Dobre Słowo 13.02.2012 r.
Zostawiwszy ich…
Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość – mówi św. Jakub. Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku.
Pojawia się w dzisiejszych czytaniach motyw wystawiania na próbę, odnajdywania tego, co kryje w sobie serce próbowanej osoby – nie po to, aby zaspokoić ciekawość, ale po to, by się siebie uczyć, by dostać się do tego, co naprawdę w nas siedzi.
Zgoła odmienny klimat wystawiania na próbę kreślą faryzeusze niż ten, o którym mówi św. Jakub. Ale rzeczywiście jest to środowisko wystawiające na próbę. Domagają się od Jezusa znaku.
On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: „Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu”.
Jezus przejęty jest historią życia każdego człowieka – i tego, który idzie za Nim, i tego wystawiającego Go na próbę. Do każdego kieruje swoją miłość w taki sposób, żeby jej strumień mógł zapukać w ściany serca.
Najwyraźniej faryzeusze potrzebowali właśnie takiego zapukania w ściany ich serc: Zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.
Co pojęli z tego faryzeusze? – Największym błędem byłoby oskarżać siebie. Największym błędem byłoby interpretować to wydarzenie jako zagrożenie dla swojej wiary, ufności pokładanej w Bogu. Św. Jakub mówi: Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. Jeżeli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma.
W sytuacji, kiedy nie rozpoznajemy odpowiedzi po naszej myśli bądź takiej, która wydawała się nam pomocą w rozświetleniu jakiejś niepewności, najgorsza rzecz, jaką możemy zrobić, to oskarżanie siebie. Co w takim razie jest rozwiązaniem podpowiadanym przez słowo Boga? – Prośba o mądrość. Jeśli brakuje ci mądrości w interpretowaniu doświadczeń dziejących się w twoim życiu w tej chwili – bądź wcześniej – to proś o nią Boga. Po co ci siedzenie i utyskiwanie nad tym, co się stało? Czemu służy oskarżanie siebie czy też całego świata bądź wybranych osób?
Jeżeli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma. Niech zaś prosi z wiarą. Jaką wiarą? Z wiarą w to, że Bóg się odegra, że zrobi scenę, że wykaże naszą nieudolność i zawodność? – Nie, nie, nie. Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym.
Bóg daje chętnie i nie wymawiając. Niech prosi z wiarą. To znaczy, niech unika chwiejności, która sprawia, że zwycięża podejrzliwość względem planów, jakie Bóg ma wobec nas. Bóg nie jest względem nas przebiegły. Bóg nie postępuje z nami według naszych grzechów ani według win naszych nam nie odpłaca.
Nasze zwężone serca chciałyby tylko i wyłącznie tak postrzegać Boga. Wielką łaską jest powiedzieć Bogu: Panie, podejrzewam Cię o to, że teraz jesteś miłosierny, ale punktujesz sobie te rzeczy, w których Cię zawiodłem i pewnego dnia to wszystko wylejesz w obfitości zażaleń pod moim adresem. Kiedyś sobie to odbijesz, kiedyś się odegrasz…
Wielką łaską jest powiedzieć Bogu, że tak się Go postrzega, gdy faktycznie tak się Go postrzega. Dlaczego? – Bo jest to pierwszy krok do tego, żeby On mógł tak skierować strumień swojej miłości w nas i do nas, żeby zapukała w ściany naszych serc i pootwierała je na prawdziwy obraz Boga, który z wielkiej troski okazuje swoją litość po to, żebyśmy mogli ożyć – ożyć dla innej wiary, nie tej, która czyni Boga jakimś złośliwcem w naszym życiu, ale wiary sprawiającej, że mogę powiedzieć: Dobry jesteś i dobrze czynisz, naucz mnie Twoich ustaw. Dobrze to dla mnie, że mnie poniżyłeś, bym się nauczył Twych ustaw. Prawo ust Twoich jest dla mnie lepsze niż tysiące sztuk złota i srebra. Wiem, Panie, że sprawiedliwe są Twoje wyroki, że dotknąłeś mnie słusznie.
Ile potrzeba odwagi, ile przełamania siebie, żeby stanąć w obliczu jakiejś życiowej katastrofy, olbrzymiej trudności, czy próby, jaką Bóg dopuszcza, i powiedzieć: Wiem, Panie, że sprawiedliwe są Twoje wyroki, że dotknąłeś mnie słusznie.
Być może z dzisiejszego słowa chce wypłynąć do niejednego z nas zaproszenie do modlitwy tym słowem, powtarzanym – choć określenie to nie pasuje do rozważań Pisma Świętego – jak mantra: Wiem, Panie, że sprawiedliwe są Twoje wyroki, że dotknąłeś mnie słusznie. Niech Twoja łaska będzie mi pociechą zgodnie z obietnicą daną Twemu słudze.
Jaka to obietnica? – Doprowadzę cię do życia wiecznego, do niebieskiego domu.
Ksiądz Leszek Starczewski