Dobre Słowo 10.09.2013 r. – wtorek, XXIII tydzień zwykły
Kol 2,6-15; Ps 145,1-2.8-11; J 15,16; Łk 6,12-19
Wspinaczka i schodzenie w codzienność z Panem
Dwie rzeczy są bardzo charakterystyczne dla Ewangelii św. Łukasza. Zauważymy je, kiedy czytamy opisy cudów i ważnych wydarzeń w życiu Jezusa. Po pierwsze, kiedy wydarza się coś ważnego w życiu Pana, zawsze towarzyszy temu modlitwa: na pustyni, w trakcie kuszenia Jezus będzie się modlił, modli się także w czasie Przemienienia, modli się w Getsemani przed swoją najcięższą próbą. Modli się też przed wyborem Dwunastu – tych, którzy będą Jego najbliższymi współpracownikami. Więcej nawet! Łukasz przekazuje, że Jezus spędził na modlitwie całą noc. To, do jakiego stopnia Jezus identyfikuje się z losem apostołów, do jakiego stopnia są Mu bliscy i drodzy, wyraża ta modlitwa. Nie wiem, czy ktoś z nas modlił się kiedykolwiek całą noc. Pan tak właśnie gorliwie, całym sercem modli się za tymi, których sobie wybiera. Modli się za nami wszystkimi, bo przecież każdego z nas wybrał i postawił w różnych miejscach naszych życiowych dróg i misji.
Z nastaniem dnia – w świetle dnia jasno wskazuje na tych, których wzywa, aby poszli za Nim. Bo Pan – to jest charakterystyczne dla Niego i to różni Go od rabinów I-go wieku – wybiera sobie uczniów. Nie oni wybierają mistrza.
Jezus wzywa ich później do siebie, na górę. Żeby otrzymać od Jezusa słowo, misję i powołanie, trzeba się wspiąć na górę. Góra to w Starym Testamencie symbol objawienia, spotkania z Bogiem. W Nowym Testamencie, a szczególnie w Ewangelii św. Łukasza, to przede wszystkim symbol modlitwy. Tylko i wyłącznie na modlitwie otrzymujemy od Pana słowo, które prowadzi nas dalej w życiu.
I wreszcie ostatni akord, czy ostatnia scena tego powołania: Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu. Jezus schodzi razem z Dwunastoma, aby ich nauczać.
Jaki morał, jakie przesłanie z tej sceny powołania płynie dla nas?
Po pierwsze: uświadommy sobie, ile czasu, serca i troski Jezus inwestuje także i w każdego z nas, kiedy spędza całą noc na modlitwie. To jest pewien paradygmat podejścia Jezusa do każdego bez wyjątku: tak bardzo chce, abyśmy dobrze wypełnili swoje misje życiowe, tak bardzo zastanawia się, co nam powierzyć, jakie cele przed nami odkrywać i tak bardzo chce, abyśmy tym celom sprostali, że nieustannie towarzyszy nam także w modlitwie. Oczyma wiary spróbujmy ujrzeć Jezusa, jak na różnych etapach naszego życia towarzyszy nam modlitwą. I teraz także stoi przy nas, modląc się za nas.
Po drugie: trzeba wspiąć się na górę – na swoją życiową górę, także modlitwy. Na tym etapie, na którym jesteśmy, czy w chwili podejmowania ważnych decyzji, potrzeba nam wchodzenia na górę, czyli czasu spędzanego sam na sam z Jezusem. Im bardziej jesteśmy samowystarczalni, tym więcej w nas lęku. Im bardziej chcemy po swojemu organizować sobie życie i planować to, co przed nami, tym więcej w nas chaosu, niepewności i niewiary we własne siły. Paradoksalnie właśnie wycofanie się na chwilę z planowania, wycofanie się z biegu życia, wejście na górę, szukanie czasu adoracji, modlitwy, ciszy przy Jezusie, kiedy mamy mnóstwo do roboty, pomaga nam tę pracę znacznie lepiej wykonać.
Wreszcie czas spędzony na modlitwie służy temu, aby pójść do innych, żeby wykorzystywać to, co dał nam Pan, i żeby z tym zejść na równinę.
Całe nasze życie to jest wchodzenie na górę, żeby zaczerpnąć siły. Spędzamy tam tak naprawdę tylko chwilę, aby później iść razem z Jezusem przez nasze życie głosząc tym, co robimy, Jego słowo.
Drodzy odbiorcy Dobrego Słowa, wpatrując się w Jezusa, który nie tylko towarzyszy nam, ale modli się, żeby nasza życiowa misja dobrze wypadła, nie unikajmy wchodzenia na górę, nie unikajmy czasu modlitwy. Zatroszczmy się o to, by go nie zabrakło, szczególnie wtedy, gdy przeżywamy dużo życiowych wyzwań i prób, gdy nasze plany wydają się po prostu sypać. I nie zapominajmy, że góra jest nie po to, by na niej pozostać na zawsze, ale po to, by zejść z niej na dół i z jeszcze większą radością i determinacją przeżywać swoje życie.
Niech modlitwa Pana i Jego nieustanna obecność przy nas w słowie pomaga nam i we wspinaczce na górę, i w schodzeniu na równiny naszego życia, i w przemierzaniu ich razem z Nim. Amen.
Ksiądz Marcin Kowalski