Dz 18,1-8; Ps 98; J 16,16-20
Umiłowany Pan i dziś przychodzi do nas. Czyni to z miłości i z troski o swoich wyznawców, zachęcając ich do tego, by trwali w Nim. Nie zostawia ich sierotami, nie opuszcza i nie wystawia na działanie sił odciągających od Jego miłości, ale tym bardziej zbliża się, aby rzeczywiście następowało umocnienie w wierze Jego wyznawców. Różne przeszkody i niezrozumiałe zdarzenia mają miejsce w życiu Jego umiłowanych, ale w tych wszystkich sytuacjach nieprzewidywalnych bądź konfliktowych, Pan prawdziwie jest obecny i prawdziwie żyje. Prawdziwie współuczestniczy, współcierpi, umiera i zmartwychwstaje razem z tymi, którzy zdecydowali się pójść za Nim.
Paweł po wczorajszych wstrząsających doświadczeniach na Areopagu opuszcza Ateny i przybywa do Koryntu. Znajduje się w mieście, które mocno zapisze się w jego pamięci, mieście, które słynie z portowo-handlowego charakteru. Mnóstwo osób z różnych krajów i narodowości znajduje się w Koryncie. Korynt słynie z rozwiązłości moralnej – słynne jest, jak pamiętamy, określenie córy Koryntu. Słynie z handlu i słynie też z tego, że znajduje się tutaj sporo kolonii żydowskich – diaspory żydowskiej.
Paweł postanowił dalej głosić Pana, wracając do metod stosowanych wcześniej. Udaje się na spotkania do synagog i w czasie modlitw, w czasie rozmów wyjaśniających Święte Pisma, podejmuje dialog z Żydami, podejmuje dialog z tymi, którzy są z pochodzenia Grekami.
Zajmuje się również pracą fizyczną, kiedy ma na to wolny czas – zarabia własnymi rękoma, wyrabiając namioty. Będzie się tym chlubił i często będzie mówił o tym, że własnymi rękoma pracował na utrzymanie.
Co szabat rozprawiał w synagodze i przekonywał tak Żydów, jak i Greków. Podmiotem przekonania czy treścią przekonania było udowadnianie, że Jezus jest Mesjaszem, to znaczy, że jest Tym, który wpisał się w historię człowieka jako Zbawiciel, i jest obecny w tym życiu z całą intensywnością Miłości, w której mocy pokonał śmierć.
Nie wszystkie wydarzenia, mające miejsce podczas jego pracy – posługi apostolskiej w Koryncie – naznaczone są radością. Owszem, radość do serca powraca, bo Sylas i Tymoteusz wracają z Macedonii, pomagają bardzo Pawłowi, przez co on wyłącznie oddaje się nauczaniu i udowadnianiu Żydom, że Jezus jest Mesjaszem.
W sercach wielu Żydów pojawia się opór. Opór w postaci jakiegoś intelektualnego sprzeciwu – pisze o tym autor Dziejów Apostolskich. A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: «Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan».
Jest to bardzo ważna wzmianka również i dla nas – są granice dyskusji i dialogu. Nieraz – przepraszam za wyrażenie – szmira intelektualna czy bluźnierstwa, które się podsuwa, którymi atakuje się najwyższe świętości, są tymi miejscami, w które chrześcijanin, wyznawca Pana, absolutnie nie powinien wchodzić. Nie dlatego, że się boi, tylko dlatego, że po pierwsze – szanuje Pana, kocha Pana, a po drugie – chce też uszanować wybór tych, którzy Pana odrzucają. Nie chodzi o to, by skazywać kogoś na przegraną, bo Paweł absolutnie nie rezygnuje z głoszenia Słowa, ale są granice tego głoszenia, są też granice jego przyjęcia. Granicą jest ludzka wolność i serce, które może przyjąć bądź odrzucić Pana.
Odszedł stamtąd i poszedł do domu pewnego "czciciela Boga" imieniem Tycjusz Justus. Dom ten przylegał do synagogi. Przełożony synagogi, Kryspus, uwierzył w Pana z całym swym domem, wielu też słuchaczy korynckich uwierzyło i przyjmowało wiarę i chrzest.
