PRZEDWAKACYJNE SPOTKANIE W CIEPIELOWIE
Dnia 2 czerwca 2016 roku ''doświadczyliśmy" końca wspólnych spotkań przed czasem wakacyjnego wypoczynku. Miało ono wyjątkowy charakter za sprawą udziału księdza dr Jacka Kucharskiego, który przedstawił jak zwykle interesujący wykład pt: "Łukaszowe przypowieści o miłosierdziu Boga. Faryzeusz i celnik (Łk 18,9-14)”. Prezentacja ta była również pewnego rodzaju podsumowanie całorocznego cyklu naszych wspólnych spotkań w Stowarzyszeniu DB. Rozdział 18,9-14 w którym zawarta jest ta przypowieść niesie ze sobą bardzo ważne i głębokie przesłanie. Mianowicie dwóch ludzi przyszło do świątyni: faryzeusz pozornie tylko jest przedstawicielem najlepszych reprezentantów społeczeństwa, symbolem obrońców ojczyzny i męczenników za wiarę; celnik zupełnie niesłusznie kojarzony jest ze zdrajcą narodu. Przyszli, by się modlić, ale modlitwa tego, który — wydawałoby się na pierwszy rzut oka — żyje w przyjaźni z Bogiem, jest po prostu farsą. Z kolei modlitwa grzesznika jest piękną i miłą Bogu skruchą serca. Jakie jest przesłanie tej przypowieści?Otóż w opowiadaniu istotną informacją jest wzmianka, że faryzeusz i celnik weszli do świątyni (gr. anébēsan eis tò hieròn). W polskim przekładzie Biblii Tysiąclecia czytamy, że mężczyźni przyszli do świątyni. Jednak w języku greckim pojawia się czasownik anabaìnō, co znaczy: wejść, wspiąć się, wejść do góry.Pamiętaj, że świątynia jerozolimska wzniesiona była na wysokiej górze. Izraelici pielgrzymujący do Miasta Dawida z daleka widzieli splendor świętego miejsca, a zbliżając się do Jerozolimy, śpiewali słynne pieśni pielgrzymów wstępujących (gr. ōdē tōn ànabathmōn) do świątyni, czyli psalmy z ostatniej części Psałterza (por. Ps 120-134). W wersji greckiej prawie każdy z tych psalmów w tytule zawiera czasownik anabaìnō, a to znaczy, że ta poezja — psalmy wyrażające pewną duchowość ludzi przychodzących do świątyni na modlitwę — stanowi kontekst naszej przypowieści. Przede wszystkim pieśni te wyrażają coś, co moglibyśmy nazwać duchowością pielgrzymowania. Trud pielgrzymowania i wspinanie się na górę Pana nie miałyby żadnej wartości, gdyby nie przypominały Izraelitom o jednej, jedynej i najważniejszej pielgrzymce, którą musi odbyć każdy człowiek, by stać się Bożym człowiekiem .Ma my tu na myśli wewnętrzną drogę do ludzkiego serca. Droga ta jest o wiele trudniejsza do przebycia niż wejście na wysokie wzgórze świątynne. Bo przecież, by wejść do świątyni serca — do miejsca najświętszego, gdzie obecny jest sam Bóg — najpierw trzeba nieźle się natrudzić. Trzeba oczyścić serce z tego wszystkiego, co przeszkadza w poznaniu prawdy o sobie. Trzeba zdemaskować wszystkie fałszywe wizerunki samego siebie, uznać popełnione błędy, zrozumieć różne ukryte mechanizmy i wypracowane taktyki, ścieżki wiodące na skróty, iluzje, za którymi kryje się to wszystko, czego człowiek nie ma ochoty widzieć… To oczyszczenie to nic innego, jak mozolne, czasem wręcz bolesne wspinanie się na duchową górę świątynną, z której człowiek widzi rzeczywistość taką, jaką jest — bez złudzeń, oszukiwania siebie, samousprawiedliwiania, masek, udawania, odgrywania ról… Czy wszystkich stać na taką postawę wewnętrznej otwartości? Oczywiście, że nie. I dlatego Jezus opowiada o dwóch ludziach. Obydwu przypisywano jakiś stereotyp: faryzeusz miał być bohaterem, celnik — zdrajcą. Obaj wchodzą do świątyni, czyli do miejsca, gdzie ludzkie sądy obowiązujące na zewnątrz nie mają żadnego znaczenia… I oto nagle okazuje się, jak bardzo te wszystkie wyobrażenia dalekie były od rzeczywistości. Faryzeusz okazuje się być skupionym na sobie głupcem, a w modlitwie celnika widać — jak pisał J. Ratzinger — piękną, oczyszczającą moc, płynącą z osobistej konfrontacji ja człowieka z Bogiem. Lecz czy to oznacza, że obaj zrozumieli prawdę? Nie, chyba tylko celnik… W każdym razie tak wynikałoby z tekstu Ewangelii: Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten (Łk 18,14). Jaką cenę płaci człowiek, który nie potrafi podjąć takiego wysiłku duchowego? Ktoś, kogo nie stać na systematyczne rozprawianie się z wszelkiego rodzaju złudzeniami zaciemniającymi obraz rzeczywistości? Cena jest olbrzymia: duchowa martwota, czyli brak życia wewnętrznego...Fałszywy obraz Boga może uniemożliwić wszelki rozwój wewnętrzny. Co więcej, może być kapitalną furtką ucieczki od prawdziwego zaangażowania.. Na zakończenie można powiedzieć, że celnik został usprawiedliwiony, gdyż pozwolił Bogu być Bogiem. A faryzeusz? Stworzył sobie bożka — surowego sędziego. Taki Bóg może cię osądzić, ale czy może cię usprawiedliwić? Należy podkreślić, że wykład wśród słuchaczy wzbudził wiele pytań i był pretekstem do długiej i owocnej dyskusji z księdzem profesorem Jackiem Kucharskim. Po tej części spotkania zostaliśmy zaproszeni w gościnne progi ks. proboszcza Stanisława Sławińskiego, gdzie w pięknym otoczeniu przyrody ziemi ciepielowskiej dalej trwaliśmy na naszym spotkaniu które zakończyło się odśpiewaniem Apelu jasnogórskiego. Tak nastąpił koniec spotkania - lecz początek _ tym razem indywidualnych wakacyjnych rozważań z lekturą Pisma Świętego.
Oprac. W. Leszczyński.