"Dzielmy się Dobrym Słowem" - z XXIV Niedzieli zwykłej (17.09.2006)

Paszport do krainy życia

Iz 50,5-9a; Ps 116A; Jk 2,14-18; Mk 8,27-35 

Panie, uzdolnij swojego sługę mocą z wysoka, aby głoszenie Twoich Słów nie było przedstawianiem ludzkiej mądrości, ale ukazywaniem mocy, która jest w Twoim Sercu. Ogarnij nas wszystkich, abyśmy potrafili na tę moc reagować i odpowiadać na Twoje Słowo.

 

Dobre Słowo – 17.09.2006 r. XXIV niedziela zwykła


 

W krainie życia będę widział Boga – śpiewamy razem z psalmistą. Krainą życia jest Jezus Chrystus, a paszportem do tej krainy jest czynna wiara. Przez czynną wiarę mamy przystęp do Jezusa Chrystusa, który w tej krainie bardzo mocno liczy się ze zdaniem, jakie mają na Jego temat wyznawcy, czyli osoby obserwujące Jego styl życia i słuchające Jego Słów.

Chrystus przemierza miasta i wioski. Dzisiaj udaje się do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pyta uczniów bardzo jasno i zdecydowanie – niby w międzyczasie, chociaż, jak mówią, międzyczasu nie ma – Za kogo uważają Mnie ludzie? Jaką mają opinię na mój temat? Jakie mam u ludzi notowania? Bardzo dobre – odpowiadają uczniowie. Jedni mówią, że to Jan Chrzciciel, prorok pełen mocy, twardy, zdecydowany, radykalny przywódca duchowy, o jakim by się marzyło, że Jego mowa będzie: tak, tak – nie, nie. Konkret i koniec. Inni twierdzą, że to Eliasz – prorok jak ogień, który słowem sprowadza płomień Jahwe na ziemię i który w nietypowy sposób zostaje z ziemi zabrany. Opinia bardzo dobra, najwyższe miejsce w rankingu. Mówią też, że jesteś jednym z proroków, jednym z tych, którzy otwierają swoje usta, by głosić włożone w nie Słowo samego Boga. Jezus ma bardzo dobre notowania i opinie. Bardzo dobre.

Najprawdopodobniej Jezus nie został usatysfakcjonowany tymi odpowiedziami, bo zadaje następne pytanie: A wy za kogo Mnie uważacie? Za kogo wy Mnie uważacie? Odpowiedzi podejmuje się tutaj Piotr, który zawsze, jak pamiętamy, wyrywa się z szeregu. Jego odpowiedzi nie są do końca przemyślane, natomiast w relacji Marka – który spisywał tę Ewangelię z katechez Piotra – jest to bardzo ważna wzmianka. W tej relacji Piotr mówi: Ty jesteś Mesjaszem. To znaczy: Ty jesteś Tym, którego Jan Chrzciciel, Eliasz i prorocy zapowiadali. Ty jesteś Tym, który został uzdolniony do objawienia zbawienia, Sługą Jahwe zapowiadanym przez Izajasza. Ty jesteś Mesjaszem.

(Mamy tu ciekawy zabieg redaktorski. Najprawdopodobniej Marek dostał swoisty zakaz spisania tego, co mu Piotr powiedział, po przeżytym doświadczeniu, czyli po rozczarowaniu Pana i siebie, kiedy się Go zaparł. W tej relacji ucieka od pochwały, którą zanotuje Mateusz: Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka. Nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka i na tej Opoce zbuduję Kościół mój. Krótko mówiąc, będziesz pierwszym papieżem. Tego Marek nie notuje, bo Piotr przeżywa cały czas dramat wyparcia się Mistrza. Jest pokornie obecny niejako z boku. Ewangelista – jak się domyślamy – ma zakaz mówienia o tym.)

Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. Sekret mesjański. Wyobrażenia o Mesjaszu, o Bogu, były doczesne: pozałatwia pracę, zrobi to, tamto, roztrzaska w pył Rzymian, bezproblemowo, bezstresowo mnie wychowa. Takie były wyobrażenia o Mesjaszu. Takiego wyobrażenia Jezus unikał, dlatego zabronił o Sobie mówić.

Zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć. Taki jest prawdziwy obraz Mesjasza. Uczyni twarz, jak głaz. Izajasz powie, że nie zasłoni twarzy przed zniewagami i opluciem, będą rwać Mu brodę, a On poda swój grzbiet do bicia. Podda się cierpieniu. Musi wiele wycierpieć. Nie cofnie się ani się nie oprze – mówi Izajasz, zapowiadając przyjście cierpiącego Sługi Jahwe.

Jezus tłumaczy uczniom, że musi wiele wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Będzie odrzucony przez ludzi wpływowych w świecie religijnym. Będzie odrzucony. To tak, jakby nasz Benedykt XVI powiedział, że go zdetronizują biskupi, kardynałowie go odwołają. Będzie cierpiał. Inny ewangelista zanotuje jeszcze w innym miejscu, że Jezus będzie odrzucony przez starszych, czyli przez przywódców ludu.

Po pielgrzymce Benedykta XVI do Bawarii dowiadujemy się, że muzułmanie bardzo surowo reagują na słowa papieża – szczególnie dotyczy to skrajnych odłamów. Nawet w Castel Gandolfo wzmożono ochronę papieską. Brzmi to strasznie. Serce mi zadrżało, kiedy czytałem te komentarze, bo przypomniałem sobie słowo, które rozważaliśmy, mówiąc o zburzonej Jerozolimie. Pytałem wtedy – ufam, że nie ze swojego natchnienia – kto wie, czy nie doczekamy takich czasów, że zobaczymy ruiny Watykanu? Trzeba będzie w takich warunkach żyć i wierzyć?...

Jezus mówi, że apostołowie zobaczą ruinę Syna Człowieczego, Mesjasza. Będzie zabity, odrzucony, musi wiele wycierpieć. Tak mówi o sobie Chrystus. Tak się przedstawia po zasięgnięciu u ludzi opinii. Ale po trzech dniach zmartwychwstanie – najważniejsze jest po „ale”. Mówi zupełnie otwarcie te słowa. Nie kryje się z tym. Nie przedstawia się jako Król nad króle, który wszystko zrobi, załatwi – problemów nie ma, życie jest bezstresowe... Mówi otwarcie te słowa. Tak właśnie będzie!

Wtedy Piotr wziął Go na bok – tu Marek miał przykaz, żeby o tym nie zapomniał, żeby to zaakcentował – i zaczął Go upominać. Bo jakże, Mistrzu, możesz tak mówić? Upominają papieża Benedykta XVI. Grożą klątwą, skoro tak mówi – tak zrozumieli jego słowa. Przypomnę, że papież mówił o tym, że jeżeli ktoś wykorzystuje religię i Boga do tego, aby stosować przemoc, to robi źle. Papież mówił to w kontekście doświadczeń Kościoła rzymskokatolickiego, który niestety prowadził na przykład krucjaty. Jeden z przywódców muzułmańskich pytał właśnie: Kto to mówi? Człowiek stojący na czele Kościoła, który sam te metody stosował... Tak, stosował, ale wychodzi z tego! Właśnie doświadczony tragizmem tych metod apeluje i dziś.

Wziął Go na bok. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie». Zejdź Mi z oczu, szatanie. Trzeba to sobie powtarzać często, kiedy to, co ludzkie, chce z nas zrobić osoby oderwane od konkretnego obrazu Boga, czyli takie, które wymyślają sobie Boga. Wymyślili sobie Mesjasza, że tak powinien wyglądać, a jak będzie inny, to Go nie zechcą... Zejdź Mi z oczu, szatanie.

Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Jeżeli ktoś chciałby spośród was – tych, którzy macie o Bogu takie, a nie inne opinie – iść za Nim, jeżeli ktoś chciałby, niech bierze cały ciężar tego życia, żmudnych obowiązków, wstawania wcześnie do pracy, różnych stresów związanych ze szkołą, rodziną, niech weźmie to wszystko, niech weźmie ból wspomnień – taki ból, jaki miał Piotr, kiedy zaparł się Mistrza – i niech Mnie naśladuje. Niech idzie za Mną z tym wszystkim. Niech idzie za Mną! Kroczek za kroczkiem niech idzie za Mną, oddech za oddechem niech idzie za Mną.

Jeżeli ktoś chce zachować swoje życie, zrobić z niego wygodne miejsce, w którym ma się to czy tamto, w którym wszystko musi się udawać, straci je, a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa. Przecież my na Eucharystii tracimy czas. Tracimy czas na jakąś liturgię, na rozważanie Słów, które Chrystus wypowiedział dwa tysiące lat temu. Tracimy czas, który można by było spędzić zupełnie inaczej. Kto straci swe życie, czas, z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa – obiecuje Jezus.

