Królestwo Boże w przypowieściach
Pierwsza część Ewangelii wg św. Marka (1,14 –8,30) to obszerna sekcja, której istotnym tematem jest odpowiedź na pytanie: kim jest Jezus?
Jezus stopniowo objawia się Izraelowi jako Mesjasz poprzez słowo i cuda, co spotyka się z trojaką reakcją różnych grup Jego słuchaczy. Oficjalni przedstawiciele Izraela – uczeni w Piśmie, faryzeusze, a nawet uczniowie Jana Chrzciciela i herodianie – dość szybko popadają w z Nim w konflikt i po serii kontrowersji odrzucają Go jako bluźniercę łamiącego Prawo i postanawiają Go zabić (por. 3,6). Również krewni i rodacy Jezusa, którzy znali Go od dziecka, nie są w stanie rozpoznać, kim jest naprawdę, i uznają Go za szaleńca lub uzurpatora (3,21; 6,3-6).Dopiero uczniowie Jezusa, przez Niego powołani, którzy żyjąc Jego słowem stali się Jego nową rodziną (3,31-35), przez słuchanie Go i nieustanny dialog z Nim są w stanie pojąć prawdziwy sens nauki i znaków Jezusa i wyznać ustami Piotra: Ty jesteś Mesjasz! (8,29).
Markowa „księga przypowieści” (4,1-34), która stanowi najbliższy kontekst omawianej perykopy poprzedzona jest trzema wyrazistymi akcentami, które podkreślają tę trojaką postawę ludzi wobec Jezusa: uczeni w Piśmie z Jerozolimy rozgłaszają, że jest opętany (3,22), Jego krewni mówią, że jest obłąkany (3,21), natomiast spośród tłumu słuchaczy wyłania się grono Dwunastu, których Jezus ustanawia, aby z Nim byli i by mając udział w jego misji mesjańskiej – głoszeniu Ewangelii i wyrzucaniu demonów ‑ stali się fundamentem nowego ludu Bożego (3,13-15).
Wydaje się, że najistotniejszą różnicą pomiędzy tłumem słuchaczy a uczniami jest to, iż ci ostatni znajdują się w znacznie ściślejszej relacji z Jezusem: są z Nim jak apostołowie (3,14) bądź wokół Niego, w najbliższym otoczeniu (4,10), i pozostają w dialogu z Nim także wtedy, gdy tłumy odchodzą. Wtedy właśnie pytają Go o sens Jego nauczania i otrzymują osobno dokładne objaśnienia, są stopniowo wprowadzani w tajemnice królestwa Bożego (4,11.34). Tylko do nich Jezus kieruje np. obszerne wyjaśnienie przypowieści o siewcy (4,10-20; por. w. 34).
Wniosek, jaki nasuwa się z tego pobieżnego omówienia kontekstu naszej perykopy jest dość wyrazisty: nie wystarczy być w tłumie słuchaczy Jezusa ani nawet być świadkiem Jego cudów, by naprawdę być chrześcijaninem – Jego uczniem. Potrzebna jest ta osobista więź, która rodzi się z bycia blisko Niego, z dialogu z Nim jako swoim Mistrzem i z pełnienia woli Bożej. Stopniowo dochodzi się na tej drodze do poznania i umiłowania Jezusa jako Mesjasza, Pana, Syna Bożego.
ww. 26-29: przypowieść o nasieniu;
ww. 30-32: przypowieść o ziarenku gorczycy;
ww. 33-34: podsumowanie nauczania w przypowieściach
Tematem obu przypowieści jest królestwo Boże wymienione niejako w nagłówku każdej z nich. Po zdaniu wstępnym następuje sama przypowieść, w której Jezus podkreśla kontrast między niepozornym początkiem królestwa Bożego w momencie jego „zasiewu”, a niezwykłym dynamizmem, który ujawnia się w jego rozwoju i eschatologicznym czasie „żniwa”.
Summarium zamykające cykl pięciu przypowieści podkreśla specjalne znaczenie formacji niewielkiego grona uczniów w strategii Jezusa: osobno objaśniał wszystko swoim uczniom.
Jezus zgromadził wokół siebie małą wspólnotę, która może rozczarowywać własną kruchością. Wcale nie dążył do tego, żeby zgromadzić wokół siebie narody i panować nad tłumami. Uczniowie musieli uczyć się przy Nim tej trudnej lekcji, że ziarno pszenicy musi obumrzeć, by przynieść obfity plon (J 12,24). Tym ziarnem pszenicy stał się najpierw sam Jezus, który w kulminacyjnym momencie swej ziemskiej misji został opuszczony i umierał w samotności, pogrzebany w ziemi. Jego dzieło – wspólnota uczniów – obumarła wraz z Nim, by następnie doświadczyć potężnej mocy zmartwychwstania.
Apostoł Paweł również uczył się głoszenia Ewangelii nie tylko słowem, ale całym swoim życiem, nie tylko wtedy, gdy był otoczony miłością braci i sióstr z założonych przez siebie kościołów, ale i wówczas, gdy opuszczony przez wszystkich, w rzymskim więzieniu, szykował się na śmierć (por. 2Tm 4,5-7.16-17), bynajmniej nie w poczuciu życiowej klęski ale raczej w duchu dziękczynienia za spełnioną wiernie misję i z mocną nadzieją na wspaniałą nagrodę: z tej właśnie przyczyny znoszę i to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia (2Tm 1,12).
W czasach współczesnych męczennicy pokazują nam tę samą drogę zjednoczenia z Chrystusem w gorliwej pracy apostolskiej, ale też umieraniu dla Jego królestwa. Wstrząsającym przykładem tej tajemnicy jest bł. Władysław Goral, biskup pomocniczy diecezji lubelskiej, który po roku zaledwie gorliwej i owocnej posługi pasterskiej w swojej diecezji spędził kolejne pięć i pół roku w obozie koncentracyjnym. Swój episcopatus in vinculis przeżywał w pojedynczej celi obozowego więzienia, odcięty od kontaktu z innymi więźniami, bez sakramentów, Biblii i brewiarza, zdany w życiu duchowym jedynie na to, co wcześniej zostało zasiane w jego sercu i pamięci. W tych skrajnych warunkach osiągnął niezwykły stopień świętości, co poświadczają skąpe lecz bardzo wymowne świadectwa świadków a także jego własne słowa z listu: wielkie cele i głębokie zmiany w świecie wymagają wielkich ofiar...
S. Fausti, Rozważąj i głoś Ewangelię, Kraków 2002
Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu¸ Warszawa 2001