Ks. Artur Malina
Uczta najważniejsza
„Zajaśniał nam dzień święty, bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię”.Te słowa śpiewane w antyfonie przed Ewangelią wyraźnie wskazują nam na przyczynę, dla której gromadzimy się na tej mszy św. Wskazują nam na powód, który daje nam tę sposobność do tak uroczystego obchodzenia tego czasu.
1. Smak Świąt
Łatwo o pomyłki, nietrudno o zapomnienie. Albowiem to, co było kiedyś tylko otoczką może już stało się rdzeniem, opakowanie zastąpiło zawartość, same zaś Święta są obciążone wielką ilością zwyczajów z przeszłości i różnorakiej mody z teraźniejszości. W tej uwadze nie chodzi o jakieś potępianie tych wszystkich tradycji, zwyczajów. Bardzo dobrze, że one są. Wspaniale, że pozwalają przeżywać święta w tak niezwykły sposób. Są niewątpliwie szlachetną przyprawą, ale jednak nie staną się pokarmem, dają smak, ale nie one udzielają prawdziwego posilenia. „Zajaśniał nam dzień święty, bo wielka światłość zstąpiła dzisiaj na ziemię”. świętość tego dnia ma więc inne uzasadnienie. I nasza obecność tutaj ma je nie tyle znaleźć, ile na nowo utwierdzić, przypomnieć.
Słuchając słów dzisiejszej Ewangelii o Słowie, które ciałem się stało, śpiewając kolędy o Bogu, który się rodzi, przystępując liczniej niż zwykle do Komunii św. wplatamy wydarzenie z odległej historycznie przeszłości w nasze teraz. I to włączamy bardzo konkretnie. W tym czasie wielu częściej stać na uśmiech, rozmowę w rodzinie, chwilę czasu dla drugiego człowieka, a także na wybaczenie. To nie może być tylko świąteczna dekoracja. Przecież Bóg nie przyjął jakiejś karnawałowej maski człowieczeństwa na czas betlejemskich kolęd i wdzięcznych pokłonów.
2. Pokarm prawdziwy
Bóg stał się człowiekiem nie tylko na okres świąt, na czas zastawianych stołów. Bóg stał się człowiekiem dla nas, na zawsze; stał się człowiekiem także na bolesne biczowanie i śmiertelne krzyżowanie. Tak się stał człowiekiem całkowicie, bez żadnej ulgi ze wszystkimi konsekwencjami. I takie są też nasze kolędy, które głoszą o podobieństwie między człowieczeństwem Jego i naszym. Zauważmy, że wiele z tych kolęd można by śpiewać także w Wielki Piątek:
„Bóg porzucił szczęście swoje, wszedł między lud ukochany,
dzieląc z nim trudy i znoje, niemało cierpiał, niemało”.
Czy z innej dobrze znanej kolędy, ta sama treść, podobne nauczanie o przyjściu na świat Boga: „Ten co nam później miał być przykładem w miłości i poświęceniu, dziś niezgłębionych wyroków śladem, zrodzony w nędzy, poniżeniu”. I dzisiejsza Ewangelia, którą każdego roku powtarzamy, aby nie zapomnieć o prawdziwym, ostatecznym znaczeniu Bożego Narodzenia: „Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli”.
Takie święta przestają być tylko sielankowe, takie przeżywanie tego czasu ma nas uzdolnić do życia na każdy dzień, życia według tej samej drogi, którą rozpoczął Syn Boży w Betlejem. Drogi, która wiedzie przez pole Betlejemskie ogarnięte przez anielską światłość i śpiew Chwała. Ale również tej, która musi przeprowadzić przez ciemny Ogrójec, piłatowe biczowanie i wołanie: „Ukrzyżuj Go!”.
3. Karmieni na dni powszednie
Pełne przeżywanie tego świętego czasu, zatrzymanie się na tym co widoczne dla ducha, a nie tylko widzialne dla ciała, jest nam potrzebne. Nie tylko na świąteczne dni, ale także i przede wszystkim na te nieświąteczne i zwyczajne. Dzisiaj bowiem stać nas na to, co dobre dla innych. Dlaczego tego nie przedłużyć? Bo nie prezent świąteczny nas cieszy, ale życzliwość, miłość, która za nim stoi. Na to pierwsze nas nie stać i nie o podarunki tutaj chodzi. Raczej o serce. Na pewno o tę dobroć, która z Niego płynie. Wraz z końcem świąt nie powinny ochłodnąć nasze serca, aż do następnego łamania się opłatkiem przy przyszłorocznej wigilii. Zwierzęta w tę noc wigilijną nie przemówiły ludzkim głosem, ale ludzie przemówili. I to jest ważne. To jest cudem! Przedłużenie tego cudu zależy od każdego z nas.
Jednak możemy się zapytać: jak to zrobić, w jaki sposób dokonać owego przedłużenia świąt w prawdziwej ich treści? Jak zrealizować to, co było możliwe dla Boga? I być człowiekiem nie tylko w Betlejem, ale i na Golgocie.
