Dobre Słowo 31.08.2010 r.
Słowa…
Często odnoszę wrażenie, że nie doceniamy wartości słów. Nie tylko dlatego – co może nasuwać się jako pierwsze – że ich używamy za dużo, ale właśnie przez to, że niechętnie się nimi dzielimy w sytuacjach, w których wydaje nam się, że nasze przeżycia są dziwne i tylko nam przypisane. Słowa mają ogromną moc nazywania tego, co przeżywamy.
Już nie raz doświadczyłem tego, że myśli, które noszę w sobie, uczucia, stany, jakie przeżywam, towarzyszą też moim braciom i siostrom. Problem w tym, że nie chcemy o tym rozmawiać. Wycofujemy się, myśląc, że są dziwaczne, nie na miejscu. Nasze przeżycia, wyrażane w słowach, w których obecny jest nasz duch, nasze serce, są pełne mocy. One potrafią innych ludzi i nas otwierać na to, co przeżywamy. Nazywaj po imieniu to, co przeżywasz. Wobec osób, z którymi jesteś na etapie zaufania, nazywaj swoje lęki i radości, żeby odkrywać, że mamy tę samą konstrukcję. Nazywaj, żeby odkrywać moc słowa, którym możemy dysponować, do którego jesteśmy uzdolnieni. Rozmawiaj.
Milczenie w przyjaźni, w relacjach małżeńskich czy narzeczeńskich, ma o tyle wartość i sens, o ile prowadzi do rozmowy. Ciche dni mają sens o tyle, o ile prowadzą do rozmowy. Żeby ta moc się z nas wydobyła. Rozmowa może mieć charakter jakiegoś wynurzenia, otwarcia serca połączonego z ciepłem, serdecznością, ale może być także pełna zgorzknienia, złości, wyładowania atmosferycznego tej pogody ducha, którą mamy w sobie. Niekoniecznie należy utożsamiać pogodę ducha z radością. Słowo ma moc.
Słowo Jezusa jest pełne mocy. Tego nie potrafili zauważyć i przyjąć do serc Jego ziomkowie w Nazarecie i dlatego nie otwierając się na to słowo, które chce zmieniać człowieka, zmienili sobie Jezusa. Po prostu Go zmienili. Odsunęli się od Niego, wygonili Go, chcąc Go nawet stracić na granicach miasta. Ale Jezus niesie słowo dalej, bo ono nie może ulec skrępowaniu. Jeżeli ktoś nie chce przyjąć słowa, to nie znaczy, że nie trzeba się nim posługiwać. Nawet gdy rozmawiam z kimś, dzielę się swoimi przeżyciami, a ten ktoś wstaje i nie daje mi komunikatu zwrotnego, nie znaczy, że mam żałować tego, co powiedziałem. Nawet gdyby nie zmieniło się nic w relacji z osobą, z którą mam jakąś trudność, ale jej to przedstawiłem, to warto było to powiedzieć, bo słowo ma moc. Ono wcześniej czy później może wywołać pożądany efekt. Może rzeczywiście zmienić.
Jezus idzie dziś do Kafarnaum ze słowem, które ma moc. Idzie do twojej miejscowości, do twojego pokoju i tam naucza. Zdumiewają się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy.
Pierwsza myśl z dzisiejszej lekcji Bożego słowa to: zwróćmy uwagę na wartość słów, wartość rozmowy. Odkrywajmy moc w nazywaniu po imieniu, w ubieraniu w słowa tego, co jesteśmy w stanie nazwać, tego, co przeżywamy. Jakkolwiek się to jawi. To pierwsza nauka i zachęta. Chodzi o to, żebyśmy mogli przeżyć zdumienie, że ten drugi człowiek ma nazwane przeze mnie strasznie głupie stany podobne w przebiegu do moich. Że on je przeżywa podobnie jak ja.