To jest kraina życia. Ten Jezus teraz przebywa właśnie w krainie życia – które w pełni objawi się w Domu Ojca – i siedząc po prawicy Boga, wstawia się za nami. Bo już nasz oskarżyciel został strącony. Teraz panowanie jest w Jezusie, aż ostatecznie zostanie przekazane, kiedy przyjdzie On ponownie. Jezus przekaże Ojcu to, co Ojciec Mu dał: wieczne panowanie i królowanie. Rzekł Pan do mego Pana: Siądź po mojej prawicy, aż uczynię Twych wrogów podnóżkiem u stóp Twoich. Do pokonania został jeszcze ostatni wróg – śmierć.

To jest kraina życia. Pełnia będzie w niebie, natomiast na ziemi czerpiemy z życia i jesteśmy w krainie życia o tyle, o ile zbliżamy się do Jezusa. Poza Nim nie ma życia. Co to za życie poza Bogiem...? Co warty człowiek jest, gdy nie ma w sercu Boga? – śpiewał kiedyś Human. Co warty człowiek jest, gdy nie ma w sercu Boga? Tu żyjemy o tyle, o ile czerpiemy z Życia, którym jest Jezus. Zresztą On sam się tak przedstawia: Jestem drogą, prawdą i życiem.

Kocham Pana, bo usłyszał  głos mego błagania, skłonił ku mnie swe ucho w dniu, w którym wołałem – mówi psalmista. Oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta otchłani, ogarnął mnie strach i udręka. Ale – najważniejsze jest po „ale” – wezwałem imienia Pana, czyli Jego obecności. Oddałem Mu chwałę, zwróciłem się ku Niemu. «O Panie, ratuj me życie!» - krzyczy psalmista.

Pan jest łaskawy i sprawiedliwy, Bóg nasz jest miłosierny. Pan strzeże ludzi prostego serca: byłem w niewoli, a On mnie wybawił. Wezwałem imienia Pana: Panie, ratuj moje życie! Trwam w Jego Słowie, rozważam Jego obecność – w czasie Eucharystii w sposób szczególny, w dzień Pański. On jest łaskawy i sprawiedliwy.

Uchronił bowiem moją duszę od śmierci. Jest jeszcze do pokonania pierwsza śmierć. Druga śmierć została zwyciężona. Od śmierci duchowej, śmierci wiecznego potępienia, jesteśmy chronieni, o ile korzystamy z życia, ofiarowanego nam przez Jezusa.

Oczy moje uchronił od łez, nogi od upadku. Będę chodził w obecności Pana w krainie żyjących. To jest perspektywa, do której zmierzamy. To jest to miejsce – Dom Ojca, do którego zostaliśmy wezwani. Szczególnie w czasie sprawowania Eucharystii jesteśmy prowadzeni do krainy życia. To jest perspektywa!

Niech wyznawcy Pana, rozważając to Słowo, nie zapomną, że przyjdzie taki moment, kiedy wyznawanie wiary będzie związane z podaniem twarzy bijącym, policzków rwącym brodę. Ale Pan Bóg mnie wspomoże, jeżeli wezwę Jego imienia, wyznam wiarę, uczynię ją czynną, nie będę jej wyciągał raz na tydzień podczas odstanej Mszy Świętej czy jakiego bądź podejścia do Bożego Słowa. Wyznam wiarę.

Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi. Mam dystans do obelg. Bolą, ale mam dystans. Dźwigam je, jak krzyż. Uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam, wzmocniony przez Pana. Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Ufam Mu w tych okolicznościach.

Kto się odważy toczyć spór ze mną? Wystąpmy razem! Kto jest moim oskarżycielem? Niech się zbliży do mnie! Proszę mieć pretensje do Pana, który mnie wspomaga. Któż mnie potępi? Nawet, jak odkrywam w sobie tego szatana, który tłamsi mnie myślami, mówię: Miej pretensje do Pana. Zejdź mi z oczu! Idź, porozmawiaj sobie z Panem, który nabył mnie swoją Krwią! Tak, grzesznika, któremu wykażesz jeszcze miliony błędów i grzechów! Takiego mnie Pan ukochał! Tak, nie robię nic w tym względzie, poza tym, że wzywam imienia Pana, a ty, szatanie, otoczyłeś mnie więzami śmierci i dosięgłeś mnie pętami otchłani, strachem i udrękami mnie teraz raczysz! Pan Bóg mnie wspomaga. Niech się zbliży do mnie ten, który jest oskarżycielem. Walcz z Panem, który wziął za mnie odpowiedzialność. Za moje zranienia, za wszystkie moje grzechy oddał życie.

