Uzdrowienie w ziemi Genezaret: Mk 6, 53-56
53 Gdy przeprawili się na drugi brzeg, przybyli do Genezaret i tam przybili do brzegu.
54 Jak tylko wyszli z łodzi, tamtejsi mieszkańcy zaraz Go rozpoznali,
55 rozbiegli się po całej okolicy i przynosili do Niego na noszach chorych – wszędzie tam, gdzie, jak słyszeli, przebywał.
56 Dokądkolwiek się udawał czy to do wsi, czy do miast, czy też do osad, kładli chorych na placach i prosili Go, by im pozwolił dotknąć choćby frędzli Jego płaszcza. A kto Go dotknął, odzyskiwał zdrowie.
Genezaret – chodzi tu o równinę na północno-zachodnim brzegu Jeziora Galilejskiego między Magdalą a Kafarnaum.
Komentarz historyczno-kulturowy
Tłumy pragnące uzdrowienia
Przynoszenie chorych na matach lub dotykanie płaszcza Jezusa naśladują wcześniejsze przejawy wiary (zob. komentarz do Mk 2,3-5; 5,27-29). Świadectwa pochodzące ze starożytnych pogańskich świątyń, w których dokonywano uzdrowień, wskazują na to, że gdy ktoś doświadczył uzdrowienia w konkretny sposób (lub w konkretnym miejscu), inni starali się osiągnąć je podobnie. Targowiska (Mk 6, 56) były największymi placami starożytnych miast lub wiosek, na których mogły się gromadzić duże tłumy. W przeciwieństwie do miast greckich, teren targowiska w miastach galilejskich nie zawsze znajdował się w centrum.
Komentarz do Ewangelii:
Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła
Wołanie duszy do Boga 16
O Boże prawdziwy i Panie mój! Dla duszy, udręczonej w samotności, wielka to pociecha wiedząc, że Ty jesteś wszędzie! Ale na cóż ona, gdy moc miłości i tego bólu wzmagają się, a serce się trwoży tak, że nie możemy ani zrozumieć, ani poznać tej prawdy? Dusza wie tylko jedno - że jest oddalona od Ciebie! I nie ma takiego lekarstwa, który by uśmierzyło ten ból. Bo serce, gorąco miłujące, nie chce żadnej rady ani pociechy, jedynie od Tego, który ją zranił; od Niego tylko czeka uzdrowienia.
Gdy zechcesz, Panie, prędko zagoisz tę ranę, którą sam zadałeś. O Umiłowany mój! Jaką litością, słodyczą, dobrocią i dowodami najczulszej miłości leczysz te rany, które zadałeś strzałami Twojej miłości! O Boże mój, jesteś spoczynkiem wszelkigo bólu! Jakież szaleństwo szukać ludzkich środków do uzdrowienia chorych z ognia Bożego! Kto by zdołał zbadać, jak głęboko sięga ta rana, skąd pochodzi i jak uśmierzyć tę mękę?... Jak mówi Oblubienica w Pieśni nad Pieśniami: "Miły mój dla mnie, a ja dla mego Miłego" (Pnp 11,6). Zaprawdę, niepodobna, by ta boska miłość pochodziła z tak niskiego źródła, jakim jest miłość moja. Lecz jeśli tak jest niska, Oblubieńcze mój, jakim sposobem przewyższa wszelkie stworzenie, aby dosięgnąć swego Stworzyciela?