Miłość przygarniająca
Wielu ludzi uznaje przypowieść o marnotrawnym synu za najpiękniejszą spośród tych, które Jezus opowiedział. Chyba jest to zrozumiałe, gdyż jest tu ukazana rzeczywistość, za którą bardzo tęsknimy – rzeczywistość Boga – Ojca – tęsknie wyczekującego swojego zagubionego dziecka i przygarniającego go czule do siebie by przywrócić mu, utraconą przez zło, godność .
Tak naprawdę i słusznie mówi się, że przypowieść jest bardziej o miłosiernym Ojcu niż marnotrawnym synu.
Kiedy przyglądamy się treści tego słowa, widzimy, że tak naprawdę obydwaj synowie popełnili błędy. Jeden konkretnie odszedł od ojca, drugi natomiast oddalił się subtelnie. W pewnym sensie sytuacja tego pierwszego była lepsza, gdyż mógł wyraźnie zobaczyć swoją winę, drugi natomiast miał oziębłe, zamknięte na miłość ojca, służalcze serce, co nie jest łatwe do odkrycia gdy żyje się w pobliżu ojca i zewnętrznie niby wszystko jest w porządku.Ojciec pragnie szczęścia ich obydwu.
My sami możemy odnaleźć się w postawie młodszego syna, gdy potrzebujemy przebaczenia grzechów, odejść. Możemy odnaleźć się w sytuacji starszego syna, gdy nasza miłość popadła w rutynę i wystygła wewnętrznie. Możemy też zasmakować w losie ojca, gdy pragniemy obdarzyć miłością miłosierną drugiego człowieka.
Kiedy przyglądamy się treści tego słowa, widzimy, że tak naprawdę obydwaj synowie popełnili błędy. Jeden konkretnie odszedł od ojca, drugi natomiast oddalił się subtelnie. W pewnym sensie sytuacja tego pierwszego była lepsza, gdyż mógł wyraźnie zobaczyć swoją winę, drugi natomiast miał oziębłe, zamknięte na miłość ojca, służalcze serce, co nie jest łatwe do odkrycia gdy żyje się w pobliżu ojca i zewnętrznie niby wszystko jest w porządku.Ojciec pragnie szczęścia ich obydwu.
My sami możemy odnaleźć się w postawie młodszego syna, gdy potrzebujemy przebaczenia grzechów, odejść. Możemy odnaleźć się w sytuacji starszego syna, gdy nasza miłość popadła w rutynę i wystygła wewnętrznie. Możemy też zasmakować w losie ojca, gdy pragniemy obdarzyć miłością miłosierną drugiego człowieka.
Ks. Marcin Szymańczuk, Lublin