"Dzielmy się Dobrym Słowem" - ze Środy XXXI t.z."II" (8.11.2006)

Zabiegajcie o własne zbawienie

z bojaźnią i drżeniem


Flp 1,12-18; Ps 27; Łk 14,25-33 

Mocne i budzące z lekkomyślności są Słowa skierowane przez Pana do Jego wyznawców. Brzmią tak dlatego, że dotyczą naszego być albo nie być w wieczności, czyli zbawienia. A jeśli dotyczą najistotniejszej sprawy, nie mogą być jałowe i rozmyte w ogólnikach.

Zbawienie to dzieło wyratowania nas od śmierci wiecznej, do której prowadzi grzech, i obdarowanie życiem niczym niezagrożonym, czyli w pełni jednoczącym nas z Bogiem. Dzieła tego dokonał Pan, który w mocy Świętego Ducha wypełnił plan Ojca przez chwalebne przejście ze śmierci do życia. Nabyci za cenę życia Bożego Syna, jesteśmy prowadzeni w tym samym Duchu po drogach czasu ku pełni zbawienia, którą objawi powtórne przyjście Chrystusa na ziemię. Oferta zbawienia złożona. Dalszy krok zależy od człowieka.

Zdobyty przez Pana apostoł Paweł z całą stanowczością, nawet będąc w więzieniu, podejmuje trud głoszenia zbawienia dokonanego w Chrystusie. Chce ożywiać wiarę braci i sióstr w konieczność wytrwałego dążenia na spotkanie z Panem w wieczności. W świecie i w człowieku dzieje się i może jeszcze się zdarzyć wiele rzeczy, usypiających w nim czujność. Paweł, świadomy tego, kładzie mocno na serce Filipianom obowiązek pilnowania się Pana pośród zepsucia i przewrotności świata.

Umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma. Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z Jego wolą.

Drżenie i bojaźń, które Paweł mocno poleca Filipianom w trosce o ich zbawienie, nie mają w sobie nic ze strachu paraliżującego serce. Przeciwnie, sprawa jest najpoważniejszą na świecie i dlatego wymaga najwyższej staranności. Takie przynaglenie miłości charakteryzuje każdy krok Pana uczyniony ku nam. To Pan jest sprawcą chcenia i działania w nas, zgodnie z Jego wolą.

Oznacza to, że jesteśmy nieustannie uzdalniani, akceptowani i zachęcani przez Boga do kroczenia ku Niemu. Apostoł ostrzega, abyśmy nie stawiali oporu Panu!

Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego.

Dzieło zbawienia i trud serc otwierających się z wiarą na niego nie odrywa nas od świata, ale od ciemności, w których często świat jest pogrążony. Dlatego Paweł, realista, doskonale znając przebiegłe chwyty złego – jest przecież uwięziony za głoszenie Chrystusa – wzywa do zgody na Boże światło w nas. Nasza codzienna odpowiedź wiary na działanie Pana w nas skutkuje wewnętrzną mocą i światłem. To pozwala żyć nawet pośród narodu zepsutego i przewrotnego i funkcjonować jako źródła światła w świecie. Nie siłą nie mocą naszą, lecz mocą Ducha Świętego!

Paweł wie, że wiara rodzi się ze słuchania Słów Pana i dlatego tak zdecydowanie je głosi i ku Niemu kieruje.

Trzymajcie się mocno Słowa Życia, abym mógł być dumny w dniu Chrystusa, że nie na próżno biegłem i nie na próżno się trudziłem. A jeśli nawet krew moja ma być wylana przy ofiarniczej posłudze około waszej wiary, cieszę się i dzielę radość z wami wszystkimi: a także i wy się cieszcie i dzielcie radość ze mną.

Nie wolno nam zapomnieć, że wyznawanie i przekazywanie wiary wzmacnia ją! Nie ma tu okoliczności łagodzących. Mądre składanie świadectwa przynależności do Pana pomnaża naszą siłę, ogarnia nas ciągle na nową mocą Bożego światła!

Jak często odnawiam moją zgodę na działanie Ducha Pana we mnie i przeze mnie? Jak troszczę się o moją wiarę? Na ile żyję w Bożej bojaźni i drżeniu o własne zbawienie?

Nie uciekajmy przed konkretnymi odpowiedziami na te pytania w mdłe i puste ogólniki.

Chrystus, który najusilniej zabiega o ludzkie serca, budzi wśród kandydatów na swych naśladowców realną odpowiedzialność, świadome zachowania i decyzje.

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem».

Nader konkretnie i zrozumiale brzmią wskazania Pana. Nie ma tu zgody na podzielność serca. Nienawiść wszystkiego i wszystkich poza Chrystusem, to nic innego jak pełne opowiedzenie się za Nim. Tu nie ma ważniejszych osób, czy sytuacji! Nienawidzić w semickim brzmieniu to tyle, co mniej kochać; jeśli zaś kochać, to ze względu na Pana i serdeczną z Nim zażyłość.

Jak jest dzisiaj z moją relacją do Pana?

Na ile rozpatruję moją codzienność jako zmierzanie ku pełni zbawienia?

Pan, pełen mocy Miłości, oczekuje dialogów z nami w tej kluczowej sprawie. Budujemy naszą przyszłość, współdziałając z Jego łaską.

«Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć"».

To nie mogło zabrzmieć inaczej. Toczy się walka o nasze zbawienie, w której być kibicem, oznacza przegrać! Słowo Boże wzywa nas dziś, aby po królewsku – bo to sprawy najwyższej wagi – przemyśleć obecny stan swoich zabiegów o zbawienie.

«(…) który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju».

Pobieżne rozważanie dzisiejszych zachęt Bożego Słowa może nas zamknąć na głębię treści, którą ono w sobie kryje. Potrzebujemy warunków pokoju, Ducha pokoju Zmartwychwstałego Pana i Króla, abyśmy mogli odkryć naszą ludzką niemoc i z nią ponownie zbliżyć się ku Niemu. Zbliżyć się i zawierzyć swoją współpracę z Panem w dziele zbawienia siebie i innych, za których jesteśmy odpowiedzialni.

Zakończmy rozważania modlitwą – razem z psalmistą:

Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać? Pan obrońcą mego życia,  przed kim miałbym czuć trwogę?

O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam, żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu, przez wszystkie dni mego życia; abym kosztował słodyczy Pana, stale się radował Jego świątynią.

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana w krainie żyjących. Oczekuj Pana, bądź mężny, nabierz odwagi i oczekuj Pana.

Z Panem –

ks. Leszek Starczewski.