Dz 16,22-34; Ps 138; J 16,5-11
Jakiej mocy trzeba, aby głosić Dobrą Nowinę będąc w więzieniu? Tylko i wyłącznie jednej mocy – mocy Świętego Ducha. W tym Duchu apostołowie niestrudzenie i wciąż głoszą żyjącego Jezusa. Są pośród ludu, naznaczonego różnego rodzaju gusłami, różnego rodzaju formami wróżbiarstwa, magii i wywoływaniu duchów.
We fragmencie, poprzedzającym opisywaną dzisiaj scenę z Dziejów Apostolskich, znajdujemy Pawła, który głosząc Słowo Boże, spotyka krzyczącą za nim niewolnicę. Była ona najprawdopodobniej – na co wiele wskazuje – na usługach wieszczków, na usługach wróżbiarzy czerpiących spore korzyści finansowe, tych, którzy przepowiadali przyszłość i odwoływali się do ciemnych mocy.
Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, notuje: Kiedy szliśmy na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha wieszczego. Przynosiła ona duży dochód swym panom. Ona to, biegnąc za Pawłem i za nami, wołała: „Ci ludzie są sługami Boga Najwyższego. Oni wam głoszą drogę zbawienia.” Czyniła to przez wiele dni, aż Paweł mając dość tego, odwrócił się i powiedział do ducha: „Rozkazuję ci w imię Jezusa Chrystusa, żebyś z niej wyszedł”. I w tej chwili wyszedł. (Dz 16, 16-18) Jest to fragment wprowadzający nas w klimat więzienia, w którym dziś spotykamy Pawła i Sylasa.
Panowie, którzy czerpali niemały dochód z tychże usług niewolnicy, mającej ducha przepowiedni, wpadli w szał, kiedy zobaczyli konkurencję w osobach Pawła i Sylasa. Uruchomili znajomości, aby podburzyć władze miasta i przez to dopełnić swego, czyli wtrącić do więzienia ową konkurencję w osobach Pawła i Sylasa.
Paweł i Sylas, którzy całą mocą Świętego Ducha czerpią motywację i odwagę do głoszenia Jezusa, w więzieniu nie poddają się załamaniu. Właśnie w chwili, kiedy zostają uwięzieni, kiedy znajdują się w wewnętrznym lochu i są zakuci w dyby, zaczynają modlić się śpiewając hymny Bogu.
Otrzymujemy niesamowitą podpowiedź – Paweł i Sylab, skuci w dyby i umieszczeni w wewnętrznym lochu, modlą się, uwielbiają Boga. Tylko taka postawa – o której już niejednokrotnie przypomina nam od dłuższego czasu Słowo Boże i z pewnością przypominać będzie – postawa wychwalania Pana, nawet w więzieniu, pozwala doświadczać Jego mocy.
Droga siostro i drogi bracie, z pewnością niejeden raz czujesz się uwięziona/uwięziony w swoich wspomnieniach, w bieżących wydarzeniach, obowiązkach, które rzeczywiście cię pochłaniają i sprawiają wrażenie, że przebywasz w wewnętrznym lochu, skuty dybami. Jest na to sposób! Dla wyznawców Chrystusa nie ma sytuacji beznadziejnych. Sposobem jest wychwalanie Pana i Jego mocy!
Nagle powstało silne trzęsienie ziemi – notuje dalej Łukasz – tak że zachwiały się fundamenty więzienia. Niewykluczone, wręcz prawdopodobne, że w Filipii te trzęsienia ziemi miały miejsce często. Łukasz klasyfikuje je jednoznacznie – jako odpowiedź na wołanie do Pana. Pan nawet ziemią zatrzęsie, uruchomi najbardziej wyszukane sposoby, aby dotrzeć do tych, którzy Go uwielbiają, którzy uznają Go za Boga w okolicznościach, kiedy wszystko wskazuje na to, że Boga nie ma, że jest się w wewnętrznym lochu, skutym wspomnianymi już po raz kolejny dybami.
Natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany. Gdy strażnik zerwał się ze snu i zobaczył drzwi więzienia otwarte, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. «Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy!» - krzyknął Paweł na cały głos. Wtedy tamten zażądał światła, wskoczył do lochu i przypadł drżący do stóp Pawła i Sylasa. A wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» Odpowiedzieli mu: «Uwierz w Pana Jezusa, a zbawisz siebie i dom swój». Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu.
Jakie odwrócenie sytuacji! Jak bardzo zaskakujące rozwiązanie… Wsłuchani w Słowo, jesteśmy wręcz prowokowani do tego, by mocniej zastanawiać się nad swoją relacją z Panem w chwilach, kiedy jesteśmy w wewnętrznych lochach naszych wspomnień, obowiązków, zadań. Jesteśmy wręcz przyparci do muru przez Słowo Boże z pytaniem – Co ja robię, kiedy wszystko wali mi się na głowę, kiedy rzeczywiście jestem skuty i nie mam za bardzo możliwości manewru? Czy wtedy zwycięża utyskiwanie i narzekanie, czy też uwielbianie Pana?
