Wtorek, 17 marca 2009
Ile razy mam przebaczyć? (Mt 18,21-35)
Nikt z nas nie jest samotną wyspą. Żyjemy pośród innych. A skoro jesteśmy słabi i grzeszni, trudno jest nie wejść nikomu w drogę, czy nie nadepnąć na czyjś odcisk. Stąd konflikty i przebaczenie stają się wyzwaniem naszej codzienności.
miłosierdzia. Problemem dla realizacji nakazu przebaczenia jest ludzka mentalność, która w kwestii win ma wiele wspólnego z tzw. etyką Kalego (”Kalemu ukraść krowy to źle, Kali ukraść krowy to dobrze”). Życie potwierdza prawdę słów o łatwości dostrzegania drzazgi w oku brata i niewidzenia belki we własnym (por. Mt 7,4). Podobnie i moje winy wobec innych są niedostrzegalne, a przewinienia innych wobec mnie wręcz wołają o pomstę do nieba. Inni wobec naszych win mają zawsze i bezwarunkowo okazywać miłosierdzie, my zaś wobec innych chcemy stosować miarę bezdusznej sprawiedliwości. Sługa, o którym mówi Ewangelia otrzymał od Pana ogrom miłosierdzia: darowano mu dług szacowany na 340 ton złota lub srebra! Sam jednak nie okazał łaskawości, nie chcąc darować długu o wiele mniejszego: 385 g srebra, co było równowartością 100 dniówek robotnika. A prośba o okazanie cierpliwości była przecież w obydwu przypadkach taka sama.
Świadomi naszych słabości, wznosimy codzienną modlitwę o darowanie win. Wiemy także, że Modlitwa Pańska zobowiązuje nas do miłosierdzia wobec innych. Miłosierni miłosierdzia dostąpią... (por. Mt 5,7). A jeśli nie przebaczymy z serca bratu? Obyśmy jak bohater dzisiejszej Ewangelii nie ujrzeli gniewu Pana i nie usłyszeli gorzkich słów: „Sługo niegodziwy!... Czyż... nie powinieneś był ulitować się... jak ja ulitowałem się nad tobą?”
Ks. Krzysztof Kwiatkowski, Lublin