Dobre Słowo 12.03.2012 r.
Blee, blee, blee...
Jezu, daj nam ducha wyzwalającej prawdy. Uwolnij nas od ducha kłamstwa, który nas oskarża i wprowadza w ślepy zaułek, aby nas pognębiać i dręczyć, korzystając także z Twojego słowa. Dodaj odwagi wszystkim osobom odkrywającym na starcie tych rozważań, że chcą się doszukać – bądź nie chcą, ale widzą, że w tę stronę w tej chwili są usposobione – jakichś podtekstów pod swoim adresem, bądź też chcą cytować coś z Twojego słowa przeciwko drugiemu człowiekowi, chcą kogoś punktować, pouczać Twoim słowem, nie przyjąwszy go do siebie, nie przeżywszy go na sobie. Ty masz taką moc, Jezu, i proszę Cię, byś z tej mocy skorzystał względem mnie i względem tych, którzy chcą dziś rozważać słowo.
Postawa wobec proroków to temat wracający w dzisiejszym słowie. Pierwszą postawę prezentuje Syryjczyk Naaman. Najwyraźniej nagromadził w sobie sporo oczekiwań odmiennych od stanu faktycznego, jaki zastał. Przecież myślałem sobie: Na pewno wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Boga swego, Pana, poruszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd. Czyż Abana i Parpar… Blee, blee, blee… Pojawia się cała seria takich blee, blee, blee, które często możemy w sobie nagromadzić, a które skutecznie utrudniają spotkanie z tą formą przyjścia Boga do nas, jaką On wybrał, wiedząc, że jest dla nas najlepsza.
Elizeusz nie wychodzi sam do Naamana. Kazał mu powiedzieć przez posłańca, co będzie jego uzdrowieniem. Zachowanie to odczytane jest przez wodza wojsk syryjskich Naamana jako pewien rodzaj lekceważenia. Tymczasem Elizeusza najwyraźniej usuwa się w cień, żeby światłość słowa i mocy pochodziła od samego Boga.
Ciekawa jest też reakcja Naamana, który pełen gniewu, całkowicie nakręcony po spotkaniu ze słowem Pana, zawrócił, by odejść. Piękne jest w relacjach międzyludzkich to, że w sytuacjach, kiedy człowiek sam zamyka się w swoich schizach, błędnych wyobrażeniach, interpretacjach poleceń, znaków Bożych, znajdują się osoby – często gdzieś z boku – które służą, przybliżając się i przemawiając do zamkniętego w gniewie serca.
Słudzy jego przybliżyli się i przemówili do niego tymi słowami: „Mój ojcze, gdyby prorok kazał ci spełnić coś trudnego, czy byś nie wykonał? O ileż więc bardziej, jeśli ci powiedział: «Obmyj się, a będziesz czysty»”.
Jest to pierwsza reakcja. Drugą reakcją jest ta, którą spotkała Jezusa – Proroka – w swojej ojczyźnie. Jezus demaskuje nastawienia tych, którzy w pobożnych nastrojach sięgnęli do spotkania ze słowem Jahwe: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman.
Używając kolokwializmu: mieszkańcy, którzy w pobożnych nastrojach, z nastawieniem właściwym sobie słuchali słów Jezusa, jakby dostali w pysk, jakby zarobili w gębę. Jezus demaskuje jedno z zagrożeń, które może się pojawić we wspólnocie Kościoła, we wspólnotach działających w obrębie Kościoła, we wspólnocie rodzinnej, a mianowicie zaszufladkowanie, wyznaczenie granic, w których jesteśmy otwarci na siebie, możemy przyjmować pewne uwagi, oraz postawienie wyraźnych kontr, sprzeciwów na próbę przemówienia do nas ze strony, z której nie chcielibyśmy nic słyszeć.
Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Ten gniew różni się od gniewu Naamana tym, że nie zostaje poddany uzdrawiającemu działaniu słowa.
Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.
Istnieje duże niebezpieczeństwo, które może pojawić się na drodze słuchania słowa przez osoby posłane nam przez Pana Boga. We wspólnotach może to być chęć zawłaszczenia czy zaszufladkowania, przebicia się przez kordon jakieś bardzo konkretnej aury wybrania po to, żeby zawłaszczyć sobie głosiciela, proroka czy też tak sobie go urobić, żeby mówił tylko to, co chciałoby się usłyszeć, a broń Boże, żeby czegoś wymagał więcej.
Istnieje mnóstwo niebezpieczeństw. Dziś, kiedy słyszmy o tym w słowie, jesteśmy zaproszeni do tego, aby Pan mógł nas oczyszczać, by nam posłużył tym słowem tak, żeby zostało w nas oczyszczone to, co błędnie interpretujemy w spotkaniu ze słowem czy sługami głoszącymi słowo tak błędnie, że napawa nas to pełnym gniewem, żebyśmy w przestrzeni wolności, którą przynosi Jezus w swoim słowie, mogli przyjąć ten dar, jaki na dziś nam przygotował.
Panie, Ty przychodzisz do nas w mocy swojego Ducha, proszę Cię, abyś zmiłował się nad nami w miejscach, które w tej chwili są w nas albo pełne gniewu, albo pełne jakiegoś zdołowania po spotkaniu z Tobą w słowie, Eucharystii, w znakach, wydarzeniach mających dziś miejsce. Pomóż nam odkryć Ciebie i spotkać się z Tobą, abyś mógł w nas przebywać i nas zbawiać, bo tego zbawienia potrzebujemy.
Ksiądz Leszek Starczewski
Jesteś na facebooku? My też! :)
"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)
Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie odpowiedź zostanie udzielona w ciągu około tygodnia, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".
Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.