pope

Diecezja Tarnowska

Tajemnica (15 XII 2010 r.)

Dobre Słowo 15.12.2010 r.

Tajemnica

Boże Ojcze, który szczerze do nas przemawiasz, dziękujemy Ci za otwarcie Twojego Serca i słowa w Twoim Synu, Jezusie Chrystusie. Dziękujemy, że mocą Ducha Świętego jesteśmy w tej chwili bardzo blisko Ciebie. Pomóż nam obudzić się nie tylko fizycznie, ale i duchowo, i przyjąć dar Twojego słowa, które niesie zbawienie, otwiera i wyzwala w nas radość bycia Twoim wyznawcą.

Jeśli jakiś nieudacznik zajmuje stanowisko w firmie, to wcześniej czy później doprowadzi ją do bankructwa, a doświadczenie choćby naszego kraju uczy, że wielu z nich, po doprowadzeniu firmy do bankructwa, znika. Jeśli nawet są jakieś procesy sądowe, to one trwają w nieskończoność i w końcu okazuje się, że nie ma winnego. Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za to, że wielu ludzi straciło pracę i wystąpiły nadużycia finansowe.

Dzisiaj w proroctwie Izajasza słyszymy, jak Bóg w sposób otwarty mówi: Ja jestem Pan i nie ma innego. Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko. Ciekawe. Bóg przedstawia się jako Pan dziejów. Nie tylko wtedy, kiedy wszystko idzie elegancko, zrozumiale, pięknie, ładnie, kiedy są dobre nastroje, kiedy nie ma dolegliwości fizycznych, psychicznych, duchowych, ale również i wtedy, kiedy nadchodzi niedola, kiedy jest ciemność. Ja, Pan, czynię to wszystko. To nie jest żadna metafora. Bóg bierze odpowiedzialność za losy świata.

Przyznaje się przez proroka Izajasza do swojego ukochanego ludu, który często miał to gdzieś i rządził po swojemu, sam układał historię świata. Bóg mówi, że we wszystkim, co się dzieje, jest obecny. Nie ucieka przed odpowiedzialnością, nie chowa się za murkiem, za drzewem, za jakimiś pobożnościowymi wzlotami, uniesieniami, tylko mówi wprost: Ja, Pan, jestem w tym obecny. Szok. Bo jeżeli patrzymy na przeżycia, które są jak ciemność – na choroby, kłótnie w domu, niechęć do własnego życia, ciągle  powtarzające się te same grzechy, upadki, krzywdy – no to jak? W tym wszystkim jest obecny Bóg? – Jest obecny. Tak mówi. To jest Jego słowo.

Bóg przedstawia się jako tajemnica, która absolutnie nie jest do zrozumienia. Tajemnicy można się jedynie poddać – nie skapitulować, ale dać się jej ogarnąć. Powiedzieć: Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty dobro nieskończone. Jeżeli Bóg przedstawia się w taki sposób i bierze odpowiedzialność za losy świata, to wzywa nas do tego, abyśmy Mu ufali. Najzwyczajniej w świecie ufali – choć nie rozumiemy.

Czemu mamy ufać Bogu, który bierze odpowiedzialność za te wszystkie wydarzenia, jakie mają miejsce, te zrozumiałe i te nie do pojęcia? Bo On tę historię doprowadzi do radosnego finału – do zwycięstwa. Do wielkiej radości, której nic nie przyćmi. On prowadzi dzieje świata nie do jakiejś katastrofy, choć po drodze niejedna będzie – tak zapowiada Jego słowo – ale do radosnego finału. Bez względu na okoliczności mówi: Ufaj mi, ludu mój. Ja jestem Panem, nie ty. Jestem tajemnicą.

Czy to nam zatyka usta? Absolutnie nie. Słowo Boże jest pełne pytań i wstrząsających dramatów ludzi, którzy do końca nie pojmując, o co chodzi, wołają: Jak długo jeszcze, Panie, to wszystko będzie trwało? Jeśli człowiek zdobywa się na taką odwagę, żeby pytać Boga, który bierze odpowiedzialność za losy świata, jak długo jeszcze, i słyszy: Ufaj Mi, to budzą się w nim tęsknoty: Chcę być bliżej Ciebie. Jeżeli Ty bierzesz odpowiedzialność za to wszystko, jeżeli Ty zobowiązujesz się mnie przez to przeprowadzić, to chcę być bliżej Ciebie. Chce tęsknić – i to jest bardzo dużo. Mam tęsknić za Bogiem, znosić i przyjmować wszystko, co dzieje się w moim życiu, ze względu na Niego.

Panie, ja ze względu na Ciebie wstaję i podejmuję wciąż te same obowiązki. Ja ze względu na miłość do Ciebie, wiarę w to, że Ty wszystko prowadzisz, przechodzę również przez tę chorobę i dolegliwości. Jaki ja mam punkt odniesienia, jako człowiek, który wierzy Bogu? Przypadki? Ślepy los? „Tak musiało być?”, „Tak jest pisane?” – Co to znaczy?

Bóg jest tajemnicą. Najprawdopodobniej musiał się o tym przekonać Jan Chrzciciel – potężny prorok, który miał zaszczyt wskazać: To jest Baranek Boży. To jest Ktoś, komu ja nie jestem nawet godzien odwiązać rzemyka u sandałów. To jest Jezus. Musiał się najwyraźniej o tym przekonać, o czym dziś mówi fragment Ewangelii wg św. Łukasza, bo oto ten wielki prorok wysyła uczniów do Jezusa z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? – Jak to? Coś tu nie gra. Przecież Go pokazał, ochrzcił w Jordanie, a teraz pyta: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść? Janie Chrzcicielu, Bóg jest tajemnicą. Nie ma co klepać Pana Boga po ramieniu. – A, Pan Bóg? – Tak! Wiemy już, jak to wszystko będzie. Guzik wiemy – Bóg jest tajemnicą.

Siostro, bracie, a jak jest u ciebie? Na ile Bóg jest dla ciebie tajemnicą? Czy jest tajemnicą, którą ścigasz, próbujesz rozgryźć z tej, czy z tamtej strony? Próbujesz ją wyjaśnić w różnych tragediach świata, w różnych okolicznościach twojego życia, czy też po prostu mówisz: Jezu, ufam Tobie.

Jaką odpowiedź daje Jezus? – Patrz na to, co dzieje się wokół ciebie. Szukaj obecności Boga, który jest tajemnicą. Bez wielkiego rozgłosu, ale w zwykłych, żmudnych okolicznościach życia zbliża się do ciebie i przez zaufanie, które Mu wyrażasz, przeprowadza cię przez największe niezrozumiałości twojego serca, uczuć, relacji.

Nie ma się co dziwić, że Jezus, który wie, że Ojciec jest tajemnicą, że działanie miłości zbawczej jest tajemnicą, mówi na koniec: Błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi.

Ksiądz Leszek Starczewski