Dobre Słowo, 07.03.2010 r.
Lista obecności
Kiedy nauczyciel sprawa listę uczniów – bądź wykładowca studentów – wówczas jedną z możliwych odpowiedzi jest słowo: ,,Jestem!” lub: ,,Obecny!”
Dzisiaj Mojżesz sprawdza w swoim życiu listę obecności – z kim ma do czynienia. Na tej liście obecności znajduje się Bóg, który przedstawia się nie inaczej, tylko jak sługa, ktoś bardzo konkretnie obecny w życiu. Przedstawia się: Ja Jestem, który Jestem. Jahwe. Jestem dla was. Jestem obecny.
Mojżesz pragnie się przekonać o tej obecności, a Bóg chce go do wiary w tę obecność nakłonić. Zanim do tego doszło, Mojżesz musiał swoje przeżyć. Musiał z pewnością przejść ten bardzo trudny od strony psychologicznej i duchowej proces wychowania na dworze faraona. To środowisko nie było dla niego miejscem rodzinnym. Później doszła świadomość, która nie pozwalała mu spokojnie patrzeć na prześladowania i represje stosowane przez Egipcjan wobec Hebrajczyków. Dopuścił się morderstwa. Uciekł. To wszystko mocno się w nim zapisało. Na liście wydarzeń obecnych w jego życiu chyba było już wszystko: strach, opuszczenie, ucieczka, poczucie odrzucenia, upływający czas, który wydawał się bezsensowny, tak jakby wszystko zmierzało donikąd, nic już nie miało się wydarzyć. Ale kiedyś, jak zauważa Księga Wyjścia, pasł owce teścia swego Jetry, kapłana Madianitów; zawiódł pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się anioł Pana w płomieniu ognia w środku krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.
Poddajmy refleksji trzy bardzo charakterystyczne obrazy.
Udał się pewnego razu w głąb pustyni. Wszedł gdzieś głębiej, niż zazwyczaj. Przyszedł do góry Bożej Horeb. Dotarł do podnóżka, do początku jakiegoś wysiłku, który go czekał. I zobaczył ogień w środku krzewu. Płonął ten krzew ogniem, a nie spłonął od niego. Wejść w głąb pustyni, przygotować się do wspinaczki górskiej i doświadczyć ognia, który pali – takie doświadczenia, obrazy, kryją w sobie głęboką rzeczywistość zaproszenia do wchodzenia gdzieś głębiej, do pewnego trudu, wysiłku, do podejmowania wierności sobie samemu, temu, co się przeżywa, i dochowania tej wierności nawet wtedy, kiedy ona pali jak ogień, kiedy człowiek doświadcza bardzo nietypowych, wykluczających się zjawisk. Krzew płonął, a nie spłonął od tego ognia.
Decyzja Mojżesza jest jednoznaczna: Zbliżę się, aby lepiej ujrzeć to niezwykłe zjawisko. Właśnie. Trzeb wejść w głąb pustyni, podejść pod górę i dać się wciągnąć głębiej w palącą jak ogień rzeczywistość. Stąd już jest blisko do Boga. Tu już Bóg może wołać po imieniu, bo zbliżenie się, wejście głębiej w siebie i w rzeczywistość, którą się aktualnie przeżywa, wcześniej czy później pozwoli odkryć obecnego w niej Boga. To jest proces nawrócenia Mojżesza, pracy nad Mojżeszem, jaki dokonuje się dzięki interwencji Boga. Sensem nawrócenia, sensem odzyskania człowieka, jest odkrycie, że Bóg jest obecny w tej konkretnej rzeczywistości aktualnych przeżyć. Nie ma co cudować, wymyślając sobie, komentując, tworząc filozofię na temat życia. Trzeba żyć tym, co aktualnie jest, żeby odkryć Tego, który w tym, co aktualne, jest obecny.
