Najświętszy z klimatów, jaki może wytworzyć się w sercu człowiek, związany jest z tajemniczą obecnością Jezusa w dzisiejszym świecie – w Eucharystii. Najwyższej wagi i skupienia umysłu oraz serca wymaga od nas Pan, kiedy chce, aby w Kościele Jego wyznawcy przeżywali tę uroczystość.
Zbliżamy się zatem z mocą Świętego Ducha, w którego działanie wierzymy i którego działanie nam teraz towarzyszy do rozważania Dobrego Słowa, aby odnaleźć w nim rytm bicia Serca Pana, który to rytm ma pojawić się również i w naszym sercu, gdyż takie jest pragnienie Jezusa.
Dziś staje przed nami Chrystus, który chce ściśle jednoczyć się ze swoimi wyznawcami przez tajemnicę Eucharystii. Jej obecność w świecie, z ustanowienia w Wielki Czwartek, w czasie Ostatniej Wieczerzy, była zapowiadana przez szereg symboli, przez wiele zdarzeń mających miejsce na przestrzeni historii zbawienia.
W Kościele i w Liturgii Słowa ta zapowiedź wyrażona zostaje w scenie zawarcia przymierza po tym, jak Mojżesz wrócił z góry i obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana i wszystkie Jego zlecenia. Cały lud słysząc niezwykłą miłość wyrażoną w przykazaniach i zarządzeniach objawionych przez Jahwe Mojżeszowi, odpowiada jednogłośnie: «Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy».
Podjęte przez lud zobowiązanie zostaje przypieczętowane czy potwierdzone przymierzem, czyli najściślejszą z możliwych przynależnością jednej osoby do drugiej. Przymierze to przybiera ryt ofiary. Nazajutrz wcześnie rano zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie do liczby dwunastu pokoleń Izraela. Wcześniej – jak notuje autor Księgi Wyjścia – spisał Mojżesz wszystkie słowa Pana.
Potem polecił młodzieńcom synów Izraela złożyć ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną z cielców. Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz. Wtedy wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: «Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni». Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: «Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów».
Zapowiedź przymierza, które w swojej nowości przyniesie Jezus, ma miejsce w sytuacji obwieszczenia słów Pana za pośrednictwem Mojżesza. Zatem słowo, które Pan kieruje, staje się nieodzownym elementem Przymierza przypieczętowanego Krwią.
Kielich zbawienia wzniosę w imię Pana. Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył? – pyta psalmista. Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana. Pan tak ściśle jednoczy swoje Serce z sercem ludu, że jest to wyrażone w obrazie, w konkretnym znaku krwi. Ta sama krew, co płynie w Sercu Pana, ma płynąć w żyłach, w sercu, Jego wyznawców. Jest to najściślejszy ze związków.
Pełnia tego obrazu – zapowiedzi – dokonuje się w Jezusie Chrystusie, w Jego życiu – w życiu Słowa, które stało się Ciałem. Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przeszedł przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką, to jest nie na tym świecie uczyniony przybytek, nie przez zapowiedzi, które miały miejsce w Starym Testamencie, czyli nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną Krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. To On wszedł do Domu Ojca, to On zdobył dla nas wieczne odkupienie i to On zostawił nam środek – Święte Misteria, przez które i my mamy przystęp do Domu Ojca w Duchu, działającym pośród nas.
Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej Krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu – mówi autor kapłańskiego Listu do Hebrajczyków. O ileż bardziej Krew Chrystusa!
O ileż bardziej ceni Chrystus nasze życie, skoro oddaje własne… O ileż bardziej zależy na naszym życiu Jezusowi, niż często nam, skoro On oddaje własne życie…
Celem życia jest służenie Bogu żywemu, takie służenie, które nabiera swojej pełni w Domu Ojca, abyście służyć mogli Bogu żywemu.
Tak, bo pośród nas żyje i działa Bóg! Cokolwiek byśmy powiedzieli o rozprzestrzenianiu się zniechęcenia, zła, chorób, wrednych i wścibskich ataków demonów na tym świecie – w nas i pośród nas żyje Bóg!
