ks. Tomasz Bąk
„Mówię wszystkim: Czuwajcie!”
Początek nowego roku liturgicznego wprowadza nas w atmosferę oczekiwania. Tematyka czytań mszalnych, zwłaszcza tych z ostatnich dni, przeniknięta była atmosferą końca. Jezus mówił o prześladowaniach, zniszczeniu Świątyni, znakach zapowiadających Jego powtórne przyjście. Przed oczyma mamy ciągle obraz Sądu Ostatecznego z ostatniej Niedzieli Chrystusa Króla, kiedy to Syn Człowieczy, przychodzący w chwale, na obłokach niebieskich i oddziela owce od kozłów. Brzmią w naszych uszach słowa: „Pójdźcie błogosławieni!” ale też: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci!” Atmosfera oczekiwania, grozy, niepewności, szukania ratunku… Stawiamy pytania: co z nami będzie? Jaki jest nasz koniec? Po co cały ten trud, jaki podejmujemy tu na ziemi?
1. Podwójny charakter Adwentu
Liturgia dzisiejsza otwiera nas na nową rzeczywistość. Pytania o przemijanie i koniec nie zamykają nas w kręgu beznadziei i pesymizmu. Nasze oczekiwanie ma sens i konkretny cel, a tym celem jest Jezus Chrystus! Modlimy się podczas Mszy świętej: „Wspominając, Boże, zbawczą mękę Twojego Syna, jak również cudowne Jego zmartwychwstanie i wniebowstąpienie, oraz czekając na powtórne Jego przyjście, składamy Ci wśród dziękczynnych modłów tę żywą i świętą ofiarę” (z III modl. Euch.)
Nasze oczekiwanie ma charakter podwójny. Po pierwsze, w adwencie przeżywamy jeszcze raz oczekiwanie Izraela na przyjście Mesjasza. To oczekiwanie znajdzie swoją kulminację w świętowaniu Bożego Narodzenia. Razem z prorokiem Izajaszem, przeżywając kondycję słabości i grzechu, kiedy „opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher” (Iz 64,5), wołamy: „obyś rozdarł niebiosa i zstąpił” (Iz 63,19). Serce człowieka wyrywa się ku Bogu, intuicyjnie wyczuwając: „Panie, Tyś naszym Ojcem” (Iz 64,7).
W Adwencie przygotowujemy się również na powtórne przyjście Mesjasza, na końcu czasów. Św. Paweł w II czytaniu mówi o oczekiwaniu „objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1Kor 1, 7). Nie jest to łatwe zadanie, ale też nie jesteśmy sami. Apostoł, życząc wspólnocie z Koryntu łaski i pokoju (por. 1Kor 1, 3), jednocześnie dziękuje Bogu za „łaskę daną w Jezusie Chrystusie” (1Kor 1,4). Na drodze naszego oczekiwania na powtórne spotkanie z Chrystusem na końcu czasów - którego antycypację każdy przeżyje indywidualnie w chwili śmierci - towarzyszy nam Boże działanie. On będzie umacniał nas, abyśmy byli „bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1Kor 1,8).
2. Aktywne czuwanie
Te dwa wymiary Adwentu, a zwłaszcza nasze oczekiwanie na paruzję, powinny być wypełnione aktywnym czuwaniem. Dzisiejsza perykopa ewangeliczna, stanowiąca zakończenie długiej mowy eschatologicznej (Mk 13), kilkakrotnie o tym przypomina. Jezus trzykrotnie powtarza w niej to samo wezwanie: czuwajcie! Porównuje się też do człowieka, udającego się w podróż i powierzającego własny dom swoim sługom, a szczególnie odźwiernemu. Pod nieobecność właściciela ma on szczególną odpowiedzialność nad całym mieniem. Będąc w posiadaniu kluczy, posiada w pewnym stopniu władzę nad całym domostwem. Władza ta łączy się jednak z odpowiedzialnością. Do domu nie można wpuszczać byle kogo. Domu nie można zostawiać bez opieki. O dom trzeba dbać. Należy być też gotowym na niespodziewany powrót gospodarza.
Czuwanie nie zakłada kalkulowania daty końca świata. Liczne przykłady wyznaczania takich dat, chociażby przez Świadków Jehowy, są wystarczającym dowodem jak łatwo tu o pomyłkę. Jezus mówi wyraźnie: „Nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie” (Mk 13,35). Z drugiej strony czuwanie nie zakłada również słodkiego „nic nie robienia”. Chrześcijanin ma być aktywny i wykonywać swoje zadania, zgodnie z tym, do czego został powołany.
Każdej naszej aktywności winna towarzyszyć refleksja: skąd przyszedłem i dokąd idę? przeplatająca się z Jezusowym: „co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie” (Mk 13, 37).