To jest Jego decyzja! To nie ja sobie wymyśliłem śmierć Syna Bożego i przejście ze śmierci do życia. To jest decyzja, którą podjął Niebieski Ojciec – oczywiście współdziałając z Duchem Świętym, z Jezusem. To decyzja, na którą Jezus, Jego umiłowany Syn, powiedział TAK. Z głośnym wołaniem i płaczem prosił: Jeśli możliwe, oddal kielich, ale Twoja wola niech się stanie. To jest Jego decyzja. Taką cenę zapłacił Bóg za nas.

Trzeba nam zatem wyznawać wiarę w trudnych okolicznościach – jak mówi Izajasz. Oczekiwać na pełnię objawienia Życia dopiero w krainie życia, a teraz czerpać z tego, co jest życiem w Jezusie. Trzeci wymiar pokazuje nam Jakub apostoł, zachęcając, aby wiarę wyznawać czynnie, aby nie być kimś, kto wiarę ogranicza tylko i wyłącznie do pobożnych westchnień, piosenek, pobożnego trwania sobie gdzieś tam na osobności. Wyznawać ją w konkretnych czynach.

Czy sama wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład – nasz konkretny Jakub lubuje się w przykładach – brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta», a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała, to na co się to przyda? Po co takie gadanie? Nie mam wiele, żeby się dzielić... Nikt nie każe ci się dzielić tym, czego nie masz, ale tym, co masz. Obecnością. To daleko więcej znaczy, niż całopalenia i ofiary. Posłuszeństwo Panu, który mnie posyła.

Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Martwa jest! Trupia jest! Trzeba wyznawać wiarę w konkretach. Nabieram siły od Pana, który jest Życiem, wyznaję wiarę w Jego obecność, wiem, że mnie wspomaga i Jego mocą idę i służę, pomagam. Nie mocą i siłą moją, lecz Jego mocą. Nie skupiam się na tym, że nie dam rady, tylko: damy radę mocą Ducha Świętego!

Może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Jakub troszeczkę ironizuje. No pokaż... Dalej idzie bardzo mocno. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Ja wierzę. Bóg jest... Słusznie czynisz, lecz także i złe duchy wierzą, tylko nie praktykują, drżą.

Krainą życia jest Jezus, paszportem do tej krainy – czynna wiara. Pełnia tej krainy jest w Domu Ojca, do którego zmierzamy, a teraz kraina życia dostępna jest nam o tyle, o ile łączymy się z Chrystusem, rozważamy Jego Słowo, o ile Go przyjmujemy pod osłoną znaków sakramentalnych, przyjmujemy Go w tych, którzy nie mają odzienia, nie mają co jeść, czyli słabych, bezbronnych, rozpoznajemy Go w najmniejszych. Cokolwiek uczynicie jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczynicie.

Dziękujemy Ci, Panie, że jesteś krainą życia, że jesteś samym Życiem. Dziękujemy Ci, że zachęcasz nas do tego, byśmy wyznawali wiarę, wzywali Twego imienia, w Twojej obecności chodzili i żyjąc z tą świadomością, podejmowali wszystkie obowiązki. Nade wszystko dziękujemy Ci, że nas przynaglasz do świadczenia w konkretnych czynach o tym, że wierzymy, do pomagania ludziom, którym słabiej w życiu, słabiej w wierze, abyśmy znosili słabości innych w wierze, a nie wywyższali się, że to my jesteśmy najmocniejsi.

Bądź uwielbiony, Panie, w darze Twojego Słowa, w Twoim przyjściu do nas w każdej Eucharystii. Dziękujemy Ci, że umacniasz naszą wiarę i oczyszczasz ją z tego, co jest złudne, co jest tylko i wyłącznie pozorem.

Maryjo, Niebieska Mamo, Matko zawierzenia, zawierzamy przez Twoje zawierzenie naszą wiarę, ufając, że weźmiesz nas za rękę i powiesz Ojcu Niebieskiemu, że jeszcze jedno małe serce pragnie żyć, jak Jego Syn.

Pozdrawiam w Panu –

ks. Leszek Starczewski