Dla nas nie jest to niemożliwe. Nie jesteśmy pozostawieni samym sobie. Nie musimy zdawać się tylko na nasze własne siły. Bóg przyszedł na ziemię, a nie tylko przez nią przeszedł. Zostawił nam Siebie samego, zostawił nam siebie jako żywą Osobę, a nie jako betlejemską maskotkę.
Obyśmy Go przyjęli, tak abyśmy otrzymali Jego moc i w ten sposób się stali dziećmi Bożymi
ks. Andrzej Najda
Bóg się rodzi…
Po długim tegorocznym adwencie przyszły wreszcie upragnione święta Bożego Narodzenia. Święta tak bardzo oczekiwane, radosne, rodzinne, pełne przeżyć i niezapomnianych wspomnień. Chcemy je przeżyć po chrześcijańsku, tradycyjnie, tak jak świętowali je nasi rodzice, dziadkowie i przodkowie. Tak jak oni pragniemy radować się i dziękować Bogu za to, że dał nam swojego Syna, który rodząc się z Dziewicy Maryi stał się podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu (por. Flp 2,7).
Dla nas ludzi wierzących powodem świętowania i radości jest narodzenie Syna Bożego, Jego przyjście w ludzkiej postaci, a nie – jak proponuje nam współczesny świat, który chce zapomnieć o Bogu, wymazać Go z oficjalnej terminologii – jakieś „zimowe święto światła” czy „święta grudniowe”. Boże Narodzenie to wielka tajemnica Bożej miłości. Jak poucza św. Jan Apostoł: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4,10). Dziękujmy Bogu za tę miłość, uwielbiajmy Go i radujmy się z Jego przyjścia.
1. „Radość wielka” (por. Łk 2,10)
Anioł, który przychodzi do pasterzy zwiastuje im „wielką radość, która będzie udziałem całego narodu” (Łk 2,10). Widząc ich strach i przerażenia, uspokaja ich. Mówi: „Nie bójcie się!” (Łk 2,10). Te słowa kieruje i do nas. Nie bójcie się! Choć wokół tyle trosk, problemów i kłopotów, brak jakichś szans czy perspektyw, tyle niespełnionych obietnic, nadziei, a życie takie trudne i ciągle wydaje się być „pod górkę” – nie bójmy się. Dziś się narodził WAM Zbawiciel. Jezus stał się człowiekiem dla nas, aby być Emmanuelem, to znaczy Bogiem z nami. On przyszedł na świat, aby nam pomóc, aby wyzwolić nas od grzechu i uczynić szczęśliwymi, aby nadać sens naszemu życiu, naszym zmaganiom, wysiłkom, trudom czy cierpieniom i dać nam zbawienie. On przynosi nam pokój, pokój serca, którego nie może dać nam świat.
2. Zapowiadany Mesjasz
Poprzez narodzenie Jezusa Bóg spełnia swoje obietnice dane narodowi wybranemu – przychodzi zapowiadany Mesjasz. Rodzi się w mieście Dawidowym Betlejem. Bóg spełnia też obietnice dane Maryi, że pocznie i porodzi Syna. Bóg jest bowiem Bogiem wiernym. Dla Niego nie ma nic niemożliwego! Bóg troszczy się o swój naród. Działa w historii świata i kieruje losem każdego i każdej z nas. Czyni to czasem w bardzo zaskakujący sposób. Realizując swoją wolę, posługuje się ludźmi, często zwykłymi, przeciętnymi, niegodnymi w oczach innych, takimi jak ci pastuszkowie z Betlejem, którzy zostawiają swoje trzody i idą do żłóbka. Wracają, „wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli” (Łk 2,20). My również pozostawmy w tych radosnych dniach nasze troski i smutki, których na pewno nam nie brakuje. Pójdźmy do żłóbka i oddajmy hołd nowo Narodzonemu, który przyszedł dla nas, dla naszego szczęścia i zbawienia. Włączmy się w radosne uwielbienie i wysławianie Boga.
Aniołowie, którzy wyśpiewują radosny hymn „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli” (por. Łk 2,14), informują pasterzy i nas wszystkich, radujących się z narodzenia Jezusa, kim jest to Dziecię. On jest jednorodzonym Synem Bożym, który począł się w łonie Maryi za sprawą Ducha Świętego. Narodzony w Betlejem Jezus to zapowiadany przez proroków Mesjaszem, który przyniesie zbawienie narodowi wybranemu i wszystkim ludziom, którzy w Niego uwierzą. Już Jego imię Jezus oznacza Boga, który daje zbawienie, ratunek. Jako Emmanuel będzie Jezus zawsze ze swoim ludem. Jezus – odwieczne Słowo Ojca „stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14).
3. Aplikacja
Boże Narodzenie to święta radości i miłości. Doświadczamy tej Bożej nieskończonej miłości, ogrzewamy się niejako w jej płomieniach. Nie możemy przy tym zapominać, że „jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować” (1 J 4,11). Niech więc święta Bożego Narodzenia będą czasem szczególnego okazywania miłości innym ludziom – naszym najbliższym, krewnym, przyjaciołom, znajomym i wszystkim napotkanym na ścieżkach naszego życia.