Dobre Słowo 6.11.2011 r. Nie zwiędnie

Dobre Słowo 6.11.2011 r.

Nie zwiędnie

W jednym z psalmów modlimy się słowami: Panie, naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca. Piękna prośba i piękny też cel chce psalmista uzyskać – mądrość serca.

Dziś w słowie Bożym słyszymy bardzo jednoznaczne wezwanie do mądrości serca, która, według autora Księgi Mądrości, jest wspaniała i niewiędnąca. Jeśli ktoś kocha, łatwo ją dostrzeże, zaś ci, którzy jej pragną i szukają, po prostu ją znajdą. Mądrość serca cechuje to, że jest niewiędnąca, żywa, zawsze świeża.

Boże słowo zachęca nas do tego, abyśmy w sposób bardzo żywy zabiegali o  mądrość serca, mądrość życia. Na czym polega ta mądrość? Jezus opowiada w przypowieści, że prawdziwą mądrością jest świadomość tego, że On po nas przyjdzie. Zarówno nasze wysiłki – te zwykłe, niezauważane przez świat, nienagłaśniane w mediach ani niedoceniane, jak i to, co jest bardzo konkretnym daniem świadectwa, kiedy oczy wszystkich są w nas wpatrzone, mają być skierowane na powtórne przyjście Chrystusa. Jezus wzywa do tego, by mądrość serca objawiła się poprzez czuwanie, poprzez świadome przeżywanie każdej chwili życia i jednocześnie zauważa dwie skrajności, w które możemy wpaść, gdy się nie stosujemy do Jego rad.

Pierwsza skrajność to ta, w której zapomina się całkowicie o obowiązkach, o tym, co codzienne i zwykłe, i oczekuje się tylko rzeczy niezwykłych. Nieraz odnoszę wrażenie, że wiele osób chciałoby zwykłe sprawy rozwiązywać w sposób niezwykły, oczekując tylko jakiegoś szczególnego namaszczenia. Tymczasem to, co się dzieje, jest naprawdę zwykłe i nie wymaga jakichś szczególnych namaszczeń. Pierwsza skrajność zatem to ucieczka w oczekiwania, które absolutnie lekceważą codzienność. Te oczekiwania wprawdzie są związane z przyjściem Chrystusa, ale w żaden sposób nie przekładają się na codzienne obowiązki.

Druga skrajność polega na tym, że można się aż tak bardzo zaangażować w codzienność i tak bardzo przejąć obowiązkami, że zapomina się ze względu na kogo te obowiązki się podejmuje i jaki cel ma temu przyświecać.

Chrystus celowo rysuje takie skrajności, żeby w sercach Jego słuchaczy i uczniów budziła się świadomość, która przełoży się na mądrość serca, czyli na przeżywanie codzienności niezaniedbujące obowiązków wykonywanych ze względu na powtórne przyjście Pana.

Podobnie w relacji dwóch osób sprawdzianem miłości jest to, że ona nie więdnie, tylko jest nieustannie pobudzana i ożywiana w różny sposób. Tak też dzieje się w relacji do Boga – źródła miłości. Nie ma tu mowy o jakimś zwiędnięciu.

Bóg nieustannie ożywia i budzi w swoich wyznawcach świadomość tego, że każda chwila jest ważna. Jeśli się zaniedbuje w relacjach małżeńskich to, co zwykłe i codzienne, bardzo szybko przejdzie się na tryb obowiązkowy, w którym nie będzie ducha miłości, mimo wyraźnych, suchych dowodów na to, że chce się o kogoś troszczyć.

Prośmy zatem dziś Pana, żeby mądrość serca, której mamy się nieustannie uczyć, była dla nas żywym motywem naszych modlitw i starań. Żeby te starania przekładały się nie tylko na nasze postanowienia i pragnienia, ale na konkretną współpracę z łaską. Ona jest cenniejsza od życia i sprawia, że ciało i dusza tęsknią za Bogiem, który nieustannie do nas wychodzi po to, by kiedyś w swoim Synu powtórnie do nas przyjść i zabrać nas do siebie.

Ksiądz Leszek Starczewski