Paweł doświadcza – tak jak każdy wyznawca Pana będzie doświadczał – radości i smutków, trudów i nadziei, sukcesów i ogromnych porażek. Nie wolno nam zapomnieć, że życie rzeczywiście tak wygląda, że składa się z tego i innego typu doświadczeń. Nie wolno nam o tym zapomnieć będąc przy Panu, który przez to samo życie przeszedł i przechodzi razem z nami, zostawiając nam ślady, wpisując się w historię naszego życia – historię tych wydarzeń, sytuacji, które mamy dzisiaj przeżyć.
Wobec narodów objawił zbawienie. Objawia to zbawienie wobec twojej, droga siostro, drogi bracie, historii życia, objawia to zbawienie i przypomina się bardzo pokornie, że jest z tobą, również i w tej chwili.
Prośba do wszystkich odbiorców Dobrego Słowa, którzy w tej chwili znaleźli czas, żeby Słowo rozważać – módlmy się wciąż za siebie nawzajem. Zły atakuje wiele osób przez przyzwyczajenie, przez znużenie i wielu osobom wprowadza jad zniechęcenia do rozważania Słowa. Cel ma jeden – odciągnąć w świadomości wyznawcę Pana od prawdy o tym, że Pan jest z nim. Chce zabrać mu tę świadomość, chce wybić mu z głowy i z serca to, że Pan jest z nim. Rozważając Słowo – różnie przygotowywane i każdego dnia różnie brzmiące, ale zawsze Słowo, które głosi Pana – pobudzamy w sobie wiarę i świadomość Jego obecności. Nie zostawię was sierotami, powrócę do was i rozraduje się serce wasze.
Nie każde słowo Jezusa jest rozumiane i przyjmowane jednoznacznie – ważna jest Jego obecność. Ważna jest Jego miłość, poprzez którą przychodzi do nas. Dziś Jezus mówi do swoich apostołów: «Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie».
Cudowne jest w zapisie Ewangelii również i to, że uczniowie w sposób jednoznaczny wyrażają to, że ich przerasta mowa i nauka Jezusa. Przerasta ich, oni teraz nie potrafią tego zrozumieć.
Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: «Co to znaczy, co nam mówi: "Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie;" oraz: "Idę do Ojca?"» Powiedzieli więc: «Co znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi». Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: «Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: "Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie?" Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość».
Jezus wie, że trudno jest pojąć sposób Jego obecności, doświadczenie Jego przejścia z tego świata do Domu Ojca i doświadczenie, jakim jest oczekiwanie na Jego powrót. On o tym wie, że mamy z tym trudności, wie, że tego nie rozumiemy, i tym bardziej nas zachęca, abyśmy pośród tych realiów, które mamy, pobudzali przez wiarę, przez słuchanie Jego Słowa, świadomość Jego obecności, przebywania pośród tych różnych okoliczności życia, a one nie są wcale łatwe. Jezus mówi: Będziecie się smucić, będziecie płakać.
Świat się świetnie bawi, wydaje się nie mieć problemów. Świat wydaje się być w błogim stanie, pogoni, ale to wszystko jest ułudą. Jezus nazywa rzeczy po imieniu: Świat się będzie weselił. Wy będziecie płakać i zawodzić, będziecie się smucić, gdy będziecie pośród tego świata, bo nie jesteście z tego świata. Trochę jesteście, trochę nie jesteście. Tak naprawdę nie jesteście z tego świata. Zmierzacie do świata, jakim jest Dom Ojca. Ten świat jest przejściowy – nie mamy tu trwałego domu. Jezus dodaje, nie zostawiając nas w smutku: Będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość.
Jak tu nie dziękować Panu, że zna nasze realia. Jak tu nie dziękować Mu za to, że tylko On może zamienić nasz smutek w radość, bo tylko On jest Mesjaszem, tylko On jest Zbawicielem, tylko On objawia światu zbawienie!
Dziękujemy Ci, Panie, za to, że przychodzisz do nas i dzisiaj, że nie zraziłeś się jakimikolwiek błędami, jakimikolwiek skandalami, jakimikolwiek potknięciami, którymi często Cię raczymy. Dziękuję Ci, Panie, że przychodzisz do Wspólnoty Dobrego Słowa i Eucharystii, że przychodzisz do tych, którzy dalej trwają, a także czekasz na tych, którzy się znużyli. Bądź uwielbiony, nasz ukochany Panie, za radość, którą z pewnością wzbudzisz w naszym sercu przez działanie swojego Świętego Ducha.
Pozdrawiam w mocy Ducha – Ksiądz Leszek.