Dobre Słowo 11.05.2012 r. Zawłaszczeni

Dobre Słowo 11.05.2012 r.

Zawłaszczeni

Rzecz się ma o zawłaszczeniu. Spór, o którym słyszymy w te dni, to spór o zawłaszczenie. Jakie zawłaszczenie? Wróćmy do czytania ze środy: W Antiochii niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”. Można zawłaszczyć prawdę o zbawieniu: Nie możecie być zbawieni.

Dobre Słowo 11.05.2012 r.

Zawłaszczeni

Duchu Święty, spraw, abyśmy nie potrafili stawić oporu Twoim natchnieniom.

Rzecz się ma o zawłaszczeniu. Spór, o którym słyszymy w te dni, to spór o zawłaszczenie. Jakie zawłaszczenie? Wróćmy do czytania ze środy: W Antiochii niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: „Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni”. Można zawłaszczyć prawdę o zbawieniu: Nie możecie być zbawieni.

Na pierwszej oazie, kiedy byłem jeszcze klerykiem i pełniłem funkcje gospodarcze, przeżyłem dość napiętą sytuację z jedną opiekunką, która do dziewczynki stwierdzającej, że ona się nie odnajduje na oazie i wyjeżdża, powiedziała: Zastanów się nad twoim wiecznym zbawieniem, skoro wyjeżdżasz z oazy.

Zawłaszczenie grozi nam wszystkim. W pierwszej linii, jeśli chodzi o głoszenie i ukazywanie Pana Boga. Można zawłaszczyć obraz Boga. Można mieć monopol na zbawienie.

Jezus nie zawłaszczył sobie obrazu Ojca. To, co usłyszał od Ojca, to też przekazał. Już was nie nazywam sługami…, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.

Nie podoba mi się stwierdzenie: Twoją jesteśmy własnością i do Ciebie należeć chcemy, bo ono otwiera niesamowitą furtkę do nadużyć. Zawłaszczyć kogoś… Jezus nie nazywa nas swoją własnością, ale przyjaciółmi. Albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Jezus nie zawłaszczył Ojca, ale Go ukazuje w pełnym posłuszeństwie i miłości. Jezus ukazuje miłość Ojca w każdym drgnieniu swojego Serca, w spojrzeniu…

Natomiast niektórzy przybysze z Judei zawłaszczyli zbawienie i doszło do niemałych sporów i zatargów, bo o takie kwestie trzeba się kłócić. Bo jeżeli odkrywam, że ktoś zawłaszczył mojego Boga, męża czy żonę, naszą przyjaźń, małżeństwo, rodzinę, to musi nastąpić interwencja zbrojna. Niech dojdzie do niemałych sporów i zatargów. Apostołowie się kłócą któryś już dzień i po naradzie w Jerozolimie – jak słyszymy dzisiaj – apostołowie i starsi wraz z całym Kościołem postanowili to, co postanowili. Z tego postanowienia wychodzi niesamowita ulga, bo kiedy wysłali tych, których uznali za wybranych przez Ducha Świętego i dali konkretne wskazania po naradzie, to adresaci listu ucieszyli się z jego zachęcającej treści, czy w innym tłumaczeniu: pokrzepiającej treści.

Życzmy sobie takich sporów, zatargów i kłótni, kiedy pojawi się jakiekolwiek i na jakimkolwiek polu zawłaszczenie, tak długich narad, które zakończą się radością z pokrzepiającej treści naszych wniosków. Dotąd się trzeba spierać i dochodzić, aż odkryje się, że nie jesteśmy niczyją własnością. Jesteśmy przyjaciółmi Boga, tworzymy przyjaźń, współuczestniczymy w niej.

I druga kwestia wiążąca się z zawłaszczeniem: Można sobie tak zinterpretować przykazanie Jezusa do miłości, że w pewnym momencie okaże się, że jest to jakiś nakaz dla nakazu. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali. To nie jest pozycja synusia, który ma niezłe plecy u Ojca, przychodzi i mówi: Chcecie zadowolić Ojca, to kochajcie się wzajemnie, bo Ojca trzeba zadowalać. Żadne zawłaszczenie i żadne zadowalanie Boga. Bogu nie chodzi o to, żeby Go zadowalać. Jeżeli pojawia się taka pokusa w relacjach międzyludzkich, żeby kogoś zadowolić, to znaczy, że czyni się kogoś swoją własnością. Bóg nie chce, żeby Go zadowalać. Jeśli przykazuje nam coś, to dlatego, że upatruje w tym naszą radość, wolność i szczęście. Więc jeśli mamy inny obraz Boga, to kolanka, różaniec, pokuta, zamawiamy Msze, wołajmy: Oczyść mnie, Boże, z takiego obrazu. Potrzebne jest wołanie, a wręcz błaganie. Nie spełnianie czyichś kaprysów: Zadowólcie Ojca i spełnijcie Jego przykazanie. Nie chodzi o zadowalanie Ojca. Ojciec nas kocha, traktuje jak swoje dzieci i w tym upatruje nasze szczęście: Kochaj.

Co robić wtedy, kiedy obecność wydaje się agresją wobec osoby, która będąc w bólu nie widzi w tej obecności pomocy. – Kochaj! Będąc odrzucaną, nawet nieodwzajemnioną. Kochaj swoją obecnością, przełamywaniem siebie. Kochaj! Nawet kiedy nie odkrywasz odwzajemnienia. Kochaj! Bo odwzajemnienie można wzbudzić tylko miłością.

Kiedy Ozeasz był zdradzany przez małżonkę, postanowił swoimi sposobami zdobyć ją na nowo. Zagradzał jej wyjścia, zabierał dotychczasowe ozdoby, ale usłyszał od Boga: Nie, nie tędy droga. Pokochaj ją jeszcze raz. Kochaj.

Stąd przykazanie miłości Jezusa nie wypływa z motywu traktowania nas jak własności, tylko jak przyjaciół. Nie jest spełnianiem nakazu i zadowalaniem kogoś, tylko odnajdywaniem naszego szczęścia.

Jak kochać? Chrześcijaństwo nie jest miłością charytatywną, jednostronną, tylko wzajemną. Czy może nam się zdarzyć coś piękniejszego niż odwzajemniona miłość w życiu? – Nie. Bóg odwzajemnia miłość – nieudaczną, poharataną, pokrwawioną, pobitą, zdradzającą, grzeszną. Kocha. I przyjmuje takie odwzajemnienie. Brońmy się przed tym, by sortować odruchy serca i mówić: To Bóg przyjmie, a tego już nie. Przyjmie każdy odruch serca, bo On kocha miłością odwzajemnioną.

Prośmy w świetle dzisiejszego słowa, aby Pan rzeczywiście oczyszczał nas z obrazu Boga, który czyni z nas niewolników, swoją własność, rzecz. I prośmy także, aby pokazał nam miejsca, w których być może kogoś zawłaszczyliśmy, blokując innym dostęp do niego czy do niej. Być może dzieje się tak w małżeństwie, w rodzinie. Własność… Spełniaj moje oczekiwania, dopiero możesz liczyć na odwzajemnienie. Zadowalaj mnie, bo dopiero wtedy możesz liczyć na ochłap mojego serca.

Prośmy, żeby Pan nam pokazał takie sytuacje i oczyszczał nas. Żeby dawał nam takie głębokie doświadczenie miłości wzajemnej, która swoje źródło ma w Nim.

Ksiądz Leszek Starczewski