Uniżenie trudne do zniesienia
Ta nowa dobroć Pana nie jest cukrem słodzona.
Nowe doświadczenie Synaju, dane Eliaszowi, który wydarzenie Boga przechodzącego obok przeżywał nie w gwałtownej wichurze, ogniu czy w trzęsieniu ziemi, lecz w łagodnym, cichym powiewie wiatru (zob. 1 Krl 10,1-13), tutaj osiągnęło swoją pełnię. Moc Boga objawia się teraz w Jego łagodności, Jego wielkość - w prostocie i bliskości. I wcale nie jest mniej głęboka. To, co dawniej wyrażało się w gwałtownej wichurze, ogniu i trzęsieniu ziemi, teraz przybiera postać krzyża, postać Boga cierpiącego, który wzywa nas do wejścia w ten tajemniczy ogień, ogień ukrzyżowanej miłości: "Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was..." (Mt 5,11). Potęgą zjawisk towarzyszących objawieniu synajskiemu lud był tak przerażony, że mówił do Mojżesza: "Rozmawiaj ty z nami, a będziemy cię słuchać! Ale Bóg niech nie rozmawia z nami, abyśmy nie pomarli" (Wj 20,29). Teraz Bóg, gdy mówi, jest zupełnie blisko; mówi jak człowiek do człowieka. Teraz zniża się do głębin ich cierpienia, ale także to doprowadzi, i zawsze będzie prowadziło, do tego, że słuchacze mówią - słuchacze, którzy przecież uważają się za uczniów: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" (J 6,60). Także ta nowa dobroć Pana nie jest cukrem słodzona. Dla wielu zgorszenie Krzyża jest trudniejsze do zniesienia niż dla Izraelitów były grzmoty Synaju. Tak, mieli rację, gdy mówili, że gdyby Bóg z nimi rozmawiał "musieli by pomrzeć" (Wj 20,29). Bez "umierania", bez utracenia swego ja, nie ma wspólnoty z Bogiem, nie ma też odkupienia...
Joseph Ratzinger - Benedykt XVI
w książce: "Jezus z Nazaretu", t. 1.