Druga myśl wiąże się z sytuacją, mającą miejsce w synagodze. Pewien człowiek miał w sobie ducha nieczystego. Stając przed Jezusem, zaczyna krzyczeć wniebogłosy: Czego chcesz, Jezusie Nazarejczyku, przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś, Święty Boży.Milcz i wyjdź z niego. Zostaniemy z tego oczyszczeni. Jeśli posuniemy się za daleko. Ta zachęta wiąże się z konfrontacją najgorszych, w naszym mniemaniu, wyobrażeń, myśli, złorzeczeń, które chcielibyśmy kierować we wściekłości w stronę także Pana Boga. Często wydaje nam się, że nie powinniśmy źle się wyrażać w stronę Pana Boga. Myślimy, że Pan Bóg jest albo z cukru, albo jest jakąś skałą, którą można skruszyć. Tymczasem tam, gdzie wydobywa się z nas – nawet bardzo mocny – krzyk czy ryk i kierowany jest w stronę świętego Boga, to jeżeli będzie przegięciem, usłyszymy:
Kluczem do tego jest szczerość, autentyczność. Ktoś mógłby zapytać: Takie niekonwencjonalne zachowanie w synagodze? To już nie było gdzie? W miejscu, gdzie wszyscy się skupiają na rozważaniu słowa? – Taki jest nietypowy sposób przychodzenia Pana Boga.
Czasem chcielibyśmy ubrać Pana Boga w stereotypy, jak mieszkańcy Nazaretu. Jak nie pasuje do szablonu, to wynocha. Natomiast kluczem jest szczerość. Nawet nie miejsce. Szczerość. Jeśli to ma się odbywać w realiach, jeśli ma się opierać na prawdziwym spotkaniu z żywym Bogiem, to Bóg żywy w każdym miejscu w Duchu i prawdzie jest obecny, jak powiedział Jezus. Na każdym miejscu. Już nadeszła ta godzina. Pewnie, że dziwnie by było, gdyby nagle ktoś na Mszy Świętej zaczął wrzeszczeć. Wolimy mieć święty spokój. Wolimy takie ustalenia, niż to, żeby rzeczywistość autentycznych przeżyć doszła do głosu.
Dzisiaj Ewangelia próbuje ten schemat obalić. I zachęca nas, żebyśmy z całą szczerością i autentycznymi przeżyciami zwracali się do nietypowo przychodzącego do nas Pana Boga. Jeśli działasz z głębi serca, w szczerości, a przegniesz, posuniesz się za daleko w swoich spojrzeniach, myślach, w dotyku, w bliskości względem drugiego człowieka, w wyobrażeniach o Bogu, ale jesteś wobec Boga szczery, nie martw się. Nawet gdybyś był targany na lewo i prawo, usłyszysz: Milcz i wyjdź z niego. Bóg cię z tego oczyści. Tylko kieruj wszystko do Niego. To jest druga myśl, którą Jezus z Ewangelii próbuje dzisiaj do nas w tych rozważaniach skierować.
Nietypowy sposób przychodzenia Pana Boga nie kończy się na tym, że cała akcja ma miejsce w synagodze i że człowiek opętany krzyczy wniebogłosy. Po Jezusowych słowach: „Milcz i wyjdź z niego”, zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody. Żadna szkoda ci się nie stanie, jeśli działasz w szczerości serca.
Jeśli działasz w szczerości, to zwracasz serce ku Panu Bogu. Takie ustawienie sprawy wprawia wszystkich w zdumienie i stawia bardzo konkretne pytania. Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym i wychodzą. Wieść o Nim rozchodziła się po okolicy. O kim? O Słowie, które stało się Ciałem. O Jezusie. Cóż to za słowo rozważasz? Cóż za łaskę masz, że możesz rozważać słowo pełne mocy? – To Duch daje moc temu słowu, nie twoje nastawienie, święte czy grzeszne usposobienie. Nie twoje systematyczne bądź niesystematyczne rozważanie, tylko Duch daje moc. Nie twoje starania czy ich brak – tylko Duch. To Bóg jest w was sprawdzą chcenia i działania. Wszystko jest Jego łaską.
Panie, chcesz, aby wieść o Tobie roznosiła się po całej okolicy. Pomóż nam zacząć od okolic nam najbliższych, czyli naszego serca, naszej codzienności, naszych przeżyć. Niech to słowo tam się rozchodzi. Niech tam dociera Jego moc. Głupstwo głoszenia słowa... Daj nam, Panie, łaskę odkrycia, że jesteś pośród nas tu i teraz. Że działasz tak, jak chcesz i kiedy chcesz. I że liczysz na szczerość naszych serc, a to już wystarczy.
Ksiądz Leszek Starczewski