Droga siostro i bracie, słowo dziś bardzo wyraźnie zaprasza nas do przyjęcia kolejny raz wezwania do nawrócenia, do zwróceniu siebie Bogu. Do przypisania obecności Boga aktualnym wydarzeniom, dziejącym się w życiu. Bóg jest w nich obecny. – Jestem, który Jestem. – Jest Bogiem wymagającym trudu, zdjęcia sandałów, porzucenia nonszalanckiego i rutyniarskiego sposobu podejścia do Niego. Domaga się, byśmy stawali przed Bogiem jako przed Kimś naprawdę obecnym, Komu się należy najwyższy szacunek, który jednak nie budzi strachu czy lęku, ale otwartość. Otwartość na dialog. Mojżesz ten dialog podejmuje. Wyraża swoje aktualne przeżycia, stawia je przed Bogiem: Oto pójdę do synów Izraela i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mnie do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć? Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: „Ja Jestem, który Jestem”. I dokładniej Bóg precyzuje: Ja Jestem posłał mnie do was. To jest wyjaśnienie imienia Boga: Ja Jestem dla ciebie, dla twojego życia, dla twojej historii.
Dla takiej obecności Boga w aktualnych wydarzeniach, teraz dziejących się w moim życiu, konieczne jest nawracanie się. Konieczne jest podejmowanie trudu przemiany myślenia, bym nie traktował Boga jako oddalonego od życia, ale jako Kogoś obecnego, kto podczas czytania listy obecności zawsze powie: Jestem. Nawet gdy tego nie słyszę, nie widzę.
Szczególna forma obecności Boga to Jego łaskawość i miłosierdzie, pochylanie się nad ludzką biedą, krnąbrnością, oporem, który niejednokrotnie jeszcze da nam o sobie znać. Odzywał się on w samym Mojżeszu, gdy wił się jak piskorz przed rozmową z faraonem. Odzywał się też w Narodzie Wybranym, który przecież tak samo będzie prowadzony do odkrywania obecność Boga w codzienności, w realiach życia, nawet jeśli wydawało się, że za chwilę pochłonie go morze, że uschnie z pragnienia, nie będzie miał co jeść, czy zostanie wytracony w wojnach. Bóg – obecny w tym wszystkim – wie, kiedy pozwolić człowiekowi doświadczyć w sposób wyraźniejszy Jego bliskości.
Miłosierny jest Pan i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo cierpliwy. Twoje życie ratuje od zguby, obdarza cię łaską i zmiłowaniem.
Proces nawracania, do którego dziś wzywa nas słowo Boże, ma nas skupić na bardzo zaangażowanej obecności Boga w naszym życiu, w tym konkretnym wydarzeniu, w tej chwili przeżywanym.
Tendencje do złego, jak mówi św. Paweł, będą się w nas odzywać. Największe zło, jakie może się nam przytrafić, to niewiara w to, że Bóg jest obecny, że jest dla mnie, dla mojego zbawienia. Ta niewiara może się wyrażać w różnego rodzaju postawach. Św. Paweł akcentuje dwie. Pierwsza to szemranie. Właśnie szemranie, inwestowanie w powątpiewanie, kwestionowanie obecności Boga, to bardzo poważna przeszkoda do odkrycia Jego prowadzenia i działalności w naszym życiu. Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady. Co w zamian za szemranie? Co w zamian za powątpiewanie? – Wołaj o wiarę! Wołaj o ufność! Czas, który masz poświęcić na szemranie, na marudzenie, narzekanie, utyskiwanie, poświęć na wołanie: Zmiłuj się nade mną, Panie. Okaż mi Twoją łaskawość i miłosierdzie. Pozwól mi go doświadczyć. Pozwól mi doświadczyć tego, co znam ze słyszenia.
