Dobre Słowo 27.04.2012 r.
Spór o bliskość
Duchu Święty, nie mamy wystarczająco pokory w sobie, by usłyszeć, jak Jezus do nas mówi, więc pomóż nam. Wyjdź naprzeciw naszej słabości, żeby – nawet gdy nie umiemy teraz słuchać i po ludzku nie jest to możliwe – cokolwiek do nas dotarło, żeby okazało się, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, że Ty, Duchu Święty, czynisz cuda także i teraz.
Od kilku dni w Ewangelii toczy się spór o bliskość. Żydzi, którzy szczycili się tym, że mają Boga bardzo blisko, bo są Narodem Wybranym – jak zauważył Jan Paweł II w Przekroczyć próg nadziei – gdy dostali tego Boga na tacy, zgorszyli się Jego bliskością. W Chrystusie Bóg posunął się niejako za daleko. Był za blisko. To jest przerażająca bliskość. I spór w Ewangelii w te dni toczy się o bliskość.
Czy jednak -- starajmy się być bezstronni w naszym rozumowaniu -- Bóg mógł pójść dalej w swojej kondescendencji, w swym zbliżaniu się do człowieka, do jego ludzkiej kondycji, do jego możliwości poznawczych? Wydaje się, że poszedł najdalej, jak tylko mógł, dalej już iść nie mógł. Poszedł w pewnym sensie za daleko! ... Czyż Chrystus nie stał się ,,zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan'' (1'Kor 1, 23)? Właśnie przez to, że Boga nazywał swoim Ojcem, że tego Boga tak bardzo objawiał sobą, iż zaczęto odnosić wrażenie, się za bardzo! ... W pewnym sensie człowiek już nie mógł tej bliskości wytrzymać i zaczęto protestować (Jan Paweł II Przekrtoczyć próg nadziei 6)
Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie? Ważne pytanie. Dobrze, że jest stawiane. Jak można mieć tak blisko Boga? Tak blisko, że wręcz się Go przyjmuje jako pokarm. Jezus mówi i pokazuje, że można mieć tak blisko Boga.
Jezus wychodzi i prowadzi spór, bo chce bliskości Boga dla każdego człowieka. Pragnie jej Ojciec, a Jezus z Ojcem jest jedno. On nie mówi o swojej woli. Nie przyszedłem pełnić swojej woli, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jezus chce ukazać Boga, który pragnie takiej bliskości i ją budzi w człowieku. Chce ukazać Boga, który może to zrobić. Może być tak blisko. Chce być tak blisko, że płynie w naszej krwi i jest obecny w każdej naszej komórce. A Paweł odkryje już po nawróceniu: W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Ta bliskość może przerażać.
Kiedyś prowadziłem rozmowę na temat tego, co się stanie po śmierci. Zaraz po naszej śmierci, w dzień sądu, pierwsze, co powinniśmy robić, to szukać Miłosiernego, wołając: Jezu, miłosierdzia! Żeby Go rozpoznać. Żebyśmy się czasem nie zatrzymali na pytaniach: Gdzie ja pójdę? Co ja zrobię? Jak ja wyglądam? To nieuporządkowane?… Jaki będzie mój los? – Jezu, miłosierdzia! Żeby w tę bliskość wchodzić, natychmiast szukać jej i pragnąć.
Bazując na doświadczeniach, jakie możemy mieć w sobie, patrząc na siebie i będąc specjalistami od swoich słabości i niepewności, dochodzimy do wniosku, że to doświadczenie rzeczywiście może stać się faktem. Skoro Żydzi przerazili się taką bliskością, czemu my się mamy nią nie przerazić? Czemu dla nas ma to być oczywistość? A już szczególnie w tym dniu, kiedy zakończy się życie, klamka zapadnie, nie będzie żadnych apelacji i wyjaśnień, tylko stanięcie przed Bogiem. I nagle okaże się, że On w tej bliskości, rzuca się jak do syna marnotrawnego i nie chce słuchać żadnych tłumaczeń, tylko pragnie się wtulić, przygarnąć nas, wprowadzić do domu i wyrwać z tej nieustannej walki i napięcia, które sprawiło, że pod bramą raju – jak mówi Księga Apokalipsy – padliśmy na twarz. Ci, przyodziani w białe szaty, skąd są? To ci, którzy tutaj przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swoje szaty i wybielili je we Krwi Baranka.
Spór o bliskość. Jeśli nie ma w nas sporu o bliskość, to znaczy, że nie mamy kontaktu z żywym Bogiem. Jest tylko jakaś straszliwa atrapa. Jeśli nie ma w nas i naokoło nas sporu o bliskość Boga, jeśli nie szarpiemy się w sobie, żeby być blisko Boga i na tę bliskość Bogu pozwolić, to nie mamy kontaktu z żywym Bogiem.
Jezus szarpie się z Żydami. Nie pójdzie na ustępstwa. Bóg ma być blisko i nie ma odwołania. Bóg pragnie być blisko, chce być przyjmowany jako pokarm i nie ma odwołania. Jezus nie pójdzie na kompromis, a mógłby, korzystając z ówczesnych osiągnięć wiedzy, zupełnie inaczej mówić o tej bliskości. Nie używać słowa ciało, mówić, że to metafora, tłumaczyć z innej strony, odwoływać. – Nie, stawia przed prawdą: Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Koniec. To jest prowokacja budząca spór o bliskość. Bóg tak bliski. Nie ma sporu – nie ma bliskości, nie ma kontaktu z żywym Bogiem. Jest spór, napięcie, walka, niepewność i ciągłe pytanie: Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie? – to znaczy, że jesteśmy blisko.
Jezu, dziękuję Ci za to, że nie dałeś świętego spokoju Szawłowi z Tarsu.
Dziękuję Ci, że nie dałeś świętego spokoju Żydom.
I że nie dajesz świętego spokoju nam.
Ksiądz Leszek Starczewski
Jesteś na facebooku? My też! :)
"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)
Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie odpowiedź zostanie udzielona w ciągu około tygodnia, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".
Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.