ks. Piotr Kot
„Bóg wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (św. Paweł)
Św. Augustyn komentując opowiadanie o hołdzie złożonym Jezusowi w Betlejem przez Mędrców ze Wschodu podkreśla pewien szczegół obecny w narracji ewangelicznej, na który niezbyt często zwracamy uwagę. Otóż w Jerozolimie istniała spora grupa uczonych w Piśmie, którzy dobrze wiedzieli, że w Betlejem mogli spotkać oczekiwanego Mesjasza. To przecież oni wskazali Mędrcom drogę do Niego. Sami jednak Go nie znaleźli. Św. Augustyn z tego wydarzenia wydobywa istotną prawdę, podkreślając, że znawcom Pism „zdarzyło się to, co dotyczy kamieni milowych: wskazując drogę wędrowcom, same pozostają bierne i nieruchome”. Dzisiejsza uroczystość mówi właśnie o tym, że wielki Bóg przyszedł do świata niezapowiedziany i niespodziewany, w dodatku bez armii niebieskich wojowników gotowych do walki ze złym światem. Bóg przyszedł najpokorniej jak mógł, w kruchej postaci Dziecka. Od wieków ten pokorny sposób objawiania się Boga nie zmienia się. Wielu z nas to wie. Ale czy jesteśmy gotowi za takim Bogiem pójść w nieznane?
1. Zapowiedź światła, które pokona ciemność (Iz 60,1-6)
Proroctwo z Księgi Izajasza, utrzymane w niezwykle podniosłym nastroju, należy do tekstów, które powstały po niewoli babilońskiej. Traumatyczne przeżycia związane ze zburzeniem świątyni jerozolimskiej, deportacją oraz ciężkim losem pod jarzmem władców babilońskich, odcisnęły trwały ślad w sercach i umysłach tych, którzy po latach postanowili powrócić do kraju. W sytuacji, gdy ulice izraelskich miast nadal zalegały gruzy po najazdach wojsk, pośrodku upokorzonego narodu, potomek wielkiego Izajasza snuje wizję triumfującego Boga. Proroctwo to było o tyle niezwykłe, że w kręgach ościennych elit politycznych, jak również w szeregach Żydów wywlekanych z domów i wyprowadzanych do dalekich krain, nad brzegi Eufratu i Tygrysu, Boga oskarżano o zdradę przymierza, niewierność wobec swego ludu i zwykłą słabość.
Co takiego dostrzegł w widzeniu prorok? Izajasz widzi niezwykłe zjawisko. Przed jego oczami zarysowuje się obraz ziemi pogrążonej w ciemnościach oraz narodów otoczonych gęstymi chmurami. Po ludzku wydaje się niemożliwe, żeby jakikolwiek strumień światła rozproszył ten mrok, albo przebił się przez gęstą zasłonę chmur. Tym bardziej nie powinno się to udać nikłemu promykowi, który niczym poranna zorza rozbłyska nad Jerozolimą. Tymczasem stanie się coś niezwykłego. Wątły snop światła przełamie mrok spowijający świat i przebije się przez chmury otaczające narody. To, co po ludzku wydawało się niemożliwe, stanie się realne, bo taka jest logika działania Boga, który wyposaża w moc to, co ludziom wydaje się niemocne. Dowodem na to są dzieje Abrahama i Sary, Mojżesza, Gedeona, Dawida, a w końcu samego Izraela, którego Bóg wprowadził w Przymierze i uczynił błogosławieństwem dla narodów, choć po ludzku nie wyróżniał się on niczym szczególnym wśród innych, potężnych narodów. Z tego powodu nikły blask chwały Boga, który pojawi się nad Izraelem niczym zorza o świtaniu, w rzeczywistości pochłonie mrok spowijający ziemię oraz rozproszy chmury odgradzające od Niego narody. Bóg Izraela zatriumfuje nad nimi jako Pan, a one złożą Mu hołd.