Żeby mieć do Niego dostęp, żeby Go rozpoznawać, potrzebujemy Pośrednika, potrzebujemy Nowego Przymierza, które przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpią spełnienia obietnicy. Obietnica życia wiecznego jest w nas! Drogie siostry i drodzy bracia, w Jezusie Chrystusie zostanie spełniona obietnica tego, że życie ma sens, że mają sens zmagania, że ma sens trud, że mam sens cierpienie. Ona już w przedsmaku, jakim jest Eucharystia, staje się dla nas rzeczywistością. Dobrze przeżywana Eucharystia staje się otwarciem Nieba, uczestnictwem w Niebie. Jezus ustanawia obrzęd Wiekuistej Ofiary, to znaczy ustanawia Eucharystię, daje środek, pokarm na drogę, po to, abyśmy kroczyli Jego śladami, po to, aby nasze życie rzeczywiście miało sens nie tylko teoretyczny, nie tylko kiedyś tam, ale już teraz.
Ustanowienie Eucharystii dokonywało się w okolicznościach poprzedzonych przygotowaniem – jest to wzmianka zanotowana przez św. Marka. Precyzyjna okoliczność, organizacja Wieczerzy, nie jest przypadkowym, drugorzędnym czy w ogóle nieistotnym wspomnieniem św. Marka. Jest to dla nas bardzo ważny sygnał. Aby wejść w ścisłą zażyłość z Bogiem w Eucharystii przez Jezusa w Duchu Świętym, potrzebne jest przygotowanie.
W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: «Gdzie chcesz, abyśmy poszli poczynić przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę?» Jezus odpowiada: «Idźcie do miasta, a spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: "Nauczyciel pyta: Gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami?" On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujcie dla nas». Przygotowali Paschę, bo wybrali się i przyszli do miasta, gdzie znaleźli, tak jak im powiedział.
Kryje się tu niezmiernie ważny dla nas motyw. Ważny o tyle, o ile naszym sercom zależy na dostąpieniu skutków zbawienia, czyli umocnieniu się, takim wyjściu z Eucharystii, aby być mocniejszym, odważniejszym, pewniejszym w kroczeniu do Domu Ojca. Przygotować się, nie z biegu, nie w ostatniej chwili.
Mam świadomość tego, że jako ksiądz często stoję wobec dylematów: czy wszystko jest gotowe, czy w zakrystii wszystko dopracowane. Sprawując Eucharystię wśród gimnazjalistów, nierzadko mam tę ogromną trudność, jaką jest wejście przed Eucharystią w przygotowanie serca i w klimat. Niemniej jednak pojawiające się przeszkody stają się ciągle wyzwaniem i jakąś ogromną, zobowiązującą do pracy trudnością, którą trzeba pokonywać.
Ważne w tym wszystkim jest, aby w przygotowanie Paschy – przejścia wraz z Jezusem, który swoją Krwią, swoim Ciałem, ofiarą z Krwi i Ciała otwiera nam drogę do Domu Ojca – było zaangażowane serce.
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dał im mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Nie zapomnijmy, że słowa: za wielu w Biblii oznaczają: za wszystkich. «Zaprawdę powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym».
Jezus ma świadomość przejścia do Domu Ojca i ma świadomość tego, że przez to przejście mają przechodzić Jego wyznawcy. Daje im tę możliwość w Uczcie Eucharystycznej.
Drogie siostry i drodzy bracia, niezmiernie ważna jest troska o wiarę, dbanie o wrażliwość serca, które zaproszone na Ucztę, winno pracować, winno wchodzić w obroty wiary tak mocnej, aby walczyć o świadomość obecności żyjącego Jezusa. Tu żadne okoliczności nie mogą stanowić dla nas przeszkody, choć z pewnością okoliczności celebracji, której przewodniczy mocno skupiony, oddany prezbiter czy biskup, czy też, w której uczestniczy mocno wierzący, zaangażowany w wiarę lud, mogą sprzyjać właściwemu przeżyciu, ale – ważna uwaga – niech nie będzie to dla nas jedyne kryterium. Trzeba Paschę przygotować, bo w przeciwnym razie, bez przygotowania siebie i Paschy, przeżycie nie jest pełne.
