ks. Krzysztof Bardski
Bezdomność Jezusa
1. „Wybrali się w drogę…”
Podczas studiów w Ziemi Świętej, gdy nadeszła wiosna, udałem się w któryś weekend na dwudniową pieszą wędrówkę od Jeziora Genezaret do mistycznego miasta średniowiecznych rabinów, Safedu. Droga wiodła doliną potoku zwanego Nahal Amud. Potok wpływa do Jeziora Genezaret a swoją nazwę, w dosłownym tłumaczeniu „Potok Kolumny”, bierze od kamiennego słupa, przypominającego naszą Maczugę Herkulesa z Ojcowskiego Parku Narodowego. Ta charakterystyczna formacja skalna wznosi się opodal ujścia i jest widoczna z szosy biegnącej wokół jeziora. Wzdłuż potoku prowadzi ocieniona ścieżka pośród kwitnących krzewów oleandrów. Potok co jakiś czas tworzy zagłębienia, w których można zanurzyć się, by w porze szczególnie upalnej nieco ochłodzić ciało.
Brzeg jeziora Genezaret opuściłem po południu, nie mogłem więc liczyć na to, że tego samego dnia dotrę do Safedu. Gdy zaszło słońce, zacząłem rozglądać się za miejscem noclegu. Letnie noce w Ziemi Świętej są na tyle ciepłe, że nie ma potrzeby rozbijania namiotu. Wystarczy carimata i jakiś koc. Znalazłem polanę porośniętą gęstą trawą nad samą wodą i zacząłem przygotowywać sobie legowisko. Pośród gałęzi drzewa rosnącego nad moją głową rozlegało się radosne popiskiwanie, dobiegające z ptasiego gniazda. Gdy obracałem na różne strony plecak, by przystosować go do funkcji poduszki, zobaczyłem na skraju polany czworo świecących oczu. Wziąłem latarkę i oto ujrzałem dwa małe liski wyglądające z zaciekawieniem ze swojej norki. Kanciasta plecakopoduszka, gniazdo z pisklętami, dzikie liski… przypomniały mi się słowa Jezusa „Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20). Może te liski są dalekimi potomkami lisów, o których mówił Jezus? Może i On kładąc się na spoczynek miał kłopot ze znalezieniem odpowiedniej podpórki pod głowę?
2. „Lisy mają swe nory a ptaki powietrzne gniazda”
Nie tylko lisy. Nie tylko ptaki. Każdy człowiek potrzebuje ciepłego i bezpiecznego miejsca, gdzie mógłby czuć się szczęśliwy. Każdy z nas ma albo tęskni za takim miejscem. Tragedią bezdomności jest to, że człowiek nie może o żadnym miejscu powiedzieć, że jest „u siebie”. Kiedy jesteśmy młodzi, być może fascynuje nas mit wiecznej wędrówki. Jest taka piosenka „My jesteśmy Boży Cyganie, my jesteśmy wieczni pielgrzymi, tęsknotą gnani, Boży Cyganie, bezdomni, ale szczęśliwi”. Przychodzą jednak chwile, gdy w sposób dojmujący przeżywamy potrzebę posiadania własnego kąta na tej ziemi.
Jezus był w pełni człowiekiem. Nic, co ludzkie, nie było Mu obce. Z nutą nostalgii, patrząc na norki lisów i gniazda ptaków, przeżywał potrzebę znalezienia „miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”.
3. Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć
Grecki czasownik klinō może być różnie tłumaczony, w zależności od kontekstu. Jeśli podmiotem zdania jest głowa, wówczas może oznaczać pochylić, skłonić, ale też oprzeć, położyć. W odniesieniu do Jezusa klinō pojawia się tylko dwukrotnie w Nowym Testamencie. Starożytna zaś zasada rabinistycznej interpretacji Biblii głosi, że jeśli jakieś słowo lub zwrot występują tylko dwa razy w Piśmie świętym, to należy te teksty skojarzyć ze sobą, aby wydobyć z nich głębsze znaczenie. Poza dzisiejszym czytaniem, św. Łukasz używa słowa klinō w odniesieniu do Jezusa jedynie w opisie Jego męki: „skłoniwszy głowę oddał ducha” (J 19,30). A więc jest miejsce, gdzie Jezus oparł swoją głowę. Jest to Jego krzyż. Ale przecież krzyż jest narzędziem kaźni, jest czymś odrażającym. Jakże Chrystus miałby uczynić go miejscem odpoczynku, bezpieczeństwa, spokoju? Czy jednak krzyż nie jest też miejscem pojednania człowieka z Bogiem? Czy nie jest miejscem, gdzie w sposób najpełniejszy objawia się Jego miłość? To właśnie z krzyża św. Katarzyna ze Sieny otrzymała w mistycznej wizji pierścień duchowych zaślubin z Jezusem. Matka Teresa z Kalkuty mówi o pocałunku, którym Jezus z krzyża obdarza swoich umiłowanych.
W tajemnicy mojego, twojego krzyża spotykamy miłość Jezusa. Tam też On obdarza nas swoim pokojem. Szukając naszej norki i naszego gniazdka, w tym najbardziej ludzkim znaczeniu, prędzej czy później dotkniemy tajemnicy bezdomności, a wraz z nią tajemnicy krzyża, któremu Zbawiciel nadał nowy sens, gdy oparł na nim swoją głowę.