Homilia na Wielki Piątek (02.04.2010)

ks. Andrzej Najda 

Największa miłość

Przeżywamy dziś Wielki Piątek, dzień szczególny i niepowtarzalny. To jedyny dzień w ciągu roku, w którym nie odprawia się Mszy świętej. Sprawuje się natomiast liturgię Męki Pańskiej, podczas której, w ciszy i skupieniu, rozważamy opis męki Chrystusa z Ewangelii wg św. Jana i adorujemy krzyż, „na którym zawisło Zbawienie świata”. Oddajemy cześć i uwielbienie Bogu, który „własnego Syna za nas wszystkich wydał” (Rz 8,32), aby wyzwolić nas spod władzy grzechu i śmierci i dać nam życie wieczne.

Oddając dziś cześć Chrystusowi, który umarł na krzyżu dla naszego zbawienia, dotykamy największych tajemnic naszej wiary. Z wiarą i pokorą pochylamy się nad tajemnicą największej miłości, miłości Boga do człowieka, miłości aż „do końca” (J 13,1). Krzyż Jezusa jest dla nas nie tylko znakiem wiary i nadziei, lecz także swoistą lekcją miłości. Wpatrując się bowiem w Chrystusa oddającego życie za zbawienie świata, winniśmy się od Niego uczyć prawdziwej miłości. Ta udzielana nam przez Chrystusa lekcja miłości wydaje się szczególnie potrzebna w naszych czasach, ponieważ – jak stwierdza Erich Fromm – większość ludzi uważa, że miłość to bycie kochanym przez kogoś, a tak mało wie, że to kochać drugiego. Chrystus poprzez swoją mękę i śmierć na krzyżu, podjęte z miłości do człowieka, pokazuje nam dziś, że prawdziwa miłość wiąże się z cierpieniem, ofiarą i przebaczeniem.

1. Miłość cierpiąca

Liturgia słowa Wielkiego Piątku w wielu miejscach mówi o cierpieniu Jezusa, które nie jest jakimś przypadkiem czy splotem niesprzyjających okoliczności, lecz dobrowolnym aktem podjętym z miłości. Już w pierwszym czytaniu z Księgi Izajasza słyszymy o Cierpiącym Słudze Jahwe, w którym rozpoznajemy Chrystusa. Jak pisze prorok: On „się obarczył naszym cierpieniem…, dźwigał nasze boleści…, sam dał się gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją” (Iz 53,4.7). Ewangeliści w relacjach o męce Chrystusa ukazują wiele wymiarów Jezusowego cierpienia. Z pewnością już sama zdrada Judasza i jego pocałunek, pieczętujący niejako tę zdradę, sprawia ból Jezusowi. Podobnie zaparcie się Piotra, który mimo swoich wcześniejszych zapewnień w godzinie próby zaprzecza przynależności do Jezusa (J 18,25-27). Jezus doświadcza też i pokornie przyjmuje cierpienie ze strony ludzi, którzy z radością witali Go wjeżdżającego do Jerozolimy, śpiewając „Hosanna”, a teraz plują Mu w twarz, policzkują Go, biją i szydzą z Niego (Mt 26,67n; J 18,22). Przed Piłatem nazywają Go „złoczyńcą” (J 18,30) i żądają Jego ukrzyżowania (J 19,6).

W karykaturze procesu, który wytoczono Jezusowi, On jako oskarżony się nie broni, nie przytacza argumentów mogących przechylić wyrok na Jego stronę. Jest przecież niewinny. Piłat nie znajduje w Nim żadnej winy! (J 18,38). Mimo tego, ze strachu, osobistej słabości, pod presją skandującego tłumu wydaje Żydom Jezusa, aby Go ukrzyżowano (J 19,16). Jezus z godnością i spokojem przyjmuje tę niesprawiedliwą, na pewno niezasłużoną karę, podobnie jak poprzedzające ją biczowanie i szyderstwo żołnierzy, którzy wkładają Mu na głowę koronę cierniową i purpurowy płaszcz, wyśmiewając Go i nazywając królem żydowskim (J 19,1-3). Jezus z miłością przyjmuje krzyż i niesie go na Golgotę. Zachowuje się tak, bo kocha. Jezus kocha człowieka nade wszystko i pragnie jego dobra. Chce mu dać życie wieczne. Zaświadcza, że prawdziwa miłość nie cofa się przed cierpieniem, nawet tym największym.