Mocne świadectwo, które w szczególny sposób dotknęło mojego serca, złożone zostało w 2002 roku na spotkaniu Odnowy Charyzmatycznej w Częstochowie przez irlandzką zakonnicę - siostrę Briege McKenna. Było to świadectwo jej wiary w działanie Eucharystii. Dotarłem do zapisu świadectwa, które s. Briege McKenna złożyła, i chciałbym w tej chwili podzielić się, drogie siostry i drodzy bracia, tym świadectwem z wami. Proszę o cierpliwe przeczytanie:
„Pewien ksiądz zapytał mnie: – Siostro Briege, czy mogłaby siostra po Mszy pomodlić się razem z ludźmi, którzy mieszkają na wysypiskach?
Pojechaliśmy tam. Obok ogromnego wysypiska śmieci zebrały się tysiące biednych ludzi. Wszyscy oczekiwali już nas i przygotowywali się do Mszy. Ustawili też mały stolik, który miał być ołtarzem. Tuż przed rozpoczęciem Eucharystii stara Indianka przebiła się przez tłum niosąc jakieś zawiniątko. Kiedy zobaczyłam ją podchodzącą, pomyślałam, że niesie do ołtarza jakąś ofiarę. Gdy rozwinęła to zawiniątko, okazało się, że to malutki chłopczyk, którego całe ciało było poparzone i brudne. Wskutek niesienia, jego skóra była miejscami zdarta do żywego ciała. Chłopiec strasznie płakał z bólu. Kobieta nie wiedziała, kim ja jestem, więc spojrzała na księdza i prosząco powiedziała do niego: - Ojcze, znalazłam to dziecko na palącej się kupie śmieci. Nie wiem czyje ono jest, ale proszę, czy mógłby ksiądz coś dla niego zrobić?
Pomyślałam, że nie mamy żadnego lekarstwa, które moglibyśmy położyć na jego oparzeniach. Odmówiliśmy nad nim krótką modlitwę, a następnie ksiądz powiedział do tej kobiety, aby położyła dziecko pod stołem i rozpoczął Mszę Świętą.
Ta Eucharystia – mówi siostra Briege McKenna – zmieniła całe moje życie. Podziwiałam księdza. Jego wiara w Jezusa nauczyła mnie, że powinnam pozwolić Chrystusowi robić z naszym życiem to, co tylko On może uczynić w czasie Eucharystii i poprzez nią. Modliliśmy się nad tym małym chłopcem, po czym ksiądz powiedział do staruszki, która przyniosła go: – Połóżcie go pod ołtarzem, a my zaczniemy teraz Mszę Świętą.
W trakcie Mszy Świętej zdumiało mnie zaangażowane uczestnictwo wszystkich zebranych wiernych. Byłam pod wrażeniem skupienia, z jakim ksiądz odprawiał Mszę Świętą, tak, że stawała się ona czymś żywym dla tego biednego ludu. Z zachowania księdza było widać, że jest niezwykle zaangażowany w celebrowanie Eucharystii. Czuło się jego osobistą, głęboką wiarę w Jezusa. Wszystko to niejako przelewał on na wiernych zebranych wokół stołu, postawionego pod gołym niebem.
Kiedy ksiądz powiedział do zebranych: - Chcę, byście teraz wielbili Boga i dziękowali Mu za dobroć, jaką wam okazuje – a byli to ludzie, którzy materialnie nie posiadali nic, mieszkali na wysypiskach i oczywiste było, że wielu z nich było bardzo głodnych – podnieśli ręce, zaczęli wielbić Boga i dziękować Mu. Usłyszałam w sercu, jak Jezus mówi: - Ja nie wzywam ludzi do tego, by wielbili Mnie wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Ja wzywam mój lud, by Mnie wielbił i dziękował Mi we wszystkich okolicznościach. A kiedy mój lud nie będzie Mnie wielbił, wtedy kamienie głosić będą moją chwałę.
Podczas konsekracji w czasie Mszy Świętej ksiądz wzywa Ducha Świętego, aby zstąpił na chleb i wino tak, aby zostały uświęcone i stały się prawdziwym Ciałem i Krwią Chrystusa, i kiedy trzymając w ręku Hostię mówi: „To jest Ciało moje”, a nad kielichem: „ To jest Krew moja”, to i wy, i ja wiemy, co się wtedy dzieje. – mówi siostra McKenna. Kiedy ksiądz podczas tamtej Mszy Świętej wypowiadał słowa konsekracji, zamknęłam oczy i spuściłam głowę. Gdy ksiądz podniósł do góry pobłogosławioną Hostię, otworzyłam oczy, aby na Nią spojrzeć. Zobaczyłam, że wszyscy ludzie leżą w pokłonie, dotykając czołami ziemi.
