"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z Poniedziałku II tyg.Adw. (11.12.2006)

Pomysłowi i twórczy w wierze

Iz 35,1-10; Ps 85; Łk 5,17-26 

Pan Bóg, głęboko przejęty życiem każdego człowieka, i dziś wychodzi ku nam ze swoim Słowem. Niesie w nim całą moc zbawczą, której przyjęcie uzdalnia nas do żywotnego w nadzieję oczekiwania na Jego przyjście. Uważne rozważanie Pisma Świętego mocą Ducha Pana jest w stanie uwolnić nas od paraliżu obojętności, przyzwyczajeń i błędnych przekonań o tym, że Teksty te na mnie nie działają i nie wnoszą nic praktycznego w życie. A właśnie dziś Pan kolejny raz przez swoje Słowo przywraca do życia tego, który nie mógł się w nim naturalnie poruszać.

 

Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś ludzie, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy».

Zastanawiający i bardzo pouczający jest specyficzny upór osób, które przynoszą paralityka do Jezusa. Właściwie dokonują rzeczy niebywale niekonwencjonalnej – Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa.

Są pomysłowi w swoich przekonaniach! Trudności spowodowane tłumem ludzi wokół Pana nie tylko ich nie zniechęciły, ale usposobiły do kreatywności. Niejako poza kolejką dostają się, a wręcz wpychają się do Pana. Jak gwałtownicy zdobywają królestwo niebieskie, objawione na ziemi w Jezusie Chrystusie! Najwyraźniej to jest sposób na Pana!

Taka postawa wobec Mistrza sprawia, że może On pozwolić sobie na wiele wobec nich, a szczególnie wobec człowieka spuszczonego wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. Wielka wiara prowokuje wielkie rzeczy. Nie tylko znika paraliż, ale Jezus może dotknąć i dotyka głębi serca unieruchomionego przez grzech.

On widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy».

Pragnienie dostania się w sam środek przed Jezusa jest możliwe do zrealizowania mimo poważnych przeszkód, jakie się pojawiają. Jeśli samemu nie da się tam fizycznie dotrzeć bądź wydaje się, że nie ma na to realnych szans, inne, wierzące osoby, pokonują te trudności.

Jak jest z moim zbliżaniem się do Pana?

Jaki jest mój sposób na dostanie się w sam środek przed Jezusa?

Co właściwie w praktyce oznacza to, że ufam Panu?

Co za trudności ostatnio pojawiły się (wymyśliłem), że wypisałem sobie zwolnienie lekarskie od lgnięcia do Pana?

Na ile dbam o żywy udział we wspólnocie, z którą mam możliwość zbliżania się do Pana?

Kiedy ostatnio modliłem się za braci i siostry oraz duszpasterza (przełożonego) wspólnoty, do której należę?

Reakcja na Słowa Jezusa, do jakiej posuwają się wykształceni faryzeusze i uczeni w Prawie, odbiega od otwarcia się na zaskoczenia, w których lubuje się Pan. Najpoważniejszy zarzut, jaki mógł się pojawić pod adresem Mistrza, pada z ust zebranych mędrców. Jest to oskarżenie o bluźnierstwo. I z tym także Jezus się uporał.

Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?» Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy powiedzieć: "Wstań i chodź?" Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» - rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu». I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga.

Pan walczy o człowieka – zarówno sparaliżowanego na łożu, jak i unieruchomionego przez schematyzm w podejściu do wiary, tak jak uczeni. Walczy do końca. I tak będzie zawsze, przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Na ziemi właśnie przekazał władzę odpuszczania grzechów apostołom, swym następcom. I władza ta trwa do dziś we wspólnocie Kościoła w posłudze biskupów i prezbiterów.

Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».

Przedziwne rzeczy i dziś można oglądać na ziemi, która ciągle ma świeże ślady wędrującego przez nią Pana. Niezbędna do tego jest żywa wiara.

Pamiętam, jak jeden z braci ze Wspólnoty Dobrego Słowa i Eucharystii ujął mnie motywem zaproszenia nowej osoby na nasze spotkanie: „Chciałem, żeby zobaczyła żywy Kościół”.

Wnikliwe i wręcz uporczywe słuchanie Słowa Bożego rodzi, ożywia i umacnia wiarę!

Na ile jestem żywy i kreatywny w swojej wierze?

W jaki sposób wyrażam wiarę w chwilach ujmujących radością poruszeń serca, a jak wtedy, gdy jestem skaleczony bólem?

Będę słuchał tego, co mówi Pan Bóg: Oto ogłasza pokój ludowi i świętym swoim. Zaprawdę bliskie jest Jego zbawienie dla tych, którzy się Go boją, i chwała zamieszka w naszej ziemi.

Żywa i kreatywna wiara nie wyraża się i nie występuje wyłącznie w chwilach wewnętrznych uniesień. Nie dajmy się sprowokować złemu takimi sugestiami! W czasie spustoszenia serca przez ból przykrych doświadczeń życia, własnej niemocy wobec rozmaitych prób, jakich nikt z nas nie ma za mało, trwanie przy Panu szczególnie podtrzymuje także nadzieja! Izraelici do pokładania nadziei w Słowie Bożym są wzywani przez proroka Izajasza.

Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje także skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Saronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga.

Słowo nie jest zawieszone w próżni. Pan wie, że kieruje je do osób, które dopada czy nawet rozsypało już wewnętrzne zniechęcenie.

Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, aby was zbawić». Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą.

Rzeczywiście, Jahwe precyzyjnie kieruje swe Słowo do ludu, który ma powrócić z niewoli. Jeszcze nie widzi tego, co słyszy w nawoływaniach Izajasza… Jeszcze nie.

Pan jednak zapewnia, że będzie jeszcze przepięknie.

(…) trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód (…) odkupieni przez Pana powrócą. Przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach. Osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie.

I dziś moc wychodzi od Pana przemawiającego do nas w swym Słowie. I dziś wielu potrzebuje uzdrowienia z rozmaitych paraliżów. Niewykluczone, że nam także nie jest łatwo się tak bez przeszkód do Niego dostać. A może spustoszenie, osłabłe ręce czy omdlałe kolana i małoduszność dziś w nas górują i mają właśnie usłyszeć, rozważyć i przyjąć dzisiejsze Słowo?

Odwagi! W końcu jesteśmy wspierani działaniem Mocy z wysoka!

Pozdrawiam w Panu!

Ks. Leszek Starczewski