"Dzielmy się Dobrym Słowem" - ze Środy XXII tyg. zw. "II" (6.09.2006)

Właściwe spojrzenie na problemy

1Kor  3,1-9;  Ps  33[32],12-13.14-15.20-21; Łk  4,38-44  

Problemy były, są i będą. Kto ich nie ma? Nie są od nich wolni wyznawcy Pana. Nie omijają one odbiorców Dobrego Słowa.

Z całą pieczołowitością i staraniem o założoną w Koryncie wspólnotę Paweł podejmuje trudną kwestię, która się pojawiła w kręgu tamtejszych wyznawców Pana – podział. Część słuchaczy Bożego Słowa w Koryncie skupiła się wokół jego głosicieli, natomiast nie dostrzegała treści, przedstawianych przez nich w imię Pana. Paweł, pisząc 1. List do Koryntian, świadom jest niezwykłej powagi sytuacji, bo przecież każdy podział, jaki się wywiązuje, ma swoje jedyne źródło. Tym, który dzieli, jest diabeł, przeciwnik zbawienia. Apostoł podejmuje zatem tę kwestię niezwykle rzetelnie. Możemy się domyślać, że jest to dla niego trudne, bo dotyka między innymi jego samego. Nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jak do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? Skoro jeden mówi: «Ja jestem Pawła», a drugi: «Ja jestem Apollosa», to czyż nie postępujecie tylko po ludzku?

Postępowanie tylko po ludzku w podejściu do Bożego Słowa jest niebezpieczne. Grozi wcześniej czy później podziałem, zawiścią i niezgodą. Przypomnijmy, że tym postępowaniem tylko po ludzku było skupianie się na osobie głosiciela Bożego orędzia, a nie na Bożym orędziu.

Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? – pyta autor 1. Listu do Koryntian. – Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg. Paweł daje niezwykle pokorne i najwłaściwsze wyjaśnienie problemu: Nic nie znaczy ten, który sieje, i ten, który podlewa. Słudzy nieużyteczni jesteście – Chrystus podpowie swoim apostołom w Ewangelii najwłaściwszą z postaw, jaka powinna ich charakteryzować – wykonaliście to, co zostało wam powierzone. Słudzy nieużyteczni jesteście. Słudzy i pomocnicy Boga, jak za chwilę apostoł ukaże najwłaściwszą postawę głosicieli Bożego orędzia.

Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą.

Bycie pomocnikiem, sługą, czyli tym, który wskazuje na Pana, a nie na siebie, jest najwłaściwszą z postaw, jaką winien zająć głosiciel Chrystusa. Ta postawa dotyczy oczywiście w pierwszej kolejności ludzi powołanych do głoszenia Słowa. Formą głoszenia Bożego Słowa można zabić Ducha. Można przesłonić Jego działanie. To bardzo ważna uwaga i zachęta dla nas, by spoglądać na sposób głoszenia Bożego Słowa i problemy, które często w nas się rozgrywają.

Psalmista podpowiada, charakteryzując Pana, że On spogląda z nieba, widzi wszystkich ludzi. Patrzy z miejsca, gdzie przebywa, na wszystkich mieszkańców ziemi. On, który serca wszystkich ukształtował, który zważa na wszystkie ich czyny. 

Właściwa perspektywa, to perspektywa nieba. Powtórzmy po raz kolejny, że sprawy i problemy o tyle są ważne, o ile prowadzą nas do Domu Niebieskiego Ojca. Mamy na nie patrzeć i nimi się zajmować z tej perspektywy, czyli z perspektywy nieba. I tak podejmuje je Paweł. Widzi Tego, który jest najważniejszy, widzi Boga i ku Niemu kieruje oczy i serca Koryntian, aby to On był uwielbiony i to On był odnajdywany w głosicielach Bożego Słowa. Właściwe spojrzenie na problem to spojrzenie z perspektywy nieba.

Jezus, namaszczony Świętym Duchem, podejmuje działalność z perspektywy wiecznego zbawienia i doprowadzenia nas do Domu Ojca. To On jest głosicielem nieba i to On, głosząc Słowo uzbrojone mocą z wysoka, niesie uzdrowienie. Zapowiada wieczne zdrowie, wieczne szczęście, jakie czeka nas w niebie, w Domu Ojca. Dokonuje cudów uzdrowień. Jak zauważa ewangelista Łukasz: o zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży». Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem.

To uzdrawiające, zbawienne dotknięcie przez Jezusa nie jest wyłącznie historyczną wzmianką. To właściwe spojrzenie na ludzką słabość, czyli spojrzenie z perspektywy nieba, dokonuje się i dziś, ilekroć człowiek chce duchowo, a nie cieleśnie, czyli po Bożemu, a nie tylko po ludzku, spojrzeć na problemy i słabości, czyli gorączki, które trawią jego życie. Bardzo radosne i niezwykle nasączone nadzieją jest to, że Chrystus rzeczywiście chce dotrzeć do każdego człowieka: na każdego z nich kładł ręce. A kiedy tłumy szukają Go i przychodzą do Niego, aby Go zatrzymać, On odpowiada: «Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany».

Został posłany również i do nas. Do rozważających Boże Słowo w tej chwili Chrystus pragnie przyjść osobiście i położyć na nich swoje ręce. Chce właściwie spojrzeć na problemy dotykające ich serc. W spotkaniu i rozważaniu tego Słowa kryje się spotkanie z mocą, w którą jest wyposażony nasz Pan, mocą Świętego Ducha. Rozważanie Bożego Słowa to dotyk nieba.

Panie Jezu, który dotykasz nas niebem, który właściwie spoglądasz na problemy, na które my często patrzymy niewłaściwie, uzdalniaj nas łaską wiary i przekonaniem, że jesteś w stanie i w tej chwili na każdego z nas położyć ręce, że jesteś w stanie i w tej chwili uzbroić nas mocą potrzebną do tego, by idąc przez życie patrzeć w niebo, podejmując codzienne obowiązki nie zapominać o tym, że jesteś blisko nas i jesteś Tym, który w swym Duchu jednoczy nas z Ojcem i Tobą.

Pozdrawiam w mocy jednoczącego nas Pana –

ksiądz Leszek Starczewski.