ks. Krzysztof Bardski
Chrzest w Jordanie objawieniem Syna Bożego
1. "To ja potrzebuję chrztu od Ciebie"
Czym różnił się chrzest św. Jan od chrztu Chrystusa? Chrzest janowy był nawiązaniem do rytualnych obmyć w mykwie, praktykowanych przez pobożnych Żydów. Przed modlitwą, lekturą Biblii lub złożeniem ofiary w świątyni, jak również po tych czynnościach, wierni Izraelici dokonywali obmyć, by wyraźnie oddzielić sferę profanum od sacrum. Również kobieta po ustaniu krwawienia miesięcznego musiała zanurzyć się w mykwie, by odzyskać rytualną czystość. Jan Chrzciciel wykorzystał ten znak, by przekazać nową teść: prawdziwą czystość człowiek odzyskuje, gdy w jego sercu dokona się nawrócenie, czyli metanoia, wewnętrzna przemiana, do której nawoływał Jan.
Tymczasem chrzest Jezusa nie tylko wyraża wewnętrzną przemianę, jaka dokonuje się w człowieku, ale jest przede wszystkim znakiem daru, którego sam Bóg udziela. Dlatego Jan nie był w stanie udzielić takiego chrztu, co wyznaje z pokorą: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie”. Chrzest Jana wyrażał coś, co dzieje się w człowieku, natomiast chrzest Jezusa wyraża przyjęcie przez Boga.
2. "Wypełnić wszystko, co sprawiedliwe"
Dlaczego zatem Jezus przyjmuje chrzest od Jana? Przecież to On ma moc udzielić chrztu stokroć ważniejszego!
„Bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Słowo „sprawiedliwe” wyraża żydowski wymiar wypełnienia Prawa Mojżeszowego. „Sprawiedliwe” jest to, co jest zgodne z Torą. Człowiek „sprawiedliwy” to ten, który przestrzega przykazań Prawa. Jezus przecież narodził się „pod Prawem Mojżeszowym”, przyjął na siebie wszystko, co łączy się z ludzką naturą, również wszelkie uwarunkowania obyczajowe i kulturowe. I poddaje się im z pokorą. W tym wyraża się jego kenoza, czyli przyjęcie aż do końca wszystkiego, co ludzkie, oprócz grzechu.
3. "Natychmiast wyszedł z wody"
Jeśli zanurzenie w wodzie wyrażało kenozę Chrystusa, która najpełniej objawiła się w Jego śmierci na krzyżu, to wyjście z wody może zapowiadać Jego chwalebne zmartwychwstanie. Jezus nie wychodzi z wody sam. Pociąga za sobą tych wszystkich, którzy poprzez wieki zanurzą się w chrzcielnicach kościołów, by zwlec z siebie starego człowieka, by przejść suchą stopą na drugą stronę Morza Czerwonego.
On pierwszy, niczym starotestamentowy Mojżesz, prowadzi swój lud ze śmierci do życia, gdyż od tej chwili niszczycielski żywioł, jakim jest woda, został przez Niego uświęcony. To nie Jezus potrzebował obmycia wodą Jordanu. To Jordan, a wraz z nim woda wszystkich chrzcielnic świata, potrzebowała, aby w niej zanurzył się Ten, który uczyni ją znakiem nowego życia.
4. "A oto otworzyły Mu się niebiosa"
Misterium chrztu Pańskiego ogarnia cały wszechświat, wszystkie jego żywioły. Woda została uświęcona, Niebiosa objawiły potęgę Boga. Pozostaje tylko ziemia. To na niej ma się dokonać to, co najważniejsze i czego preludium jest chrzest Jezusa w rzece Jordan. Nie bez racji wydarzenie to uznawane jest w wielu tradycjach chrześcijańskich za swoiste namaszczenie Jezusa do jego misji. To właśnie zaraz potem pierwsi uczniowie przyłączą się do Mistrza.
Otworzyły się niebiosa. A teraz nadszedł czas, aby dzięki głoszeniu Ewangelii otworzyły się ludzkie serca.
5. "Ujrzał ducha Bożego zstępującego jak gołębica"
Gołębica nie tylko symbolizuje łagodność i pokój. Starożytni widzieli w niej również symbol wierności. Powiadano, że gołębie – w przeciwieństwie do innych ptaków – tworzą wierne pary. Gdy jedno odleci, drugie z tęsknotą go oczekuje.
Gdy człowiek sprzeniewierzył się Bogu poprzez swoje nieposłuszeństwo, Bóg nie opuścił go. Posyłał proroków, mędrców, a w końcu posłał własnego Syna, który w sposób doskonały wyraził wierność Boga zapowiadaną w przymierzach z Noem, Abrahamem, Mojżeszem.
To pierwsze w dziejach objawienie się Trójcy Świętej ukazuje wielkie pragnienie Boga, by na powrót przygarnąć człowieka, by obdarzyć go – jak mówi Benedykt XVI w „Verbum Domini” – oczyma gołębicy, czyli przywrócić mu duchowy wzrok, dzięki któremu będzie w stanie widzieć wokół siebie dzieła Bożej miłości.