2. Miłość ofiarująca

W drugiej mowie pożegnalnej (J 15-16) Jezus mówił do swoich uczniów, że nikt „nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). W ten sposób wskazywał im na swoją miłość do ludzi i przygotowywał ich na wydarzenia Wielkiego Piątku (por. np. Mk 8,31; Mt 16,21-23; Łk 9,22). Wcześniej zaś tłumaczył, że przyszedł na ziemię i stał się człowiekiem po to, aby dokonać dzieła zbawienia świata. „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie, i miały je w obfitości” (J 10,10; por. 12,47: „Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić”). Jego misją jest cierpieć i oddać życie na „okup za wielu” (Mt 10,45). Jezus podkreśla, że dobrowolnie, z miłości, ofiaruje swoje życie za owce. Stwierdza: „Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10,18). O ofiarnym charakterze męki i śmierci Jezusa świadczą też ostatnie słowa wypowiedziane przez Niego na krzyżu: „Dokonało się!” (J 19,30). Chrystus dokonuje na krzyżu dzieła zbawienia ludzkości. Czyni to z miłości do człowieka. Jego miłość aż „do końca”, ofiarowanie się bez reszty ludziom jest równocześnie ofiarowaniem się Bogu. Prawdziwa miłość to ofiarowanie siebie. Tej właśnie miłości, która jest dawaniem, ofiarowaniem siebie innym, a nie szukaniem własnych korzyści, chcemy się dziś od Niego uczyć i wypraszać jej na kolanach.

3. Miłość przebaczająca

Prawdziwa miłość, której najwyższy wzór, paradygmat, daje nam Zbawiciel oznacza również przebaczenie. Jezus przebacza wszystkim. Tak było podczas Jego działalności, tak jest i podczas procesu. On nie robi żadnych wymówek ani Judaszowi, ani Piotrowi, ani innym apostołom, którzy po ludzku rzecz biorąc stchórzyli i opuścili Go w godzinie próby. On nie odgraża się sądzącym go tendencyjnie i niesprawiedliwie Annaszowi, Piłatowi czy Żydom, domagającym się Jego śmierci. Ewangelista Łukasz relacjonuje, że Jezus po przybyciu na miejsce, gdzie miał być ukrzyżowany modli się do Boga: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (23,34). Prawdziwa miłość nie rozpamiętuje złego, ona jest miłosierna. Wybacza i zawsze daje szansę poprawy, nawrócenia, przemiany życia. Miłość wybaczająca nie przekreśla człowieka, lecz dostrzega w nim dobro i otacza go modlitwą.

4. Aplikacja

Adorując dziś Chrystusa, który oddaje za nas swoje życie na krzyżu, chcemy ogrzać się w promieniach Jego nieskończonej miłości i od Niego się uczyć miłości płynącej z krzyża, miłości cierpiącej, ofiarnej i przebaczającej. „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29) – zachęcał sam Jezus. „Miłość jest wiarą całkowitą”, jak twierdzi poeta Krzysztof Kamil Baczyński w „Przypowieści o dziecku”. Ucząc się i praktykując miłość, dajemy świadectwo naszej wiary.

Najlepszą lekcją miłości jest krzyż Chrystusa. Nie możemy o tym zapominać, zwłaszcza w obliczu szerzących się zakus i prób usunięcia krzyża – znaku naszej wiary – z życia publicznego. Jan Paweł II (6 czerwca 1997 w Zakopanem) wzywał nas do tego słowami: „Nie wstydźcie się krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym”. Czerpmy z przykładu największej miłości i prośmy Chrystusa, aby pozostał z nami w przejmującej tajemnicy śmierci, w której objawił, jak bardzo nas ukochał.