Bóg gromadzi skarby

 

Dobre Słowo 17.06.2011 r.

Bóg gromadzi skarby

Panie, postrzegasz nas jako swoje dzieci, jako skarb. Dziękujemy Ci za to, że potwierdzasz swoją miłość do nas w darze tego dnia, w posyłanym słowie. Oświeć nas Twoim światłem, abyśmy postrzegali siebie tak, jak Ty nas widzisz.

Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.

Paweł – Albert – Jezus.

Paweł staje jako ten, którego autorytet apostolski, przydatność do głoszenia Ewangelii, jest poddana najwyższej próbie – krytykują go. Jest dość wrażliwym i skromnym człowiekiem. Po nawróceniu zmienia się zupełnie jego podejście do życia. Kiedy staje wobec samochwalców, mówi: Ponieważ wielu przechwala się według ciała i ja będę się przechwalał. Akcentuje to, gdzie jest jego serce, czyli gdzie jest jego skarb. Przedstawia listę takich warunków i okoliczności, w których wszystko wskazuje na to, że szaleństwem jest widzieć tam skarb. Wymienia szereg doświadczeń: cierpienia, głód, kamienowanie, bicie rózgami, bycie rozbitkiem na morzu. Puentuje to bardzo bliskimi sercu każdego realisty doświadczeniami: Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słabym? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął? Jeżeli już trzeba się chlubić, będę się chlubił z moich słabości. Tu jest jego skarb. Odkrywa swój skarb w słabościach, a bogactwo w ubóstwie.

Św. Paweł pyta nas, gdzie jest – w naszym mniemaniu, w oczekiwaniach i pragnieniach – nasz skarb? Gdzie jest twój skarb, bo tam też jest twoje serce?

Święty Albert.

Modlitwa kolekty dzisiejszego wspomnienia św. brata Alberta mówi: Boże, bogaty w miłosierdzie, Ty natchnąłeś świętego Alberta, aby dostrzegł w najbardziej ubogich i opuszczonych znieważone oblicze Twojego Syna. Albert, mając skarb w przylgnięciu do Jezusa, zostawia swoje uzdolnienia artystyczne i dostrzega w najbardziej ubogich i opuszczonych znieważone oblicze Chrystusa, dostrzega skarb w tych, którzy są opuszczeni, ubodzy i pominięci. Jeżeli jego serce jest blisko Tego, który dał mu serce, to dostrzeże Jezusa, dającego Serce, nawet w tych, którym inni serca nie okazują, którzy sami sobie serca nie okazują.

Jezus.

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Jak wielka troska i realizm przemawia przez Jezusa, kiedy wypowiada te słowa. Chce nas odciążyć od tego, co tak naprawdę utrudnia nam świeżość oddechu, spojrzeń na swoje słabości, na przeznaczenie do życia wiecznego, co odbiera nam pokój.

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi. Co cię tu trzyma? Co cię czyni mobilnym w drodze do nieba, a co wyraźnie hamuje? Czy czasem nie jedziesz na bardzo mocno zaciągniętym hamulcu, którym mogą być przeróżne doświadczenia z przeszłości, błędne inwestowanie w relacje, w podejście do tego, co ma teraz stanowić twoje szczęście?

Jezus chce odciążyć, dlatego mówi: Gromadźcie sobie skarby w niebie. To jest wasza perspektywa, żebyście się nie zasiedzieli na ziemi, żebyście się nie przykleili do tego, co się tutaj dzieje, co przeżywacie. A szczególnie nie przykleili się do bardzo błędnego wyobrażenia o Bogu, przejawiającego się w niesamowicie destrukcyjnym podejściu do siebie, niewidzeniu w sobie skarbu, który dostrzega Bóg i który On pozwala nam dostrzec w sobie przez wiarę.

To jest światło dla mnie, dla ciebie, na dziś. Jest to również wyzwanie dla naszej ciemności, która świetnie się trzyma i bardzo intensywnie próbuje nas ogarnąć już od samego rana. Ona nie pozwala nam zobaczyć światła poranka, tylko nieustanną ciemność, gęstą smołę w naszej przeszłości, teraźniejszości, w naszych relacjach, w podejściu do siebie.

O to światło, jak o skarb, dba Jezus, posyłając nam to słowo, zapraszając do spojrzenia na siebie samych, jako na ubogich, opuszczonych, w których oblicze Jezusa i skarb są obecne, choć niewykluczone, że znieważone przez jakąś nieczystość, nieuporządkowane przywiązanie, przez chorobliwą manię grzebania w swoich słabościach, w przeszłości. W nas tli się Boże światło, nawet gdy jest znieważone, czy – jak mówił prorok Ezechiel – tak zbezczeszczone, że jedyna myśl, która nam przychodzi do głowy to: Już po mnie, już po nas.

Jezus widzi inaczej. Posyła swoje słowo.

Panie, dziękuję Ci za dar Twojego słowa, za Twoją światłość, która w ciemności świeci. Ciemność jej nie ogarnie. Wzmocnij moje przekonanie, przekonania odbiorców Dobrego Słowa, że Twoje światło pokonuje ciemność, że ciemność nie ma szans wobec światła. Jakkolwiek ta ciemność nie jest gęsta, jednoznaczna, Twoje światło jest potężniejsze.

Ksiądz Leszek Starczewski