2. Nikłe światło Wszechmocnego nad Betlejem (Mt 2,2)
Słuchając zapowiedzi Izajasza nie sposób nie dostrzec, że spełnia się ona w tajemnicy narodzin Syna Bożego. Mateuszowe opowiadanie o wędrówce Mędrców ze Wschodu do Betlejem cechuje niezwykła symbolika. Przede wszystkim uderza fakt, że tak intensywnie poszukiwane przez nich Dziecię wydaje się nic nie znaczyć dla całego świata, który przemierzają podczas swej długiej podróży. Nie przejmują się Nim uczeni, teologowie, kapłani, władcy i cesarze. Komu mogłoby zagrażać małe Dziecko? Kolejny raz pojawia się w tekście napięcie, które znamy z proroctwa Izajasza, charakterystyczne dla wielkich teofanii w historii zbawienia. Czy słabe światło porannej zorzy jest w stanie przemienić noc w dzień? Odpowiedź, którą przedstawia Mateusz, brzmi: tak, pod warunkiem, że jest to promień kryjący w sobie Bożą moc!
Mędrcy ze Wschodu idąc za nikłym światłem, które odbija gwiazda, docierają do celu. Znaki, które im towarzyszą, prowadzą do samego wnętrza tajemnicy Dziecięcia spoczywającego w ramionach Maryi. Mędrcy składają przed Jezusem dary, złoto, kadzidło i mirrę, po czym oddają Mu pokłon. Zauważamy, że przyniesione przez nich rzeczy, są zupełnie bezużyteczne dla rodziny, która boryka się z brakiem odpowiednich środków do życia, nie mówiąc o jakimś przyzwoitym mieszkaniu. Jednak to, co wydaje się nam pozbawione sensu, posiada niezwykłą wymowę dla ludzi starożytnego Wschodu. Dar ze złota, kadzidła i mirry w mentalności starożytnych należał do rytuału poddaństwa i stanowił sposób ogłoszenia i uznania jakiejś osoby jako Boga i Pana. Od tej chwili jedynym zwierzchnikiem Mędrców, pogan przybyłych z odległych zakątków ziemi, tkwiących w ciemnościach nieznajomości prawdziwego Boga, stał się Jezus Chrystus. Okazało się, że nikły blask oświetlający gwiazdę to zapowiadane „światło chwały Pana jaśniejące nad Jeruzalem” (por. Iz 60,1-2).
Mędrcy dobrze wiedzieli jakie konsekwencje wiązały się z wyborem, którego dokonali przed Jezusem. Od tej chwili należeli tylko do Niego. Uznanie Jezusa jako Pana sprawiło, że od tego momentu przestali posiadać siebie. Musieli więc również zmienić drogi, którymi kroczyli przez życie. Tak też się dzieje. Mędrcy nie mogą wracać do domu drogą, na której byli sojusznikami Heroda, okrutnego tyrana, władcy ciemności. Wracają na krańce świata innym szlakiem, na którym nikt nie odbierze im nowego życia, które otrzymali od małego Dziecięcia. Powracają do krainy mroku, ale nie są tymi samymi ludźmi. Niosą w sobie światło nadziei, Dobrą Nowinę o odnalezionym życiu. Już niedługo to światło przekażą innym.
Aplikacja
1. Czy już przyjąłem Jezusa Chrystusa jako Pana mojego życia? Czy świadomie ponowiłem ten akt w czasie świąt Narodzenia Pańskiego wobec Dzieciątka Jezus?
2. W jakich sytuacjach boję się oprzeć swoje życie na Bogu i wchodzę w przymierze z tym wielkimi tego świata? Czy wtedy nie poddaję w wątpliwość wszechmoc Boga?
3. W jaki sposób świadczę wobec świata, że należę do Jezusa Chrystusa? Czy wbrew modzie i różnym trendom, mam odwagę chodzić drogami, które wyznacza Jezus w Ewangelii?
4. Czy czasem nie jestem podobny do przywódców żydowskich, którzy wszystkim wskazywali drogę do Mesjasza, a sami tkwili bezczynnie w „starym życiu”?