Ks. Marcin Zieliński
Dlaczego nie dostrzegli Jezusa w potrzebujących?
Dzisiejsza Ewangelia prezentuje pewien dość zaskakujący szczegół: oto zbawieni, którzy ofiarnie pomagali innym podczas ziemskiego życia, są zaskoczeni faktem, że spełniając uczynki miłosierdzia służyli samemu Jezusowi. Między potrzebującymi i Jezusem zostaje postawiony praktycznie znak równości. Dlaczego nie rozpoznali Chrystusa? Co poprzez ten obraz pragnie nam powiedzieć Chrystus?
1. Od tablic do ludzkiego serca-Bóg nieustannie zbliżający się do człowieka
Czytając Stary Testament odkrywamy, że Bóg pragnie być obecny w życiu człowieka i nieustannie zacieśnia tę relację miłości. Przymierze zawarte na Synaju koncentruje się wokół Tablic Przymierza, które są szczególnym darem (Wj 19-24). Oto słowo Boga staje się obecne fizycznie wśród ludzi, jest wypisane na kamiennych tablicach i ma być uroczyście przenoszone w Arce Przymierza. Razem z Namiotem Spotkania są to szczególne znaki obecności i życzliwości Boga dla swojego ludu. Słowo to ma zostać przyjęte, przyswojone i respektowane. Przymierze zostaje jednak złamane prawie natychmiast po jego zawarciu. Historia złotego cielca przypomina, że słabość i niewierność są częścią ludzkiej natury i dlatego pojawia się konieczność odnowienia przymierza.
To odnowienie i przeniesienie tej relacji na wyższy poziom opisuje Jeremiasz (31,31-34). Wcześniej Prawo było czymś zewnętrznym, czymś, co należało przeczytać, zrozumieć, przyswoić sobie i przestrzegać. Teraz prawo zostaje wypisane w ludzkich sercach. Nowe przymierze mówi o bezpośrednim dostępie do tego prawa, które zostanie wszczepione w ludzkie serce.
Do tego przymierza odnosi się także Jezus, mówiąc, że ustanawia nowe przymierze w swojej krwi (Łk 22,20). Przymierze to realizuje się przez Jego mękę i jest nieustannie celebrowane w Eucharystii. Pojawia się jednak nowy element w stosunku do przymierza jeremiaszowego. Podczas gdy Jeremiasz myślał o prawie mieszkającym w ludzkim sercu, Jezus mówi, że nowe przymierze czyni nas szczególnym mieszkaniem samego Boga!!! Nie jest więc to tylko prawo, ale dar osoby. Bóg staje się jednym z nas, rozbija wśród nas namiot (czyli przyjmuje ludzką naturę-J 1,14), aby każdego z nas przemienić w namiot spotkania Nowego Testamentu, w świątynię Bożej obecności. Wiele tekstów podkreśla tę niezwykłą obecność Boga w człowieku, ten wręcz organiczny związek. U św. Jan czytamy, że Jezus razem z Ojcem umiłuje swojego ucznia, przyjdzie i zamieszka u niego (J 14,23). Podobnie w rozdz. 6 Ewangelista podkreśla, że ten, który przyjmuje Ciało Jezusa, przyjmuje pokarm na życie wieczne i trwa w Jezusie, a Jezus w nim (6,56; 15,5). Św. Paweł pisze w 1 Kor 3,16-17: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście”. Te teksty (i wiele innych) uświadamiają nam, że w historii zbawienia Bóg nieustannie zbliżał się do człowieka, a sama obecność Boga, najpierw zewnętrzna, stała się ostatecznie doświadczeniem Boga mieszkającego w ludzkim sercu.
2. Odkryć Boga w bliźnim
Okazuje się, że odkrywanie Boga w innych, rzeczywiste dostrzeżenie Go nie jest czymś oczywistym nawet dla głęboko wierzącego człowieka. Nawet jeśli akceptujemy to w duchu wiary, często grzechy innych albo nasze słabości każą nam się zastanawiać nad tym, czasem wręcz każą nam wątpić. Patrząc oczyma wiary na innych musimy pamiętać, że ta obecność jest tajemnicą. Ewangelia z całą mocą podkreśla, że z każdym z nas Jezus się głęboko utożsamia i to obliguje nas do traktowania wszystkich z najwyższym szacunkiem i miłością.
Niech pięknym przykładem i zachętą będzie dla nas postać Matki Teresy z Kalkuty, która za swoje motto życiowe wybrała słowa Jezusa dzisiejszej Ewangelii: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Wielokrotnie podkreślała, że pracując dla potrzebujących starała się widzieć Chrystusa w każdym z nich. Ona wypowiedziała to heroiczne zdanie, które jest praktycznym wcieleniem Ewangelii w życie: „Gdy dotykam cuchnących członków, wiem, że dotykam Ciała Chrystusa takiego, jakim je przyjmuję w Komunii św., pod postacią chleba. To z tego przekonania czerpię siłę i odwagę. Z pewnością bym tego nie robiła, gdybym nie była pewna i przekonana, że w tym trędowatym ciele opiekuję się Jezusem”.