Druga postawa, o której mówi św. Paweł, to przekonanie, że już sobie poukładałem w życiu wszystko i mniej więcej wiem, jak to będzie wyglądać. Ta postawa wyłącza czujność, pozbawia nas przekonania, że jesteśmy kochani, choć grzeszni. Grzeszni, ale kochani. Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. Jaki jest sposób na uniknięcie tej drugiej postawy? – Nieustanne pobudzanie świadomości, że jesteśmy słabi i grzeszni, że bycie nędznikiem, pełnym cierpienia, to nasza kondycja, nad którą nieustannie pochyla się Bóg, przychodząc do nas najpełniej w swoim Synu, Jezusie Chrystusie.
Wielką radość w Sercu Boga budzi zawsze powrót grzesznika, wyznawanie grzechów, wyrzucanie przed Bogiem całego zła, które nas marnotrawi.
Co my mamy do zaoferowania Bogu? – Możemy Mu oddać swoje grzechy. To Mu sprawia radość, bo może być naszym Zbawicielem, może wówczas wypowiedzieć ogromne pragnienie swojego Serca – być Bogiem dla nas. Dla naszego zbawienia. Może powiedzieć: Dosyć napatrzyłem się na twoją udrękę i nasłuchałem się narzekań. Zstąpiłem, by cię wyrwać i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód. Bóg tak chce powiedzieć. Pragnie wyrazić radość z tego, że może być Bogiem dla nas, dla naszego zbawienia. On chce nas wyprowadzać, nawracać. Nie nawrócić i wyprowadzić, ale wyprowadzać i nawracać, czyli wprowadzić w proces.
Wielkim charyzmatem, jakiego Pan udziela, jaki chce posyłać, jest charyzmat wierności Mu w tym procesie nawracania. Charyzmat wielkiej cierpliwości do siebie, do innych, do samego Boga, na drodze wychodzenia ze swoich Egiptów, z przyzwyczajeń, osądów innych, porównywań się z innymi.
Jezus bardzo mocno to akcentuje, odwołując się do dwóch wydarzeń mających miejsce w czasach Jemu fizycznie bliskich. Chodzi o zwalenie się wieży w Siloe, która zabiła osiemnastu ludzi, i o bardzo brutalną interwencję Piłata, który zmieszał krew ludzi składających ofiarę ze zwierząt z krwią ofiar. U pobożnych i schematycznych w swoim pojmowaniu świata Żydów te wydarzenia mogły budzić jedną refleksję: Ci, co ucierpieli, usieli zgrzeszyć. Jezus odwołuje się do takiego sposobu oceniania świata: Myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich, było większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. Tak samo zmiażdżą was grzechy, jeżeli nie zaczniecie ich wyznawać. Jeżeli nie będziecie ich wyrzucać z siebie nieustannie, wciąż powracając w ramiona Niebieskiego Ojca, to zginiecie. Bo one was rozwalą. Rozwala nas nie to, że jesteśmy grzesznikami, ale to, że nie wyznajemy grzechów. Jeżeli wyznajemy grzechy, to Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuszcza je nam. Może okazywać się Bogiem.
Taki owoc zbliżenia się do obecności Boga, który jest Zbawicielem, chciałby Jezus w nas widzieć. To jest owoc, po który nieustannie zagląda, przychodząc do nas, jak do drzewa figowego z dzisiejszej przypowieści.
Jest cierpliwy, łaskawy. Jest pełen miłosierdzia. Oddaj Mu swoje grzechy, wypowiedz je teraz. Nie czekaj na jutro, pojutrze. Wypowiedz Mu swoje słabości, swoją biedę. Zbliż się do Niego. Nawróć się, to znaczy, odkryj, że nie musisz czekać na nadzwyczajne spotkania, charyzmatyczne dary. Ten charyzmat jest dostępny tobie. Wypowiedz Mu swój grzech, trud, kolejny raz, czując potrzebę czy jej nie czując, widząc sens mówienia do Boga albo go nie widząc. Zbliż się do Niego, to i On się zbliży. Bo jest dla ciebie.
Ksiądz Leszek Starczewski