W jednym momencie wszystkie twarze uniosły się, ludzie podnieśli ręce, ich wzrok był utkwiony w Hostii. Wszyscy wypowiedzieli słowo: - Niech żyje Jezus, nasz Król! Kiedy spojrzałam na ich twarze, zdałam sobie sprawę, że ci biedni ludzie wiedzieli, że to jest Jezus. Nie mieli świątyni, nie mieli pięknej muzyki, nie mieli nic poza wysypiskiem śmieci, ale mieli księdza namaszczonego Mocą, która umożliwiała mu ukazanie, że Jezus jest z nimi obecny.
Pod koniec Mszy chciałam zobaczyć tego małego chłopca, ale pod ołtarzem go nie było. Podeszłam więc do kobiety, która go przyniosła i spytałam: - Gdzie on jest?
Ona z pięknym uśmiechem na twarzy powiedziała: - Siostro, on jest tam, bawi się.
Spojrzałam na chłopca i zobaczyłam, że jest całkiem zdrowy. Zapytałam: - Co mu się stało?
Możecie sobie wyobrazić jej zdziwienie? Popatrzyła na mnie i powiedziała: - Co siostra ma na myśli, pytając, co mu się stało. Przecież Jezus przyszedł.
Kiedy chleb i wino przemieniły się w Ciało i Krew Jezusa, to cud, który się dokonał poprzez ręce księdza na ołtarzu, został jakby powielony pod ołtarzem.”
Obecność Zmartwychwstałego Jezusa nie zakończyła się. Ona trwa nadal. Jezus wybrał bardzo specyficzny, tajemniczy, bo związany z działaniem Ducha Świętego sposób przebywania pośród nas – szczególny sposób, jakim jest Eucharystia. To wielki zaszczyt uczestniczyć w Eucharystii, a wielkie wsparcie i siła, kiedy uczestniczymy w niej z wiarą.
Bardzo istotnym momentem przygotowania do Mszy św. i przeżycia Eucharystii jest wołanie o łaskę wiary, o przybliżenie serca przez wiarę do Serca Jezusa. Bez tego rzeczywiście trudno jest pokonać przeszkody, jakimi może być również niedbałe sprawowanie Eucharystii przez prezbitera czy biskupa. W jednej ze swoich konferencji charyzmatycznej Robert de Grandis, jezuita, podkreślił rzecz bardzo istotną i niezwykle pomocną we właściwym przeżywaniu Mszy Świętej: Po przyjęciu Komunii Świętej zamknij oczy i ciesz się obecnością Jezusa. Jest to czas wyjątkowo intymnego spotkania z Panem. Jezus powiedział, że wtedy Królestwo Boże jest w nas. Po Komunii Świętej mamy całe Niebo w duszy. Jest sprawą niezwykłej wagi, abyś po każdej Komunii Świętej darował Jezusowi pięć minut swojego milczenia, abyś był sam na sam z Nim. Dzień liczy tysiąc czterysta czterdzieści minut. Jeśli nie jesteś w stanie poświęcić pięciu minut dla Pana w tym najważniejszym momencie spotkania, to rezygnujesz z przyjęcia tych wszystkich łask, którymi On pragnie cię obdarować. Po Komunii Świętej powinna być cisza, żadnej muzyki czy głośnej medytacji. Jest to wyjątkowy czas, aby porozmawiać z Panem, powierzyć Mu swoje problemy i kłopoty, podziękować Mu za wszystko, prosić o uzdrowienie, i - dodajmy słowa Cataliny Rivas – wyznać Jezusowi miłość. Wyznać Mu miłość… Miłością na Miłość...
Ksiądz prof. Kudasiewicz, rozważając działanie Ducha Świętego w swojej książce, podkreślił, że najmocniejsze wylanie, działanie Ducha Świętego, najintensywniejsze Jego zabieganie o nasze serce, ma swój moment właśnie po Komunii Świętej.
Drogie siostry i drodzy bracia, dziękując Panu, że wychodzi na ulice naszych miast, przypomina o swojej dyskretnej obecności w tę uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zadbajmy o swoje serca. Zadbajmy o to, aby wiara ogarniała je w całości.
Pozdrawiam w mocy Miłości Pana – ksiądz Leszek.