Dobre Słowo środa popielcowa 2013

Dobre Słowo 13.02.2013 r. – środa popielcowa

 

Jl 2,12-18; Ps 51,3-6.12-14.17; 2 Kor 5,20-6,3; Jl 2,13; Mt 6,1-6.16-18

Daj się pojednać!

Duchu Święty, zmiłuj się nad nami i daj nam usłyszeć to, co mówi do nas żywy Jezus – teraz, tu. Jaką mocą Ty, Duchu Święty, dysponujesz, żeby to, co Jezus mówi stało się w nas ciałem, żebyśmy w wolności doświadczali obfitości życia, radości i mocy, jakiej udzielasz!

Jednym z fragmentów Pisma Świętego, który budził mnie z letargu bezmyślności w seminarium, było zdanie z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian, z 5 rozdziału, wersetu 20:  Jesteśmy więc posłani w imię Chrystusa, sam Bóg niejako zachęca przez nas. W Imię Chrystusa prosimy: Dajcie się pojednać z Bogiem – to tłumaczenie z Pisma Świętego Nowego Testamentu i Psalmów przekładu ekumenicznego na Trzecie Tysiąclecie.

To był szok. W Imię Chrystusa prosimy: Dajcie się pojednać z Bogiem. Apostołowie wychodzą na żebry i proszą, żeby dać się pojednać z Bogiem. To dopiero postawa apostoła. To dopiero postawa chrześcijanina, księdza. Prosi, żebrze: Daj się pojednać Chrystusowi z Bogiem. Prosi, nie rozkazuje. To jest dopiero głoszenie Ewangelii. Wstrząsnęło to mną dlatego, że kontekst mojego wchodzenia w kontakt z Bożym słowem był tak naprawdę żałosny, bo to nic innego, jak tylko spełnianie wymogów, słuchanie o wielkich postaciach Starego Testamentu, które tak się zaprzyjaźniły z Bogiem, że są z Nim w pełnej bliskości z pominięciem tego, co istotne, czyli tego, że każda z nich miała swoją drogę, często drogę ogromnych męczarni w przełamywaniu własnego egoizmu, lęku i strachu. Prosimy: Dajcie się pojednać z Bogiem.

Żeby dać się pojednać z Bogiem, trzeba sobie uświadomić – i to jest nieodzowne – że serce będzie się miało poszarpane. Po prostu rozszarpane serce. Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, i lament – mówi Pan przez proroka Joela. – Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty! Rozdzierać serca. Żyć w świadomości rozdartego serca między tym światem a nie tym światem, między tęsknotami za zadomowieniem się w naszym poczuciu bezpieczeństwa a tym, że chodzi o święty niepokój. Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty!

Co wtedy, kiedy nie ma się tej świadomości, że słowo Boże nas prosi o odruch serca, że nasze serce ma być rozdarte? Sam Bóg rozedrze nasze serce. Jeżeli doprowadzimy się do stanu, w którym nie mamy rozdartego serca, w którym mamy święty spokój, w którym nie toczymy zwycięskiego boju o zbawienie, Bóg wkracza ze zdecydowaną interwencją, z całą mocą Ducha Świętego, żeby rozerwać nasze serca.

Po co On rozdziera nasze serca? Po co nas wyprowadza ze złudzeń? Bo my w tych złudzeniach, w przeświadczeniu, że jest całkiem nieźle, pędzimy, jak owce do przepaści. Śmierć nas pasie w dobrym samopoczuciu i w oczekiwaniu tylko takich rozważań, takich komentarzy, takich słów, takich komunikatów zwrotnych, które utwierdzą nas we własnych wyobrażeniach o relacji z Bogiem, które absolutnie nie zakłócą naszego świętego spokoju.

Mówi prorok: Między przedsionkiem a ołtarzem niechaj płaczą kapłani, słudzy Pana! Niech mówią: „Przepuść, Panie, ludowi Twojemu i nie daj dziedzictwa swego na pohańbienie, aby poganie nie zapanowali nad nami”.

Widziałeś kiedyś płaczącego kapłana, siostro, bracie? Płakałeś kiedyś, jako katolik, chrześcijanin? Nie tylko nad sobą. Nad twoimi braćmi i siostrami. Wołałeś kiedyś: Przepuść, Panie, ludowi Twojemu i nie daj dziedzictwa swego na pohańbienie? Nie pytam o to, czy wołałeś: Przepuść, Panie, moje grzechy, nie pamiętaj win moich, tylko: Przepuść, Panie, ludowi Twojemu. Nie wołałeś tak, drogi bracie i droga siostro?

Rozpoczęliśmy czterdziestodniowy czas przygotowania na wesele, na zmartwychwstanie. Szykujemy się do zwycięstwa. Czterdzieści dni ma nam w tym pomóc. Jezus wskazuje jałmużnę, modlitwę i post, jako pomoc w dotarciu do swojego serca, w rozdarciu serca na strzępy, żeby On mógł je składać.  Żeby On mógł stworzyć serce czyste, odnowić w nas moc Ducha. Nie odrzucać nas od swojego oblicza i nie odbierać nam świętego Ducha swego. Żeby nam mógł przywrócić radość ze swojego zbawienia.

Panie, Ty bardzo mocno akcentujesz naszą wolność w spotkaniu z Tobą i nie chcesz niewolników, sługusów, którzy są pańszczyźnianymi najemnikami, tylko pragniesz dzieci odkrywających swoją nędzę i Twoje piękno, jakie wlewasz w nasze serca. Pomóż nam podjąć te czterdzieści dni tak, żebyśmy zmierzali do radości. Nie byli posępni, jak obłudnicy, nie trąbili przed sobą, jak obłudnicy i nie wystawiali się na pokaz innym, jak obłudnicy. Żebyśmy znaleźli swoją drogę dotarcia do Ojca, który jest w ukryciu, widzi w ukryciu i pragnie bliskości ze swoimi dziećmi.

Ksiądz Leszek Starczewski