowieka jest uznanie prawdy o sobie i swoich możliwościach. Pagórki i góry pychy, koncentrowania się na sobie, czy też poddanie się zagłuszającej fali wiadomości medialnych, skutecznie potrafią odsunąć nasze skupienie od przychodzącego Pana. Pochłonięci galopem za coraz to nowszymi sensacjami tracimy trzeźwość umysłu i serca, wpadamy w doły zniechęcenia czy przyzwyczajeń.

Zbyt wyboiste będą dla nas drogi Pana i niepraktyczna stanie się modlitwa, jeśli pozwolimy się pogrążyć pędowi zajęć na tyle, żeby nie znaleźć godnego miejsca i czasu dla Pana Boga.

Kaznodzieja papieski, Raniero Cantalamessa, tak tłumaczy nawoływania proroka:

Wypełnić doliny, puste miejsca, oznacza dodać coś, czego brakuje. Doliny, wąwozy, to w odniesieniu moralnym, w jakim je używa Prekursor (Jan Chrzciciel – przyp. ks. L.S.) gnuśność, lenistwo, załamanie, zniechęcenie, oziębłość. Uchybienia z powodu braku energii; innymi słowy zaniedbania (…). Zrównanie gór oznacza usunięcie nadmiaru: pychy, zuchwałości, gniewu, ucisku, surowości charakteru; tych postaw i tego wszystkiego, poprzez które ktoś wynosi się ponad innych. (…) Jakie to w końcu drogi kręte, które trzeba wyprostować? Kręte są nasze drogi, nasze plany, do których zrealizowania potrzeba zawsze podstępów, kompromisów i skrótów. A jaka to droga prosta, jeśli nie droga woli Bożej?­­­­­­­­­­

Kroczenie drogami Pana wspólnoty Filipian, do której święty Paweł kieruje list, wzbudza u niego radość, wyrażoną w modlitwie.

Bracia: Zawsze w każdej modlitwie, z radością, zanoszę prośbę za was wszystkich, z powodu waszego udziału w szerzeniu Ewangelii od pierwszego dnia aż do chwili obecnej . (...)

A modlę się o to, aby miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkiemu wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa, napełnieni plonem sprawiedliwości, nabytym przez Jezusa Chrystusa ku chwale i czci Boga.

Inicjatorem przemian w ludzkim sercu jest Pan. W różny, czasem najmniej spodziewany sposób, podejmuje On walkę o nasze zbawienie. Jednak to od odpowiedzi na Jego nawoływania, które docierają do nas, zależy jakość przemiany naszego życia.

Mam właśnie ufność, że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa. Albowiem Bóg jest mi świadkiem, jak gorąco tęsknię za wami wszystkimi ożywiony miłością Chrystusa Jezusa.

W jaki sposób w minionym, pierwszym tygodniu Adwentu, udało mi się odnaleźć moje duchowe góry i doliny i na ile rozmawiam o nich z Panem, moim Zbawcą?

Co mam zamiar wziąć pod szczególną uwagę w rozpoczętym dziś, drugim tygodniu Adwentu?

Zakończmy refleksją z rozważań do dzisiejszych czytań o. Augustyna Pelanowskiego OSPPE, zaczerpniętą z tygodnika Gość Niedzielny:

Akurat teraz, kiedy czytasz ten komentarz, Bóg czyta Twoje myśli i pragnie dopatrzyć się wzruszenia sumienia, pragnienia przemiany, tęsknoty za Nim. Nikt nie odczuwa szczęścia w tym, za czym prawdziwie wcześniej nie zatęsknił. Dlatego Bóg szuka w Tobie tęsknoty za nawróceniem. Jeśli ją masz, On umożliwi ci naprawienie Twojej ścieżki życia. Najwyższy bowiem daje człowiekowi to, za czym on naprawdę tęskni.

Pozdrawiam w Panu!

Ks. Leszek Starczewski