Homilia na XI Niedzielę Zwykłą „C” (12.06.2016)

ks. Zbigniew Grochowski

 „Wiara, która usprawiedliwia i prowadzi do dobrych uczynków”

Dobrze znane jest powiedzenie „sola fides”. Postulat ten zakłada, że wiarę wystarczy przeżywać w swoim sercu oraz (ewentualnie) wyznawać ją ustami, jednak bez konieczności wyrażania jej konkretnymi uczynkami w codziennym życiu. Taki sposób postępowania miał ponoć zaproponować św. Paweł…

1. Usprawiedliwienie przez wiarę

Rzeczywiście, słyszymy w dzisiejszym drugim czytaniu następujące (intrygujące nas) słowa: „człowiek osiąga usprawiedliwienie nie dzięki uczynkom, wymaganym przez Prawo, lecz jedynie dzięki wierze w Jezusa Chrystusa”. Co więcej, nie tylko w liście do Galatów (2,16) odnajdujemy tę myśl; także pisząc do Rzymian (3,28) św. Paweł może sprawiać wrażenie kogoś, kto nie docenia roli konkretnych uczynków w ludzkim życiu. Zdaje się sugerować, że straciły one już na znaczeniu. Należy jednak zauważyć, że Apostoł Narodów ma w tym momencie na myśli niewystarczalność ludzkiej sprawiedliwości, niezbędnej do osiągnięcia zbawienia. Najszlachetniejsze nawet uczynki, doskonałe wypełnianie Prawa nie potrafią doprowadzić człowieka do takiego stanu, iż będzie on „godzien” łaski odkupienia i tym samym „zasłuży” na szczęście wieczne. Św. Paweł, mówiąc o prymacie „wiary” nad „uczynkami”, wypowiada się w kontekście kwestii „usprawiedliwienia” człowieka, a więc pierwszego momentu jego życia religijnego, w którym zawiązuje on swoją więź z Bogiem i wkracza na drogę zbawienia. Ten pierwszy etap życia wiary można by zobrazować następująco: gdyby przyjąć, że nasze życie to lokomotywa z wagonami, jego zbawczy cel to stacja, do której zmierzamy, prawidłowo przeżywana codzienność to szyny, po których mamy jechać, a stan grzechu człowieka, potrzebującego usprawiedliwienia, wyraża się w sytuacji, gdy znajdujemy się (może nawet) blisko własnych torów, ale jednak obok nich, ugrzęźnięci w bagnie, niezdolni podźwignąć swej lokomotywy z wagonami – to wówczas moment usprawiedliwienia oznacza sytuację, w której Pan Bóg, wezwany przez nas w akcie wiary, lituje się nad nami i jako Mocarz, wyciąga nas z tego bagna i przy pomocy swojej łaski umieszcza na kolejowych szynach. Sami z siebie nie jesteśmy w stanie wyciągnąć się z przepaści grzechu. Tylko Chrystus, którego przez wiarę zapraszamy do swego życia, mocą zbawczej śmierci i zmartwychwstania, może nas z tego stanu uratować.

2. Ludzki jest żal za grzechy, ale przebaczenie pochodzi od Boga

Ukazuje tę sytuację postawa króla Dawida z dzisiejszego pierwszego czytania i grzesznej kobiety z ewangelii. Prorok Natan słusznie upomina króla po jego grzechu z Batszebą, a słowo męża Bożego porusza serce Dawida, który wyraża szczerze swój żal i mówi: „zgrzeszyłem wobec Pana” (2 Sm 12,13a). Na ten wyrażony pośrednio akt wiary w Boże miłosierdzie odpowiada prorok Natan: „Pan odpuszcza ci twój grzech” (2 Sm 12,13b). Innymi słowy, Bóg wyciąga pogubionego moralnie króla Dawida z bagna grzechu i umieszcza na dobrych torach. Żałuje człowiek, ale łaska, bez której nic by się tu nie dokonało, pochodzi od Boga. Także ewangeliczna kobieta okazuję swą skruchę wobec Jezusa i Ten przebacza jej prowadzone dotychczas grzeszne życie. W obu przypadkach pogubieni moralnie ludzie okazują (wprawdzie) konkretne czyny / gesty wobec Boga, ale usprawiedliwienie / przebaczenie / wejście na drogę zbawienia dokonuje się z Bożej łaski. Największa nawet pokuta, ale czyniona bez odniesienia się (w wierze) do Bożego miłosierdzia, nie zdołałaby odkupić ludzkiego grzechu. Na nic zdałyby się uczynki, gdyby nie było wiary w Bożą dobroć i miłość.

3. „Wiara bez uczynków jest martwa” (Jk 2,17)

Św. Jakub, podkreśleniem roli uczynków w życiu chrześcijanina, zdaje się zaprzeczać Pawłowej wizji wiary. Sprzeczność między autorami biblijnymi jest tu jednak tylko pozorna. Przecież także św. Paweł nie przekreśla konieczności wyrażania swej wiary za pomocą uczynków, a więc przybrania godnej i moralnie pięknej postawy życiowej.  Nie przypadkowo odnajdujemy w listach Pawłowych liczne katalogi grzechów i dobrych uczynków, poprzez które Apostoł wzywa swoich czytelników do unikania zła i praktykowania konkretnego dobra. Nawet w samym liście do Galatów mówi choćby o uprzejmości, łagodności, cierpliwości, opanowaniu (jako owocach Ducha – por. Ga 5,22-23) – a są to przecież postawy wyrażające się w konkretnych uczynkach. Przywołując obraz naszego życia, jakim uczyniliśmy „jadący pociąg”, ten drugi etap zmierzania do zbawienia to sytuacja, w której znajdujemy się już na dobrych torach: Pan Bóg, proszony przez nas o błogosławieństwo, pomaga nam, udzielając swojej łaski. Nie wyręcza On nas jednak w trudzie wrzucania węgla do pieca lokomotywy czy kierowania pociągiem; udziela swojej łaski (a więc dostarcza potrzebnego paliwa) i podpowiada, kiedy jechać szybciej, a kiedy wolniej (aby się na nowo nie wykoleić), ale rękom człowieka pozostawia trud pracy nad własnym zbawieniem. Tak wygląda współpraca człowieka z Bożą łaską: w tym drugim etapie – a (tylko) o nim mówi św. Jakub (zakładając dobre rozumienie pierwszego etapu przez swoich czytelników) – oprócz wiary / modlitwy / zaufania Bogu, trzeba ponosić trud konkretnych uczynków, wynikających z wiary. Dzisiejsza ewangelia jest tego dobrym przykładem. Uwieńczeniem Łukaszowego opowiadania jest stwierdzenie, że Jezusowi i apostołom towarzyszyły kobiety „które zostały uwolnione od złych duchów i od chorób”. One to „usługiwały im, udzielając ze swego mienia”. Wymienione z imienia dobre kobiety swoją piękną postawą, wyrażającą się konkretnymi uczynkami, okazały Mistrzowi wdzięczność za doświadczoną łaskę uzdrowienia. Wiara, która sprawiła, że przylgnęły do Jezusa, wyrażała się potem pięknym moralnie życiem.

4. APLIKACJA

- czy nie brakuje mi odwagi w wyznawaniu mojej wiary, gdy trzeba publicznie przyznać się do Chrystusa? - czy nie przypisuję sobie zasług tam, gdzie dobre owoce mojego życia wynikają tak naprawdę z Bożej łaski? - czy nie poprzestaję na wierze przeżywanej (tylko) w sercu, bez woli zaangażowania także moich uczynków, wynikających z wyznawanej wiary?