Dobre Słowo 08.03.2014 r. – sobota po Popielcu
Iz 58,9b-14; Ps 86,1-6; Ez 33,11; Łk 5,27-32
Aby nie paść od postu, czyli pięknie jemy i piękniejemy
Duchu Święty, nie ma innej opcji. Ty pośród nas teraz żyjesz i działasz. Wychodzisz z łaskami, które są potrzebne na tę chwilę, na ten czas. Jeśli w to nie wierzymy, nie dowierzamy bądź traktujemy to lekko, lekceważąc tę prawdę, błagam Cię, zmiłuj się nad nami. Obudź w nas jakimś wstrząsem świadomość tego, że przychodzisz teraz z łaskami. Jeśli otwieramy się na te łaski, ukierunkowuj nas w Twoją stronę, żeby one od Ciebie pochodziły i w Twojej mocy były przyjmowane, w Twojej mocy przekazywane innym.
W liturgii znów o poście. Jest Wielki Post, więc zdaje się, że o tym poście mogłoby coś paść. Ma paść, ale my od postu nie mamy paść. Post nie jest w centrum Wielkiego Postu. Przypomnijmy pierwsze nawoływania ze Środy Popielcowej: Celem Wielkiego Postu jest upiększanie nas. Mamy stawać się coraz bardziej piękni. Nie staniemy się piękni, jeśli nie odmłodzi się w nas wiara. Wiara w nas może się odmłodzić tylko przez kontakt z Tym, który budzi w nas wiarę – z Panem.
Prorok Izajasz mówi: Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. Pan chce tak działać. Post, modlitwa i jałmużna są to wyraźne sygnały z naszej strony, że pozwalamy Mu w nas działać, że robimy Mu więcej miejsca, że stwarzamy przestrzeń, w której On będzie się mógł nami tak zająć, że inni, patrząc na nas, będą widzieli w tym przemieniające działanie, że coś się zmienia, bo Ktoś nas zmienia. Jeśli mówimy o poście, jeśli mówimy o modlitwie, jałmużnie w czasie czterdziestodniowej pokuty, to mówimy o stwarzaniu przestrzeni dla upiększania nas, odmładzania naszej wiary, którego może dokonać tylko Pan.
Są różne nadużycia w mówieniu o poście, czy praktykowaniu postu, modlitwy i jałmużny. Jednym z nich jest takie przedstawianie tych praktyk, które poza zwieszeniem głowy jak sitowie, posiadaniem twarzy cierpiętnika, nic nie wnoszą do życia. Tego typu przeżywanie postu staje się utrapieniem dla siebie samego, staje się jarzmem, przewrotnością, zgorzknieniem, które promieniuje na innych. Nie ma to nic wspólnego z konieczną powagą, która czerpie swoją motywację z radości, do której zmierza.
Święty Paweł mówi: Zabiegajcie o swoje zbawienie z drżeniem i bojaźnią. Tu chodziłoby o takie drżenie i taką bojaźń, która budzi w nas odpowiedzialność za życie, które choć piękne, to kruche jest. Pierwsza forma nadużyć w mówieniu o Wielkim Poście to przygnębianie, obciążanie, nakładanie dodatkowego jarzma.
Prorok Izajasz mówi: Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Jeśli spojrzysz na praktyki religijne w okresie postu – wyrzeczenie, modlitwę, jałmużnę – właśnie w tym kluczu, że one mają z przygnębienia przeprowadzać cię do radości, z obciążenia do odciążenia, to wtedy twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Wychodząc z tego klucza, swoim działaniem będziesz także oddziaływał na innych, bo nie ma zbawiania w pojedynkę. Bogu spodobało się zbawiać nas we wspólnocie, opartej oczywiście na prawdzie, miłości, nie na bylejakości, powierzchowności.
Inną formą nadużyć w mówieniu o Wielkim Poście jest pewna błogość, która nie niesie w sobie błogosławieństwa, pewna powierzchowność, pewne uśmiechy, które tak naprawdę pokazują traumatyczną prawdę o życiu w jakichś półprawdkach, ćwierćprawdkach, w powierzchowności. Jest to rodzaj zachowań, które tak naprawdę nie dotykają serca, nie pozwalają odkryć, że źle się mam i potrzebuję lekarza, który przychodzi w momencie, jaki przeżywam obecnie, zapraszając mnie do przebywania z Nim, do dotyku Jego rąk, do spojrzenia Jego oczu, do posłuchania Jego słów, Jego diagnozy i do przyjęcia Jego lekarstwa. Jeśli ktoś nie ma w sobie poczucia, że się źle ma bądź ma w sobie tylko takie poczucie, to jest w błędzie, w tragicznym położeniu. Lecz jeśli odkrywa, że się źle ma, że potrzebuje Lekarza, to ma ogromną szansę być dostrzeżonym przez Jezusa w swej komorze celnej, cokolwiek to w tym momencie mogłoby być, a co to mogłoby być – to temat do pytań i refleksji.
Jest to dla niego też szansą do usłyszenia wezwania: Pójdź za Mną, które przełoży się na wspólne biesiadowanie, ucztowanie. Jezus chce przebywać z takimi celnikami i grzesznikami, którzy uznają się za nich dogłębnie, którzy desperacko potrzebują zbawienia, którzy się źle mają, a nie pokazują, że właściwie to wszystko jest ok, że zbawienie jest sprawą jakichś kosmetycznych zabiegów, a nie radykalnych cięć i radykalnej decyzji, które przez post, modlitwę, jałmużnę mają pomóc oczyścić spojrzenie na siebie, innych ludzi i Pana Boga, które mają nam pomóc wypięknieć przez ten czas.
Ksiądz Leszek Starczewski