Czy w starożytności każdy człowiek w zdrowiu i chorobie był zostawiony samemu sobie, gdyż nie istniała publiczna służba zdrowia? Archeolodzy prowadzący wykopaliska w wiosce w pobliżu współczesnego Deir el-Medina w Egipcie stwierdzają na podstawie odkrytych danych, że tamtejsi wieśniacy byli beneficjentami „najstarszego udokumentowanego systemu opieki zdrowotnej”.
Warunki pracy rzemieślników pracujących przy grobowcach faraonów nad Nilem w pobliżu współczesnego Luksoru można określić jako wykańczające, ale byli oni uprawnieni do odpłatnego urlopu chorobowego oraz wizyty w „przychodni” na darmową kontrolę stanu zdrowia.
Przez długie lata egiptolodzy posiadali spisane dowody takiego systemu zdrowotnego, ale dr Austin, specjalista w dziedzinie osteo-archeologii (badanie starożytnych kości), przeprowadził niedawno pierwsze badania szczątków ludzkich znalezionych w tym miejscu.
Dr Anne Austin w czasie oględzin kości
Zdjęcie: Anne Austin
Uczona porównała znane zapiski z Deir el-Medina z fizycznymi dowodami zdrowia i choroby obecnymi w zachowanych kościach, by odtworzyć dokładny obraz tego, jak wyglądała praca starożytnych Egipcjan.
Wśród szczątków znalezionych na wiejskich cmentarzach, Austin odkryła „dowody na finansowany przez państwo system służby zdrowia roztoczonej wśród pracowników, ale także znaczny poziom stresu związanego z pracą, spowodowany oddziaływaniem władzy na wykonawców”.
Codzienna praca oraz zapiski dotyczące wypłat potwierdzają dowody materialne: robotnicy z Deir el-Medina mieli udział w szerokim systemie zdrowotnym, ale czasem nie mogli z niego korzystać. Na przykład, badania jednej z mumii wykazały zapalenie kości i szpiku (osteomyelitis), spowodowane wewnętrznym zapaleniem, przenoszonym przez krew. Człowiek chory na tę chorobę musiał pracować w czasie, gdy zapalenie pustoszyło jego organizm. „Szczątki wskazują, że pracował szczególnie ciężko w czasie rozwoju infekcji. Zamiast wziąć wolne z jakiegoś powodu pracował dalej” – komentuje dr Austin.
Robotnicy otrzymywali płatny urlop chorobowy, co potwierdzają listy wypłat, ale „mimo to czuli się oni zobowiązani do pracy nawet w czasie choroby, być może w celu wypełnienia niepisanego długu wobec państwa, któremu dużo zawdzięczali. Im bardziej poznaję Egipt, tym bardziej jest on według mnie podobny do współczesnego społeczeństwa amerykańskiego. Rzeczy, które wydają nam się współczesnymi tworami, jak służba zdrowia czy strajki, są widoczne już w dalekiej przeszłości” konkluduje Austin.
Deir el-Medina znajduje się ok. godzinę drogi od Doliny Królów. Była ona placem budowy zwłaszcza w czasie XIX oraz XX dynastii (ok. 1292-1077 przed Chr.). Jej lata świetności przypadają na okres późniejszy niż czas panowania najbardziej znanego jej mieszkańca, Tutenchamona, ale na czasy odpowiadające najznamienitszemu z faraonów – Ramzesowi II – i długiej linii jego potomków. Pracujący tam robotnicy posiadali stosunkowo rozległą wiedzę inżynierską oraz niespotykany w innych miejscach Egiptu wysoki odsetek osób posiadających umiejętność czytania i pisania, na co wskazują znalezione w tym miejscu dziesiątki tysięcy zapisków – rachunków, prywatnych listów, pozwów sądowych oraz modlitw spisanych na kawałkach gliny, odłamkach skalnych oraz fragmentach papirusów.