Paweł i Sylas uwielbiają Pana. Zatrząsł ziemią i przybył, wywołał fascynację swoją obecnością – fascynację, która kończy się włączeniem do Kościoła następnego wyznawcy. Tylko moc Świętego Ducha pozwala człowiekowi odkrywać obecność uwielbionego Jezusa Chrystusa, który prowadzi do Domu Ojca. Tylko w mocy Świętego Ducha, w mocy działania prawicy Pana, jesteśmy w stanie pokonać wszystko! Wszystko!!!
Przywołując w trudnych doświadczeniach kolejne bolesne wspomnienia, czy rozpamiętując własną kondycję, zatrzymując się tylko na problemach, które nas dotykają, obowiązkach, które nas przerastają, rzeczywiście nie mamy kontaktu z Panem, rzeczywiście skupiamy się na tym, co słabe. Natomiast Słowo Boże prowokuje jednoznacznie i sugeruje w sposób bardzo wyraźny – tylko Pan, tylko uwielbianie Jego!
Zbawia mnie, Panie, moc prawicy Twojej – mówi psalmista. Będę Cię sławił, Panie, z całego serca, bo usłyszałeś słowa ust moich. Będę sławił Twe imię za łaskę Twoją i wierność. Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem, pomnożyłeś moc mojej duszy. Wybawia mnie Twoja prawica. Pan za mnie wszystkiego dokona.
To, co wyśpiewuje psalmista, jednoznacznie i mocno zachęca do ducha modlitwy uwielbienia wszystkich słuchaczy dobrego Słowa. Nie wolno samemu wprowadzić się ani pozwolić wprowadzić się w maliny poprzez różnego rodzaju myśli, które potęgują, klonują w nas strach wobec narastających przeciwności. Wybawia mnie, Panie, moc prawicy Twojej! Nie mój pomysł, jak z tego wyjść, ale moc prawicy Twojej. Przywołuję obecności Pana.
Jezus wie, że potrzebne jest całodobowe czuwanie nad Jego wyznawcami. Wie, że ten motyw opieki, nie może się tylko wyrażać w jakichś zapewnieniach, musi się stawać konkretnym wsparciem, dlatego mówi: Teraz idę do Tego, który Mnie posłał, a nikt z was nie pyta Mnie: "Dokąd idziesz"? Ale ponieważ to wam powiedziałem, smutek napełnił wam serce. Jednakże mówię wam prawdę: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was.
Przyjdzie Pocieszyciel – Ten, który jest Parakletą, który jest wspierającym, dotykającym od wewnątrz i umacniającym człowieka. Jezus Go zapowiada, zapowiada Ducha Świętego, bo wie, że jest On niezbędny do tego, by odkrywać Jego obecność w świecie, by w mocy tego Ducha kroczyć przez Jezusa do Domu Ojca.
Smutek, który zapanował w sercach uczniów, jest z pewnością przez nas do przyjęcia i do porównania, kiedy myślimy o wydarzeniach, okolicznościach, towarzyszących przejściu, czy powrotowi do Domu Ojca Jana Pawła II.
Konieczne, pożyteczne jest dla was moje odejście – mówi Jezus. Przyjdzie Duch. On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. Duch Święty potrafi przekonywać o grzechu, potrafi nazywać po imieniu zło. Przekonując o sprawiedliwości, potrafi w całej mocy ukazać Boga, który sprzyja powracającym grzesznikom, który we właściwych proporcjach traktuje człowieka i grzech, który właściwie odpowiada na wołanie kroczących Jego drogami. Przekonuje o sądzie, czyli tym zadaniu, które jest niezmiernie ważne – oddzielania tego, co właściwe, od tego, co niewłaściwe – dobro od zła, grzech od dobra.
O grzechu, bo nie wierzą we Mnie; o sprawiedliwości zaś, bo idę do Ojca i już Mnie nie ujrzycie; wreszcie o sądzie, bo władca tego świata został osądzony. Władca tego świata jest na pozycji straconej. Jakichkolwiek ataków by jeszcze nie wymyślił – on już przegrał. Wzbudza strach, wzbudza wewnętrzne niepokoje, wprowadza w wewnętrzne lochy i kuje dybami. Niczym to jest wobec uwielbionego Pana, który w tej chwili kieruje swoje Słowo do ciebie, droga siostro i drogi bracie. Przyjmując je, rozważając i odpowiadając na wezwanie do tego, by uwielbiać Jego obecność pośród wszystkich okoliczności życia, stajemy się silniejsi.
Panie, dziękujemy Ci za to, że Twoje dobre Słowo trafia do nas, że w Twoim dobrym Słowie jest moc Świętego Ducha, w którym chcesz prowadzić nas do Domu Ojca – tam, gdzie Ty jesteś i tam, skąd posłałeś od Ojca swojego Ducha, w którym przychodzisz do nas na ziemię.
Pozdrawiam w mocy miłości Pana – ksiądz Leszek.