Dobre Słowo 22.11.2011 r.
Pan Bóg nie jest zawiły
Na pierwszy rzut oka dzisiejszy tekst z Księgi proroka Daniela jest bardzo zawiły. Król Nabuchodonozor ma sen, z którym zupełnie nie może sobie poradzić. Nie radzą sobie z nim także ci, których przywołał ze swojego dworu królewskiego. Posąg, kamień, jakieś królestwa – to wszystko wydaje się jedną wielką zawiłością. Z perspektywy dzisiejszego dnia, z perspektywy słuchacza Dobrego Słowa – z pozoru – wnosi niewiele.
Na dworze króla Nabuchodonozora pojawił się ktoś, kto potrafi zinterpretować królewski sen we właściwy sposób. Nie pochodzi z jego ludu, lecz z Narodu Wybranego, z Izraela. Tą osobą jest Daniel. On precyzyjnie wyjaśnia zawiłości snu, odwołując się do źródła, z którego czerpał. Wielki Bóg wyjawił królowi, co nastąpi później; prawdziwy jest sen, a wyjaśnienie jego pewne. Wyjaśnienie Daniela z pewnością przekracza ziemski czas interpretacji tego snu, bo pojawia się tu także zapowiedź królestwa, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. Bóg objawia je w swoim Synu, Jezusie Chrystusie.
Wszelkie władze, wszelkie działania podejmowane przez człowieka w oderwaniu od tego królestwa, od wiecznej perspektywy, legną w gruzach, zostaną zniszczone, ale to wieczne królestwo i światło płynące z Ewangelii są właściwą interpretacją życia, która nie zostanie zniszczona. Nabuchodonozor nagradza Daniela, zapraszając go do swoich posiadłości. Także dzięki temu Daniel może wprowadzić w zażyłości królewskiego życia swoich trzech współtowarzyszy, pamiętając jednak o tym, że na wygnaniu historię zbawienia prowadzi Bóg.
Kiedy patrzymy na nasze historie życia, często jawią się nam jako jedna wielka zawiłość, coś dla nas niezrozumiałego, jakby oderwane od rzeczywistości obrazy, posągi, kamienie, potęgi, jakieś działania niewiążące się w całość. Jedynie światło Bożego słowa, przyjmowane systematycznie poprzez kontakt z Bogiem na modlitwie, pozwala z tej zawiłości i złożoności uzyskać obraz, który tak naprawdę odczytuje nasze życie.
Dzisiaj zaproszeni jesteśmy przez Pana do tego, by spróbować objąć refleksją te wydarzenia naszego życia, które wydają się nam nijak potrzebne do naszego rozwoju, a wręcz zupełnie zbędne, mącące nam w życiu, pełne jakiejś niezrozumiałości. Prośmy Pana, żeby światło Jego Ewangelii przeniknęło także i te miejsca. Jeśli nie potrafimy w tej chwili ani sami zinterpretować w świetle Ewangelii tych wydarzeń, ani nie widzimy kogoś, kto pomógłby nam je odczytać, tym bardziej wołajmy o cierpliwość i mądrość Boga. Prośmy, by Jego światło przenikające największe ciemności i mroki mogło spokojnie dotykać nas od wewnątrz, dotykać tych zawiłości, żebyśmy towarzyszyli prowadzeniu Bożemu naszą cierpliwością i zaufaniem, żebyśmy mówili: Jezu, nie pojmuję, czemu te wydarzenia tak się układają, a właściwie tak się sypią, ale chcę Ci ufać. Ufam Tobie we wszystkim.
Jezus przychodzi z odczytaniem rzeczywistości sięgającej daleko głębiej niż tylko powierzchowność. Staje wobec tych, którzy, patrząc na świątynię, dostrzegają, jak jest pięknie przyozdobiona kamieniami i darami. Jezus rozprawia się z blichtrem, z tym, co na zewnątrz. Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Jego spojrzenie – nie tylko na to, co zewnętrzne, co jest jakimś samopoczuciem, przekonaniem – zawsze sięga głębiej.
Pytajmy samych siebie, na ile w naszych relacjach z drugim człowiekiem zdobywamy się na to, by nie zatrzymywać się na wrażeniach, na tym, co wymyśliliśmy bądź dopowiedzieliśmy sobie na jego temat, na tym, co widzimy tylko na zewnątrz. Sięgajmy głębiej, do motywów pewnych działań.
Panie, który chcesz interpretować i interpretujesz nasze życie zawsze we właściwy sposób, przymnażaj nam ufności w moc Twojego słowa, w działanie Świętego Ducha, który jest światłem w naszych ciemnościach. Pomagaj nam patrzeć na siebie i na innych nie tylko przez to, co rzuca nam się w oczy jako pierwsze, jako oczywiste, jako błyszczące, ale przede wszystkim przez prawdę Twojej Ewangelii mówiącej o bardzo złożonej kondycji człowieka, ale nieustannie poddawanej zbawczemu działaniu. Spraw, Panie, byśmy potrafili pozostać Ci wierni nawet wówczas, kiedy życie wydaje nam się jak senny majak.
Ksiądz Leszek Starczewski