Miejsca grzebalne w Deir- el-Medina były badane w latach 1922-1951 przez francuskiego archeologa Bernarda Bruyère, ale osteologia była wtedy w powijakach i wiele spośród ciał pozostawiono w grobowcach bez żadnego badania.
Anne Austin rozpoczęła badania w 2012 r. Odnalazła wtedy grobowce „wypełnione nietoperzami, szczurami oraz mumiami”. Po wielu mumiach zachowały się już niestety tylko kości, przez co łatwiej można było zbadać na ich podstawie stan zdrowia starożytnych Egipcjan. Wiele z nich zawierało ślady zmiany wynikające ze wspinania się po stromych wzniesieniach znajdujących się między Deir el-Medina a Doliną Królów. Dr Austin odkryła znacznie większy odsetek występowania artretyzmu w kolanach oraz kostkach pracowników z Deir el-Medina niż w przypadku robotników z innych egipskich cmentarzy.
Kości służą także jako dowody na to, że robotnicy, ktorzy bardzo podupadli na zdrowiu, otaczani byli opieką zdrowotną. „Znalazłam ślady człowieka, który zmarł w wieku 19-20 lat. Urodził się on z wadą prawej nogi, możliwe też, że był to skutek choroby Heinego-Medina lub innego zaburzenia nerwowo-mięśniowego. Praca przy królewskich grobowcach, która była zadaniem całej wioski, wymagała od niego wspinaczki po wzgórzach”. Ale badanie szkieletu wykazało „brak oznak innych problemów zdrowotnych lub wycieńczającego trybu życia. Sugeruje to, że znaleziono dla niego innego rodzaju pracę w grupie, mimo że praca fizyczna mogła być dla niego niemożliwa do wykonywania”.
Kości znalezione w Deir el-Medina wykazują zarówno wpływ ciężkiej pracy jak i opiekę zdrowotną.
Zdjęcie: Anne Austin
Badania Anne Austin na temat historii służby zdrowia zachęcają do dalszej dyskusji, jak starożytne ludy podchodziły do zdrowia i choroby, a także jak wyglądało powiązanie między bogactwem a odpowiedzialnością społeczną. „Pewna lobieta o imieniu Naunakhte miała ośmioro dzieci. W swoim testamencie wydziedziczyła czworo z nich, ponieważ nie zajmowali się nią w starości. W Deir El-Medina obserwujemy dwa typy opieki zdrowotnej. Po pierwsze profesjonalna, opłacana przez państwo, by władza mogła sprawnie otrzymać to, czego chciała, czyli grobowiec dla króla. Równolegle znajduje się prywatna służba dla rodziny i przyjaciół. Zajmowała się ona zdrowiem najbliższych członków rodziny oraz powiązanych z nią osób z obawy przed publicznym blamażem, jaki wiązał się z rozwodem lub wydziedziczeniem spowodowanym zaniedbaniem.”
Teksty egipskie ukazują, jak wyglądały poglądy egipskiej służby zdrowia na chorobę. Były one bardzo podobne do tych, które panują obecnie. Podczas gdy Grecy traktowali chorobę jako zaburzenie równowagi substancji w ciele, „Egipcjanie traktowali ją jako zanieczyszczenie organizmu. By wyzdrowieć, nie wystarczyło doprowadzić się do równowagi, ale oczyścić się z nieczystości” mówi A. Austin.
W jednym z tekstów medycznych, znanym jako Papirus Edwina Smitha lekarz kuruje pacjenta ze złamanym otwarciem ręki, umieszczając zmieloną skorupkę jaja strusiego na ranie i wygłaszając inkantację: „Wypędzony jest wróg, który znajduje się w ranie; wyrzucone jest zło, które jest w krwi!”. „Odpowiada to w jakiś sposób teorii bakterii – twierdzi Austin – gdyż traktuje chorobę jako coś przychodzącego z zewnątrz”.
opracował: B. Sokal
na podstawie doniesień prasowych
(phys.org; Stanford University)
Jesteś na facebooku? My też! :)
"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)
Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie udzielimy odpowiedzi, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".
Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.