O wierność słowu
Moc przekazu apostoła Pawła jest tak wielka, że zbiera się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego, które już działa, dotyka, oczekuje konkretnych postaw, dokonuje sądu. Taką moc ma Boże słowo. Tnie jak miecz obosieczny.
Moc przekazu apostoła Pawła jest tak wielka, że zbiera się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego, które już działa, dotyka, oczekuje konkretnych postaw, dokonuje sądu. Taką moc ma Boże słowo. Tnie jak miecz obosieczny.
Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość, i bluźniąc sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł. To też wynik działania słowa. Człowiek opowiada się za nim bądź przeciw niemu.
Żydzi sami pielęgnowali dar słowa. Rozważali je, głosili, mieli według niego żyć. Teraz określają się jako ci, którzy nie są jego sługami, lecz panami. Tak można wnioskować po zachowaniu, jakie obserwujemy w opisie z Dziejów Apostolskich. To niebezpieczna postawa przestać być sługą słowa, przestać służyć słowu i słowem, a stać się jego panem.
Żydzi szukają w słowie siebie, potwierdzenia tego, że to oni są panami słowa. Nie szukają tego, z czym słowo zwraca się do nich. Grupa sprzeciwiająca się temu, co mówi Paweł, nie poprzestaje tylko i wyłącznie na zazdrości. Bluźniąc sprzeciwiają się. Za chwilę podburzą pobożne, a wpływowe kobiety i znaczniejszych obywateli, wzniecą prześladowanie Pawła i Barnaby i wyrzucą ich ze swych granic.
Jeżeli w słowie szukam siebie, potwierdzenia tych myśli, przeczuć, które noszę, wcześniej czy później przestanę być jego sługą. O tyle będę wpuszczał na swój teren inne osoby, inne odczucia, o ile potwierdzą one moje przypuszczenia.
Jest to niebezpieczna postawa. Trzeba się przed nią bronić, konfrontując swój sposób podejścia do słowa z tym, jak ono ma się do konkretów mojego życia. Czy służę słowu? Czy poddaję się jego działaniu? Czy innym ukazuję słowo jako przemieniającą moc, która jest tajemnicą, której należy służyć?
Poganie przyjmują otwartymi sercami słowo Boże. Uwielbiają je, radują się, że jest im głoszone: Poganie słysząc to radowali się i uwielbiali słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju.
Słowa nie da się zatrzymać. Można, niestety, zatrzymać się przed słowem, stać się jego dyspozytorem, a nie sługą. I przed tym dzisiejszy fragment Dziejów Apostolskich chce nas przestrzec.
Droga siostro i drogi bracie, mamy zaszczyt rozważać Boże słowo. Otrzymujemy kolejną porcję życia wiecznego. Słowo chce w nas wywołać uległość, postawę oddania, zasłuchania, rozważania i stosowania go w życiu.
Jezu, uzdolnij nas do tego, aby Twoje słowo kształtowało nasze myślenie, abyśmy nie szukali w nim siebie, ale Ciebie. Ty nas szukasz, przemieniasz i przekształcasz na obraz i podobieństwo Boże. Pomagaj nam, Panie, wyzbywać się tego, co sprzeciwia się Twojemu słowu, tego, co budzi zazdrość o słowo, jego głoszenie, interpretację, a szczególnie tego, co sprawia, że porównujemy się do innych, jak oni stosują słowo Boże w życiu, nie po to, żeby się podbudować, czy podciągać się w słuchaniu i rozważaniu słowa, ale po to, by zazdrość czyniła w nas spustoszenie – albo wywyższając nas, albo poniżając, czyniąc zamkniętymi na działanie Twojego słowa.
Pomóż nam, Panie, abyśmy potrafili być na tyle sługami słowa, żeby nie zrażać się prześladowaniami i przeciwnościami, które są naturalną konsekwencją wierności Tobie w Twoim słowie.
Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.