Dobre słowo 17.01.2013 r. Spragnione spotkania

Ks. Leszek Starczewski

Spragnione spotkania

Chyba jedną z bardzo klasycznych pułapek w kontaktach międzyludzkich, a także między nami i Panem Bogiem, jest to, że nie do końca potrafimy odczytać swoje pragnienia. Krótko mówiąc, sami nie wiemy, czego chcemy.

Dobre słowo 17.01.2013 r.

Pragnienia, które chcą wydostać się z serca

Duchu Święty, Ty wiesz, jak łatwo ulegamy pokusie odnajdywania twardych argumentów na to, by nie widzieć, jak Jezus prowadzi nas do pełni zbawienia, jak głęboko angażuje się w rzeczywistość naszych przeżyć, aby je oczyszczać z tego, co przeszkadza, i otwierać na Twoją łaskę. Proszę, zmiłuj się nade mną. Zmiłuj się nad nami i spraw, abyśmy usłyszeli Jego głos i nie zatwardzali naszych serc. Duchu Święty, to jest w Twoim zasięgu. W odpowiedzi na Twoje działanie z naszej strony proszę Cię, abyśmy się spotkali z Jezusem.

Chyba jedną z bardzo klasycznych pułapek w kontaktach międzyludzkich, a także między nami i Panem Bogiem, jest to, że nie do końca potrafimy odczytać swoje pragnienia. Krótko mówiąc, sami nie wiemy, czego chcemy. Niezmiernie ważna jest świadomość tego, szczególnie w momentach, kiedy ulegamy pokusie nieangażowania serca w pełni w relację z Panem Bogiem, czy nieodczytywania głębi tego, co w nas jest, albo odczytywania po tak zwanych łebkach.

Duch Święty przychodzi dzisiaj w słowie, by ukazać nam takie spotkanie pragnień, głęboko obecnych w sercu Jezusa i człowieka, którego otoczenie właściwie skasowało – trędowatego.

Przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Tak głęboko spotkał się ze swoimi pragnieniami, że zdaje się jawić jako ktoś, kto mówi: Właściwie to ja zrobiłem wszystko, co w moim zasięgu, dostępnego dla moich kompetencji. Przychodzę do Ciebie, uznając moc, jaką masz, i proszę: Jeśli Twoje pragnienia, Twoje „chcesz” mogłoby mnie oczyścić, to możesz mnie oczyścić.

Proponowałbym, aby przed wejściem w dalsze rozważania, spróbować się zatrzymać i podjąć ćwiczenie: odczytać na głos pragnienie, z którym trędowaty zwrócił się do Jezusa. Chodzi o to, żebyś spróbowała/spróbował, siostro/bracie, posłuchać samej siebie/samego siebie. Jaką intonację, treść, formę nadajesz temu wyznaniu? Wiele wskazuje na to, że właśnie w tym sposobie komunikowania swoich pragnień trędowaty stawia bardzo jednoznacznie i z wielką pokorą własne możliwości, które się wyczerpały wobec możliwości Jezusa. Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.

Żeby nie potraktować tego ewangelicznego zdarzenia jako bajki niosącej pokrzepienie i będącej zapisem jakichś historycznych wydarzeń, cudów, które kiedyś tam gdzieś miały miejsce, niezmiernie ważne jest, aby spotkać się ze swoimi pragnieniami. Czy ja wiem, czego chcę? Zapytajmy siebie o to, korzystając z wyznania trędowatego, nie tyle po to, by się łatwo rozszyfrować, czy też łatwo potępić, ile po to, żeby zorientować się przy pomocy Ducha Świętego, którego przywołujemy, co jest w naszych pragnieniach.

Jak my dzisiaj widzimy swoje pragnienia?

Czego dzisiaj chcemy?

Czego oczekujemy od siebie, od innych, od Pana Boga?

W miesięczniku List ukazał się artykuł Agnieszki Łysińskiej: „Gdy przestaje się wierzyć w Boga”. Zaczyna się on w ten sposób: Pewnej niedzieli moja nastoletnia córka oznajmiła mi, że nie pójdzie na Mszę Świętą. Zapytałam o powód, chociaż spodziewałam się, jaką dostanę odpowiedź, i rzeczywiście usłyszałam: „Bo nie wierzę”. Wtedy zadałam pytanie: „A skąd wiesz, że nie wierzysz?” To pytanie nadal pozostaje otwarte, a Ola pewnie długo będzie szukać na nie odpowiedzi. Póki co praktyki religijne zawiesiła aż do odwołania. Gdy pojawiają się wątpliwości, wtedy szuka się potwierdzenia, że Bóg istnieje, nawet jeśli nie można już wierzyć w Niego swoją naiwną, dziecięcą, ufną wiarą.

Skąd wiesz, że nie wierzysz? Skąd wiesz, że pragniesz? Te pytania łatwo można zbyć i powiedzieć: Bez sensu jest się zagłębiać bądź dać na nie bardzo powierzchowną odpowiedź. Ale są to też pytania stwarzające ogromną szansę na spotkanie się naszych pragnień z pragnieniami Jezusa – takimi, jakie one teraz są. Być może nie odnajdziesz się jeszcze w tym, co powiedział do Jezusa trędowaty. Być może twoje: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić, jest bardzo pretensjonalne albo pełne niewiary. Ważne jest, żeby się spotkać w tym stanie duszy, ciała, psychiki, okoliczności życiowych, może odsunięcia społecznego, zawodowego, rodzinnego, przyjacielskiego, w jakim teraz jesteś.

Autorka wspomnianego artykułu na sam koniec podaje: Kiedyś ksiądz chodził po kolędzie. Pobiegł za moimi córkami do suszarni, gdzie się przed nim ukryły. Stukał do drzwi, namawiał je do wyjścia, aż wreszcie zrezygnował. Podoba mi się jego misyjny zapał, ale myślę, że modlitwa za tych, którzy wątpią, jest jedynym sposobem wyproszenia dla nich łaski wiary. I kończy autorka ten artykuł: Mój stały spowiednik zapytany o to, co robić, gdy moje dzieci nie wierzą w Boga, powiedział: „Nic”. Mam tylko się z nimi zaprzyjaźnić. Kochać i wymagać. Wtedy między nami będzie Bóg i Jego miłość, na którą pewnego dnia otworzą swoje serca.

Ksiądz Leszek Starczewski